Dzieciobójstwo

U szympansów zwyczajnych zaskakująco często dochodzi do najgorszej ze zbrodni.

25.05.2020

Czyta się kilka minut

Nowo narodzony szympans, Demokratyczna Republika Konga, 2011 r. / BIOS PHOTO / EAST NEWS
Nowo narodzony szympans, Demokratyczna Republika Konga, 2011 r. / BIOS PHOTO / EAST NEWS

Czytelnicy książek Jane Goodall pewnie pamiętają historię Passion i Gilki – jej właściwie nie da się zapomnieć. Te dwie samice – i dwie matki – należały do tej samej społeczności szympansów (nazwanej Kasakela) zamieszkującej Park Narodowy Gombe w Tanzanii. Passion nie była zbyt towarzyska ani opiekuńcza, co często nie wróży szympansom udanej kariery, jednak z czasem ona sama oraz jej dzieci stały się dość wpływowymi postaciami w całej grupie. Gilka potrafiła zaprzyjaźnić się nawet z samicą pawiana – choć członkowie obu gatunków raczej za sobą nie przepadają – ale polio uczyniło z niej kalekę i odludka. Gdy wreszcie Gilka doczekała się synka, Passion razem ze swoją córką Pom napadły na nią. Porwały niemowlę, uśmierciły jednym ugryzieniem w głowę, a potem pożarły na oczach zrozpaczonej matki, dzieląc się mięsem z innymi członkami rodziny.

Rok później Gilka znowu została matką. Nie minęło kilka tygodni, a tragedia rozegrała się na nowo. Zanim Goodall i jej współpracownicy zaobserwowali obie te sceny na własne oczy, wcześniej jeszcze jedno niemowlę Gilki przepadło bez śladu – być może także padło ofiarą podobnej zbrodni.

Gdyby to był odosobniony przypadek, można by go było złożyć na karb jakichś zaburzeń psychicznych występujących wyłącznie u Passion czy w jej rodzinie. Jednak w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zaobserwowano w różnych grupach szympansów zwyczajnych dziesiątki przypadków dzieciobójstwa. Może się wydawać zaskakujące, że dochodzi do niego w gatunku, u którego wyewoluowały silne mechanizmy opieki rodzicielskiej. Szympansie niemowlęta pierwsze miesiące spędzają dosłownie wczepione w futra matek, od których jeszcze przez kilka lat pozostaną całkowicie zależne. Narodziny dziecka wywołują ekscytację w stadzie. Dorastające samice potrafią godzinami wkupywać się w łaski matek, byle tylko te pozwoliły im dotknąć swoje młode. Bywa, że osierocone dziecko jest „adoptowane” przez niespokrewnioną z nim małpę – przybrany rodzic zaczyna się opiekować młodym tak, jakby było jego własnym potomstwem. To wszystko wyraźne ślady działania doboru naturalnego, który głęboko musiał wyryć w szympansiej naturze sentyment do dzieci. A jednak dobór sprawił również, że dzieci mogą paść ofiarą najgorszej ze wszystkich zbrodni.

Szympansy nie są oczywiście żadnymi aniołami w małpich skórach – zdarzają się u nich brutalne walki i morderstwa dorosłych osobników, zwłaszcza należących do obcego stada. Niektóre społeczności wyspecjalizowały się w polowaniach na mniejsze małpy – a nie ma przecież łatwiejszej zdobyczy od niemowlęcia. Dawna przyjaciółka Gilki – pawianica o imieniu Goblina – sama straciła swoje pierwsze dziecko w ataku szympansów. Przemoc, także w stosunku do bezbronnych, jest więc stałym elementem życia tych małp. A jednak zabijanie niemowląt własnego gatunku wydaje się przekraczaniem jakiejś granicy. A już na pewno domaga się odpowiedzi, dlaczego takie zachowanie mogło się utrzymać w toku ewolucji.

