Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Aby przestał popierać Gazociąg Północny, dzięki któremu Putin chce sobie zapewnić stabilny napływ twardej waluty, niezbędnej dla intensywnych zbrojeń i umacniania jego władzy. Ile wojen musi jeszcze wywołać, ile ingerencji w sprawy innych państw nakazać, ile skrytobójstw, ile szantaży, w których rolę odgrywa także gaz?
Można by użyć tu mocnych słów – o zdradzie europejskiej solidarności przez Berlin. Albo o niekonsekwencji i krótkowzroczności – bo z jednej strony rząd Merkel zakazuje niemieckim firmom sprzedaży broni za 10 mld euro do Arabii Saudyjskiej (z uzasadnieniem, że prowadzi okrutną wojnę w Jemenie), a z drugiej akceptuje taką oto konsekwencję Gazociągu Północnego, że miliardy euro za syberyjski gaz posłużą do zbrojeń rosyjskiej armii, także do produkcji rakiet wycelowanych w Warszawę, Wilno, a może i Berlin.
Można ciągnąć tę listę, tylko po co – skoro dziś nie trzeba głosu z Polski czy Litwy, bo wyręczają nas Niemcy. O niemal agenturalnej aktywności (bo lobbing to za słabe słowo) ekskanclerza Schrödera mówi coraz więcej uczestników niemieckiej debaty. Coraz więcej ubolewa nad „teflonowym” uporem Merkel i ostrzega przed skutkami politycznymi tego uporu dla Europy. Ale choć na stole leżą wszystkie argumenty dowodzące, że w przypadku Gazociągu Północnego straty Europy będą większe niż korzyści, to jego kolejna rura zapewne powstanie. W minionym tygodniu przez chwilę zdawało się, że prezydent Macron (być może mający dość harców rosyjskich trolli wokół „żółtych kamizelek”) opuści Merkel i umożliwi tym przyjęcie przez większość Unii tzw. dyrektywy gazowej (wymierzonej w Gazociąg), ale koniec końców, podobno po nerwowych nocnych rozmowach, stanęło w Brukseli na niby-kompromisie, który trudno tak nazwać, bo niewiele zmienia co do istoty.
I tak nowy niemiecki egoizm narodowy niszczy Wspólnotę. Chyba że nie chodzi o egoizm, lecz o coś, o czym nie wiemy. ©℗