Ewangelia dnia zwykłego

Bywa, że szukamy go po całym świecie. A Najważniejsze jest zawsze tu, gdzie jesteśmy.

12.07.2021

Czyta się kilka minut

 / PIXABAY.COM
/ PIXABAY.COM

Wierszyki dla dzieci, na pozór tylko zabawne, mają czasem głęboko mistyczny sens. Jak choćby ten ­Juliana Tuwima o panu Hilarym, który szukał swoich okularów – niemal w panice, po całym domu – mając je na własnym nosie. Zapewne zdarzają się nam podobne sytuacje, gdy nerwowo rozglądamy się za kluczykami do auta, które tkwią w naszej kieszeni, albo za czapką, którą mamy na głowie. Ale bywamy też jak pan Hilary na znacznie poważniejszym, egzystencjalnym poziomie.

Szukamy tego, co pozwoli nam żyć pełniej, wyraźniej doświadczać świata, orientować się w otaczającej nas rzeczywistości, wiedzieć, dokąd – i po co – zmierzamy. Rozglądamy się za czymś, co byłoby swoistą protezą naszych niedoskonałych zdolności percepcji. Zaglądamy jednak nie tam, gdzie trzeba – na zewnątrz, daleko, w jakieś specjalne (w naszym mniemaniu) „miejsca”, nie mogąc zaś znaleźć, oskarżamy innych ludzi i życiowe okoliczności, że nas z poszukiwanego skarbu okradli.

Utrata

Tracimy zaś „wzrok”, czyli wrażliwość na to, co nas otacza, niejako naturalnie. Odpowiada za to m.in. mechanizm nazwany przez psychologów habituacją – przyzwyczajenie do regularnie doświadczanego bodźca, w wyniku którego nie dochodzi on do świadomości. To wielka zdolność mózgu, czasami niezbędna, by funkcjonować. Gdy przeprowadziłem się ze wsi do miasta, przez pewien czas nie mogłem spać – budził mnie szum ulicy. Po kilku tygodniach, choć szum pozostał, jaki był, przestałem go słyszeć, śpię lepiej.

Niestety, łatwiej przyzwyczajamy się do bodźców neutralnych i pozytywnych, do negatywnych – trudniej. Gdy skupiam się na pisaniu tego tekstu, przestaję słyszeć śpiew ptaków tuż za oknem. Niewiele głośniejszy zgrzyt koparki, gdzieś w dali zrywającej asfalt, wdziera się do świadomości rozpraszając myśli. Z ewolucyjnej perspektywy tendencja to zrozumiała: w niebezpiecznym dla naszych praprzodków środowisku kontemplatycy zachwycający się grą światła na liściach, a ignorujący sygnały o zagrożeniu, mieli mniejsze szanse przeżycia i przekazania swoich genów.

Innym czynnikiem, który sprawia, że zaczynamy potrzebować „okularów”, jest automatyzacja powtarzanych często czynności. I ona bywa pożyteczna. Po wielu latach kierowania samochodem mogę rozmawiać z pasażerami, gdy nogi same odnajdują w odpowiednim momencie sprzęgło, gaz i hamulec, a prawa ręka bezbłędnie sięga do lewarka skrzyni biegów.

Habituacja na bodźce, a także automatyzacja powtarzanych czynności ułatwiają funkcjonowanie. Lecz nie za darmo. Życie, łatwiejsze dzięki nim, blaknie. Nie chodzi tylko o to, że np. zrobiwszy zakupy setny raz w tym samym sklepie, nie jestem pewien, czy wziąłem z półki mąkę (sięgałem tam już tyle razy, mam ten ruch w pamięci – ale czy to z dzisiaj?). Kierując samochodem przestaję być świadomy powiązania ruchu stopy i przyspieszenia maszyny, lekkiego napięcia mięśni przedramion ­zmieniającego kierunek jazdy, gdzieś ulotniła się radość z panowania nad pędzącym, ponad­półtoratonowym mechanizmem. Przemieszczam się w nim – tylko, choć sprawnie – z punktu A do punktu B.

Habituacja zaś nie tylko pozwala zasnąć, uciszając w naszej głowie nawet przejeżdżające tuż za oknem tramwaje. O ileż łatwiej zabiera nam delikatny powiew wiatru na skórze, miękką pieszczotę wody spłukującej codziennie z dłoni ­mydliny, smak chleba pospiesznie i niedokładnie gryzionego przed wyjściem co rano do pracy.

Taki sposób wyjścia do pracy ujawnia szersze nastawienie do życia. Wychodzę pośpiesznie. Jestem w punkcie A, muszę być w B – to tam czeka coś ważnego, tu jest tylko punkt startu. Droga – ją trzeba po prostu przebyć. Możliwie najkrótszą, możliwie bez przeszkód. Dotrzeć do celu. Gdy tam dotrę, schemat się jednak powtarza. Cel znów jest przede mną.

Jak to zapisał Pascal: „Teraźniejszość nie jest nigdy naszym celem; przeszłość i teraźniejszość to nasze środki; jedynie przyszłość jest naszym celem. Tak więc nie żyjemy nigdy, ale spodziewamy się żyć; gotujemy się wciąż do szczęścia, a co za tym idzie, nie kosztujemy go nigdy”.