Rywalizacja samic

Dawniej biolodzy próbowali wyjaśniać wszystkie zachowania zwierząt – zarówno te uprzejme, jak i agresywne – odwołaniem do zasady „działania dla dobra gatunku”. Zderzeni z obserwacjami dziecio­bójstwa musieli się nieźle nagimnastykować. Jak takie zachowanie miałoby niby służyć gatunkowi? Czyżby chodziło o eliminację najsłabszych osobników – czyli poprawienie genetycznej kondycji populacji? A może o regulację liczebności stada – tak, by w przyszłości nie zabrakło dla wszystkich pożywienia? Odpowiedzi te rodziły jednak mnóstwo dalszych pytań i wątpliwości. Dziś wiemy, że tamte wyjaśnienia opierały się na niezrozumieniu istoty działania doboru naturalnego. W ewolucji bowiem każdy osobnik gra wyłącznie na swój własny sukces reprodukcyjny – oraz swoich krewnych – a nie zabiega o „dobro gatunku”. Eliminacja obcego niemowlęcia nie będzie służyć pomyślnej przyszłości gatunku, ale z punktu widzenia pojedynczego osobnika czasem może się opłacać.

Gdy już ten sposób myślenia na dobre zadomowił się w biologii, różni badacze zaproponowali cztery oddzielne hipotezy wyjaśniające, dlaczego dzieciobójstwo mogło wyewoluować u szympansów. Każda z tych hipotez ma bardzo konkretne przewidywania. Wszystkie odnoszą się do sytuacji najbardziej skrajnych, gdy agresor i jego ofiara należą do tego samego stada, czyli grupy osobników połączonych pewnymi wspólnymi interesami. Tak jak Passion i Gilka.

Pierwsza hipoteza dotyczy konkurencji o zasoby. Każde młode to kolejny żołądek do wykarmienia na tym samym terytorium. Jeśli dziecko zostanie wyeliminowane, napastnik ułatwi sobie znalezienie posiłku. Przełoży się to na zwiększenie jego dostosowania – czyli szansy na to, że on sam dłużej przeżyje i doczeka się większej liczby potomstwa.

Dostosowanie jest podstawową „walutą”, jaką bierze pod uwagę dobór naturalny – ewolucyjny „bezwzględny księgowy”. O doborze najlepiej jest myśleć jako o procesie odsiewającym w toku ewolucji z populacji te cechy fizyczne i zachowania, które są zbyt kosztowne dla jednostek (czyli obniżają ich dostosowanie), i promującym te, które są opłacalne (zwiększają dostosowanie). Aby dzieciobójstwo – czy jakiekolwiek inne zachowanie – mogło wyewoluować, napastnikom musi się ono w tym sensie opłacać.

Można się zastanawiać, czy pozbycie się jednego dziecka przekłada się na aż tak wielkie zyski dzieciobójcy, żeby „bezwzględny księgowy” zaprzątał sobie takim zachowaniem głowę, ale rzeczywista korzyść może się kryć gdzie indziej. Z obserwacji wynika, że matka, której dziecko zostało zamordowane, jest bardziej skłonna opuścić stado i przenieść się na inny teren. To znacznie zwiększa potencjalne zyski agresora. Co ciekawe, ta hipoteza przewiduje, że sprawcami ataków częściej będą samice niż samce – ponieważ, jak wskazują badania, współczynnik dostosowania jest u szympansic powiązany znacznie silniej niż u samców szympansów z jakością danego środowiska (im więcej pożywienia czy bezpiecznych miejsc ma do dyspozycji samica, tym więcej potomstwa uda się jej zrodzić i odchować). Samicom zbrodnia będzie się więc bardziej opłacać. Jej ofiarami powinny w równym stopniu padać dzieci obu płci.

W świetle tej hipotezy zachowanie Passion można ostatecznie sprowadzić do próby pozbycia się Gilki – i jej ewentualnego potomstwa – z okolicy. Niewykluczone jednak, że wyjaśnienie jest znacznie prostsze.

