Dziwak i obywatel

Marian Stala: JAROSŁAW, DONALD I INNE CHŁOPAKI. Felietony z „Tygodnika Powszechnego”

16.04.2012

Czyta się kilka minut

Historyk literatury i wytrawny znawca współczesnej poezji komentatorem politycznym? A czemu nie? Zwłaszcza że nie chodzi o obserwacje czynione w kuluarach Sejmu, gmachów rządowych czy siedzib partii, ale o obraz odbity w zwierciadle mediów drukowanych, o cytowane tam wypowiedzi polityków i ideologów oraz o teksty dziennikarzy i analityków, którzy często sami wkraczają na scenę polityczną jako aktorzy.

„Doświadczenie niepowagi i nierealności polityki, obserwowanej z daleka, z pozycji czytelnika dzienników i tygodników, to zasadniczy temat mojej książki – pisze autor w nocie na skrzydełku. A w felietonie „Większość” tak się przedstawia: „Należę do mniejszości czytającej dużo (a nawet, wstyd powiedzieć: bardzo dużo) potrzebnych i niepotrzebnych książek. Należę do tych, którzy wolą gazety papierowe od ich wersji elektronicznej (a w dodatku uważają, że obowiązkiem inteligenta jest regularne zaglądanie do przynajmniej dwóch, różniących się stanowiskiem, dzienników i do kilku tygodników)... I do tych, którzy słuchają muzyki poważnej, niewiele zaś wiedzą o gwiazdach kultury masowej. Słowem, jestem dziwakiem. (A może: dziwakiem koncesjonowanym, bo profesorom uniwersytetu wciąż jeszcze wybacza się wspomniane poprzednio ekstrawagancje)”.

Dziwak koncesjonowany, outsider, który czasem sprawia wrażenie, że – jak sugeruje żartobliwie Jerzy Pilch – „posiadł polityczną wiedzę zakulisową, kuluarową, sekretną i coraz bardziej się w niej zagłębia”, debiutował na łamach „Tygodnika” jako felietonista polityczny w czerwcu 2007 roku i działkę tę uprawia do dzisiaj, choć z przerwami. Tom „Jarosław, Donald i inne chłopaki”, ułożony wedle chronologii, otwiera „Donos na samego siebie”, powstały w apogeum szaleństwa lustracyjnego, a zamyka felieton powyborczy pisany jesienią ubiegłego roku. Jego tytuł, „Na grzędzie”, odwołuje się do metafory użytej przez Michała Karnowskiego. „Wybory jako awantura o miejsce w kurniku? I tak można to zobaczyć” – komentuje Stala. Tytuł książki odsyła z kolei do cyklu opowiastek o Mikołajku autorstwa nieodżałowanego René Goscinnego.

Kurnik, szkolne podwórko – można powiedzieć, że polska polityka zostaje w ten sposób nieco upupiona, ale też jej architekci mocno się do tego przyłożyli. „W naszym pszenno-buraczanym pejzażu politycznym każda wypowiedź zdystansowana, rozsądna, ironiczna – jest z daleka widoczna”, pisał felietonista na początku 2008 roku, chwaląc ówczesnego rzecznika praw obywatelskich, który skądinąd nie należał do jego ulubieńców. Sam zaś Stala umiejętnie łączy dystans, humor i polemiczne zacięcie z pasją obywatelską i powagą, dlatego jego nowa książka nie jest tylko ulotnym zapisem politycznej chwili.

Nie chcę tutaj cytować felietonu „Nie lubię rocznic”, napisanego tuż przed obchodami 70-lecia zbrodni katyńskiej, które jak się skończyły – wiemy, ale podczas jego lektury dreszcz przebiega po plecach. Więc tylko finał tekstu następnego, komentującego hakowo-mięsną metaforykę Roberta Mazurka: „Jak ktoś się naczyta o wieszaniu i masakrze utrwalającej narodową świadomość, to śnią mu się haki, a na nich rozbratel z tego czy innego polityka. Wielka, jak widać, jest moc poetów”.

W dorobku Mariana Stali znajdują się między innymi prace o metaforze w liryce Młodej Polski i o młodopolskiej wizji człowieka, a także niezliczone teksty krytyczne, poświęcone poetom współczesnym i konkretnym wierszom. To świat dosyć odległy od przepychanek pomiędzy partiami. Zaryzykowałbym jednak twierdzenie, chyba nie nazbyt śmiałe, że umiejętność analizy utworu poetyckiego i szacunek dla właściwie użytego, a przy tym nieoczywistego słowa wyczulają na ułomności języka debaty publicznej. No i są znakomitą szkołą dla felietonisty, do którego cnót należeć powinny precyzja sformułowań i nieubłagana celność pointy. Spojrzenie zaś na współczesne spory polityczne i ich ideowe tło z perspektywy literaturoznawcy-antropologa może się okazać bardzo ożywcze, czego świadectwem te felietony. (Universitas, Kraków 2012, ss. 372.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2012