Uwaga

Te same mechanizmy pracują zarówno w przypadkach – kusi, by powiedzieć banalnych – takich jak bezsmakowe, pośpieszne zjadanie chleba, jak i tam, gdzie chodzi o Najważniejsze. A zwiedzeni jesteśmy poprzez samą sugestię, że Najważniejsze dzieje się gdzieś i kiedy indziej niż nasze śniadanie. Tymczasem, jak zapisano w apokryficznej Ewangelii Tomasza: „Mówi Jezus: »Ja jestem światłem, które jest ponad wszystkim. Ja jestem wszystkim. Wszystko wyszło ze mnie i wszystko do mnie wróciło. Rozłupcie drzewo – ja tam jestem. Podnieście kamień – znajdziecie mnie tam«” (EwT 77). Z chrześcijańskiej perspektywy autora tego tekstu mówiący Jezus jest Najważniejszym – obecnością Boskości w świecie. Pierwsza, metafizyczna część Jezusowej sentencji wyraża tę samą myśl, co werset Listu do Efezjan, mówiący, że Chrystus „wszystko całkowicie napełnia” (Ef 1, 23).

Nie przeoczmy jednak drugiej części sentencji. Wskazuje ona na egzystencjalne konsekwencje boskiej wszechobecności. Napotykamy na nią w tak, zdawałoby się, przyziemnych czynnościach, jak rąbanie drzewa na opał lub budowanie kamiennego domostwa. Boskie światło świeci z wnętrza pnia i spod kamienia – często niedostrzegane.

Co zrobić więc, by je dostrzec? Jak naprawić swój wzrok? Gdzie znaleźć okulary?

„Mówi Jezus: »Rozpoznaj, co masz przed sobą, a to, co ukryte, objawi ci się. Gdyż nie ma nic ukrytego, co by się nie ujawniło«” (EwT 5). To jest nie nakaz, ale wskazówka – gdzie skierować uwagę, na czym ją skupić – tak często chaotycznie rozproszoną, zaplątaną w to, co odległe, poszukującą specjalnych znaków i przeżyć.

Poszukiwanie w dali, w której majaczy niezwykłość, inność od codzienności, jest jednak gonieniem mirażu; właściwy kierunek jest inny: „Mówi Jezus: »Jeśli wasi przywódcy powiedzą: ‘Królestwo jest w niebie’, to ptaki niebieskie wyprzedzą was. Jeśli powiedzą: ‘Królestwo jest w morzu’, wyprzedzą was ryby. Lecz królestwo jest wewnątrz was i na zewnątrz was. Gdy poznacie samych siebie, zostaniecie poznani i zrozumiecie, że jesteście dziećmi Ojca żyjącego. A jeśli nie poznacie siebie, jesteście ubodzy i sami jesteście biedą«” (EwT 3).

Czasami mówi się, że wielkie rozproszenie przez mnóstwo bodźców, informacji, wyrywających nas „w niebo” i „w morze”, to cecha współczesnej cywilizacji. Być może jest w tym sporo racji, lecz korzeń tkwi głębiej, w naturze przekraczającej kultury. Religijność, która usiłuje znaleźć Najważniejsze „gdzieś tam”, jest chyba stara jak ludzkość. Jesteśmy podobni do uczniów z przełomu I i II wieku. Duchowy wzrok i nas, i tamtych ludzi błądzi w przestrzeni: „Jego uczniowie powiedzieli: »Pokaż nam miejsce, w którym jesteś, ponieważ musimy koniecznie go szukać«. Powiedział im: »Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha. Wewnątrz człowieka jest światło, i świeci ono na cały świat«” (EwT 24). Błądzi także i w czasie: „Zapytali go uczniowie: »Kiedy nastanie odpocznienie umarłych i kiedy przyjdzie nowy świat?«. Jezus odrzekł: »To, czego szukacie, nadeszło, lecz nie rozpoznajecie tego«” (EwT 51).

Umiejętność

Drugim krokiem, koniecznym, by dostrzec boskie światło w tym, co zwykłe, co stale mamy przed sobą, wewnątrz i wokół siebie, jest zneutralizowanie mechanizmów habituacji percepcji i automatyzacji działania. Jak to zrobić? Odpowiedź Ewangelii Tomasza jest prosta, chociaż niełatwa. „Mówi Jezus: »Kto nie pości od świata, nie znajdzie królestwa. Kto nie czyni szabatu szabatem, nie zobaczy Ojca«” (EwT 27).

Słowo „post” może kojarzyć się negatywnie, a wezwanie, by pościć od świata, może wydawać się zaprzeczeniem Dobrej Nowiny o możliwości odkrycia i doświadczenia Boskości właśnie w światowej rzeczywistości. Ale jednak, jak zauważył już Epikur – filozof uczący życia niczym relaksu w pięknym ogrodzie – „jęczmienny chleb i woda sprawiają największą rozkosz, jeśli je spożył głodny”, dlatego „najlepiej korzystają z obfitości dobra ci, którzy jej najmniej pożądają”.

Skoro habituacja bierze się z przyzwyczajenia do stale obecnego bodźca, potrzebny jest świadomy wysiłek zdystansowania się i wycofania – choćby takiego, które polega na obserwowaniu, jakby z drugiego planu, tego, co do nas dociera, pobudza nasze zmysły, uczucia, pragnienia, myśli. Bywa, że niezbędny jest post w bardziej dosłownym sensie: realne odcięcie bodźców, doświadczenie braku.

Podobny dystans potrzebny jest wobec działania – niezbędny jest szabat, przerwa, zawieszenie aktywności: „Sześć dni będziesz pracował, a w dniu siódmym zaprzestaniesz pracy” (Wj 23, 12). Taki dystans, niezbędny, by ujawniło się To, co ukryte mamy w sobie i przed sobą, Ewangelia Tomasza wyraża zwięzłym zdaniem: „Mówi Jezus: »Bądźcie przechodzącymi obok«” (EwT 42).

Jest to paradoks życia. Lecz w sobie mamy wszystko, co potrzebne, by je przeżyć. Podobnie jak pan Hilary – w gruncie rzeczy nie potrzebował nawet lustra, by znaleźć swoje okulary. Wystarczyłoby, gdyby szukając ich, uświadomił sobie, że widzi świat wokół. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2021