Łakomy kąsek

Druga hipoteza głosi, że mordowanie dzieci służy po prostu zdobywaniu mięsa. Co ciekawe, również i w takim przypadku to samice powinny być częściej agresorkami – ponieważ rzadziej niż samce uczestniczą w polowaniach. Zwyczajna dieta samic składa się w zdecydowanej większości z roślin, czyli jest niższej jakości. Każda ilość białka zwierzęcego będzie w ich oczach cenniejsza niż w oczach samców. Podobnie jak poprzednia, i ta hipoteza przewiduje, że ofiarami ataków będą dzieci obojga płci (prawdo­podobnie smakują tak samo), znajdujące się w różnym wieku. Oczywiście zwłoki zostaną pożarte przez sprawcę (sprawczynię) ataku – i to w całości. Jeśli w dzieciobójstwie naprawdę chodzi głównie o mięso, to nic nie powinno się przecież zmarnować. Z opisu Goodall można wnioskować, że Passion całkowicie podzielała to przekonanie.

Dwie pierwsze hipotezy dotyczyły przede wszystkim pożywienia i bezpieczeństwa – czyli zasobów, na których najbardziej „zależy” doborowi naturalnemu. Dostosowanie można jednak zwiększać gromadząc nie tylko więcej żywności, ale także więcej partnerów seksualnych, z którymi można spłodzić więcej dzieci. To domena drugiego mechanizmu selekcyjnego, czyli doboru płciowego. Ze względu na odmienne strategie reprodukcyjne obu płci dobór płciowy musi silniej oddziaływać na samców szympansów niż na samice (podobnie jest u większości gatunków). Dla samicy – dla jej dostosowania – nie ma większego znaczenia to, z iloma partnerami się skojarzy, ponieważ i tak może urodzić w życiu określoną liczbę dzieci. Samce mogą jednak zapłodnić wiele samic w krótkim czasie. Nie ponoszą kosztów związanych z ciążą (to ogromny wydatek energetyczny i zwiększone ryzyko śmierci), ale płacą inną cenę – muszą, dosłownie, wywalczyć sobie dostęp do samic.

Dlatego trzecia hipoteza odwołuje się do konkurencji występującej pomiędzy samcami. I ta hipoteza ma swoje przewidywania. Jeśli dzieciobójstwo wyewoluowało u szympansów zgodnie z tym schematem, to zarówno sprawcami ataków, jak i ich ofiarami powinny być samce. Zabijanie niemowląt płci żeńskiej nie będzie miało sensu. Nie będzie też miało znaczenia to, co stanie się z ciałem ofiary, skoro problemem do rozwiązania jest konkurencja o samice, a nie niedobór mięsa.

Czwarta hipoteza jeszcze w inny sposób wiąże się z doborem płciowym. U karmiących samic występują mechanizmy fizjologiczne, które powstrzymują matkę przez wejściem w okres płodny. Dlatego przerwa między kolejnymi ciążami trwa u szympansów nawet 5-7 lat – tyle potrzeba na odchowanie jednego dziecka. Ponadto tylko w okresie płodnym – co sygnalizują widoczne obrzmienia okolic genitalnych – samica jest dla samców atrakcyjna seksualnie.

Jeśli więc samiec wyeliminuje dziecko karmiącej matki, szybciej będzie mogła ona ponownie zajść w ciążę – a przynajmniej szybciej znowu stanie się atrakcyjna seksualnie. Hipoteza ta przewiduje, że ofiarami dzieciobójstwa będą padać niemowlęta (nie ma większego sensu zabijanie kilkuletniego dziecka, skoro jego matka i tak wkrótce będzie mogła zajść w ciążę) obojga płci. Sprawcami będą oczywiście samce. Przy czym kluczowe dla zabójcy będzie to, by nie atakować własnego potomstwa – inaczej obniży on swoje dostosowanie, zamiast jej podwyższyć. W dodatku matki nie powinny odnieść w ataku poważnych obrażeń. Okaleczona samica może nie dożyć kolejnej ciąży, na której przecież najbardziej zależy napastnikowi.

Szympansy, o ile wiemy, nie wynalazły testów na ojcostwo ani nie czytają podręczników na temat małpiej płodności. Nie tworzą też stałych par, dlatego odróżnienie potomstwa swojego od cudzego nie jest dla samców łatwym zadaniem. Dobór płciowy nie musi jednak wynaleźć nowoczesnej technologii, żeby zadbać, by zachowania samców były zgodne z optymalnym modelem. Dobór działa subtelniej – wpływając np. na emocje. Być może widok samicy z dzieckiem, z którą nigdy wcześniej dany samiec nie kopulował – np. dlatego, że dopiero co dołączyła do stada – wywołuje u niego gniew albo zazdrość.

Swoje ramy na całe zjawisko narzuca także system hierarchiczny, jaki panuje w stadach szympansów. Samiec najwyższego szczebla stara się stale ograniczać dostęp innych samców do płodnych partnerek, przynajmniej tych najbardziej atrakcyjnych. Jeśli dojdzie do przewrotu na szczycie władzy, to nowy samiec alfa może mieć wysoką motywację, by pozbyć się najmłodszych dzieci najbardziej atrakcyjnych samic – czyli tych, które najprawdopodobniej spłodził jego poprzednik.

Jedno szympansiątko rocznie

Tyle, jeśli chodzi o suchą teorię. Żeby rozstrzygnąć, która z tych hipotez jest poprawna, musimy odwołać się do dokładnych obserwacji – sprawdzić, kto jest najczęściej sprawcą ataków, a kto ofiarą, w jakich okolicznościach społecznych dochodzi do dzieciobójstwa, co dzieje się z ciałem i jak reaguje na sytuację matka. Oczywiście cztery przytoczone hipotezy nie wykluczają się całkowicie. Może być tak, że inny zestaw presji selekcyjnych doprowadził do ewolucji dzieciobójstwa u samców, a inny u samic. Być może znaczenie miało kilka czynników. Jednak to wszystko powinny nam wyjaśnić zebrane dane statystyczne. Nie mamy ich zbyt wiele, ale w kilku szympansich społecznościach udało się je zgromadzić.

W połowie 2019 r. Adriana Lowe i współpracownicy opublikowali w „Primates” raport z aż 24-letnich obserwacji poczynionych w jednej tylko szympansiej społeczności – nazwanej Sonso – zamieszkującej las Budongo w Ugandzie. Przeciętnie żyło w niej około 60 osobników, z czego 10 to były dorosłe samce, a 23 – dorosłe samice. W tym czasie odnotowano w tej grupie 33 przypadki ataków na dzieci. Nie wszystkie zakończyły się śmiercią ofiary ataku, ale i tak z powodu dzieciobójstwa ginęło przeciętnie jedno szympansiątko na rok. To ponad jedna piąta wszystkich, które w tym czasie urodziły się w Sonso. Tylko jedna trzecia osobników, które nie dożyły okresu rozrodczego, zmarła z innych przyczyn niż dzieciobójstwo.

W większości przypadków napastnikami były samce. Kanibalizm był rzadki i tylko częściowy. Ofiarami padały niemowlęta obu płci, a do ataków najczęściej dochodziło w pierwszym tygodniu ich życia. Matki nie odnosiły poważnych obrażeń.

Dane ze społeczności Sonso wskazują więc najsilniej na czwartą hipotezę. Nakręceniu się spirali przemocy mógł pomóc fakt, że matki zamordowanych dzieci najczęściej pozostawały w społeczności i ponownie zachodziły w ciążę – agresor szybko mógł więc zostać ojcem. Niewykluczone, że w całym zjawisku chodzi również o zastraszanie. Dzieciobójstwo to najlepszy sposób na sterroryzowanie matki. Choć brzmi to makabrycznie, samica, która doświadczyła takiej traumy, będzie bardziej skłonna trzymać się zabójcy jej dziecka i w przyszłości parzyć się wyłącznie z nim. To zapewni większe bezpieczeństwo jej przyszłemu potomstwu.

U szympansów zwyczajnych wysokie rangą samce preferują starsze, bardziej doświadczone samice. Te młodsze raczej kojarzą się z samcami o niskim statusie społecznym. Ich pierwsze dzieci powinny być więc bardziej narażone na ataki samców wyższych rangą – co także pokazały zgromadzone dane.

Kontekst ekologiczny

Skala dzieciobójstwa w społeczności Sonso była znacząca. Można ją też dość precyzyjnie przeliczać na dostosowanie. Utrata dziecka w pierwszym tygodniu po porodzie oznacza dla samicy zmarnowanie ponad 450 dni „kariery reprodukcyjnej” – jeśli brać pod uwagę ciążę, laktację i czas do ponownego wejścia w okres płodny. Samice powinny więc być bardzo zmotywowane, by bronić swoich „inwestycji rodzicielskich”. Niektóre próby dziecio­bójstwa faktycznie zostały odparte, ale większość matek nie miała na to szans.

U szympansów zwyczajnych dorastające samice opuszczają rodzime stado i przyłączają się do sąsiedniego – ten mechanizm wyewoluował oczywiście, by ograniczyć ryzyko chowu wsobnego. Jego konsekwencją jest jednak to, że młode samice nie mają zazwyczaj w nowej grupie bliskich krewnych – a więc pozbawione są potencjalnie najbardziej wiernych sojuszników. Są pozostawione samym sobie – i zdane na łaskę znacznie silniejszych od nich samców.

W Sonso zaskakiwać może niski odsetek kanibalizmu. U szympansów Kasakela – tych, do których należała Gilka i Passion – wszystkie zabite dzieci zostały zjedzone przez napastników. Jak wytłumaczyć te różnice? Być może biorą się one z odmiennych tradycji kulturowych, które narosły w obu grupach. Szympansy Kasakela są sprawnymi łowcami, zauważalną część ich diety stanowi białko zwierzęce. Szympansy Sonso odbywają polowania znacznie rzadziej i radzą sobie w nich o wiele gorzej. Może więc nie wyrobiły sobie jeszcze zamiłowania do mięsa – i przynajmniej u nich nie pojawiły się presje selekcyjne, które ukierunkowałyby ewolucję dzieciobójstwa zgodnie z drugą wspomnianą hipotezą.

Inna różnica dotyczy ogólnej dostępności pożywienia w obu grupach. Wprawdzie samice Sonso mają przeciętnie do dyspozycji znacznie mniejszy obszar niż samice Kasakela – a większe zagęszczenie samic powinno oznaczać zwiększoną konkurencję – jednak ta pierwsza grupa żyje na zasobniejszym terytorium. Jest ono w stanie wyżywić wszystkich, dlatego konkurencja wśród samic Sonso ostatecznie może być niższa niż u samic Kasakela. Nie muszą one tak często uciekać się do dzieciobójstwa, choć zebrane dane pokazują, że się to zdarza.

Trzeba pamiętać, że dobór (naturalny i płciowy) nie działa w próżni, lecz zawsze w kontekście aktualnego środowiska. Gdyby struktura społeczna i przestrzenna społeczności Sonso była inna – gdyby na jej terenie występowało mniej zasobów, w stadzie rozwinęła się „kultura łowiecka”, gdyby osobniki średnio żyły nieco dłużej, struktura płciowa populacji była całkowicie inna, a hierarchia społeczna bardziej niestabilna, to „bezwzględny księgowy” musiałby kalkulować inaczej. Mogłoby się okazać, że najbardziej adaptatywną (opłacalną) strategią byłoby atakowanie dzieci przez samice – albo zabijanie przez samców tylko noworodków płci męskiej.

Krótko mówiąc, natura małpy zależy od otaczającego ją środowiska. Pewnie nie tylko małpy, gdyby się nad tym poważnie zastanowić. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i kognitywista z Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych oraz redaktor działu Nauka „Tygodnika”, zainteresowany dwiema najbardziej niezwykłymi cechami ludzkiej natury: językiem i moralnością (również ich neuronalnym podłożem i ewolucją). Lubi się… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 22/2020