Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ja też jestem tu z powodu pisania. W końcu pisarzy wywozi się na odludzie po to, żeby pisali. Daje się im dobrze jeść, zapewnia piękne widoki, inspirującą atmosferę - i czeka na rezultaty. Jest nas tu piątka poetów: z Bremy przyjechali Michael Augustin i jego żona Sujata Bhatt - urodzona w Indiach, mieszkająca w Niemczech, ale pisząca po angielsku, z Bukaresztu Ioana Ieronim, z Glasgow Donny O`Rourke, z Krakowa ja. Scottish Poetry Library zaprosiła nas na warsztaty, podczas których trochę tłumaczymy, trochę dyskutujemy o poezji, a jeśli ktoś czuje się na siłach, próbuje też pisać własne rzeczy. "Nikogo / nie można zmuszać / do czytania wierszy, / ani tym bardziej do ich pisania", twierdzi Michael w jednym ze swoich utworów, ale ponieważ gospodarze są mili i nawet sprowadzili dla nas z Islay kilka butelek whisky, staramy się ich nie rozczarować. Piszemy.
Dom, w którym nas ulokowano, to dawna farma, przebudowana z myślą o turystach i artystach. W każdym oknie jest zielono, spacerują owce, a w tych zwróconych w stronę morza - połyskują fale i czasem, jak kreska, mignie jakiś statek. Pogoda zmienia się tu gwałtownie: w ciągu pół godziny słoneczny krajobraz może zastąpić szara plama, lekki wietrzyk może zamienić się w wichurę, a delikatna bryza w gęsty, rzęsisty deszcz. I na odwrót. Myślisz sobie wtedy: nic stałego na tym świecie. Prócz miejsc. Miejsca się nie poruszają. Miejscom jest obojętne, czy akurat służą za pastwisko dla owiec, czy też zostały zagrodzone, żeby trawa mogła odrosnąć. Morzu jest obojętne, ile wody jeszcze się doń wleje. Niedaleko brzegu stoi zrujnowany kościółek, może XVIII-wieczny. Nie służy już niczemu, prócz pamięci; wejście jest zamurowane, żeby zwierzęta nie niepokoiły zmarłych. Nie ma dachu; kiedy Bóg zagląda do środka, widzi krzewy, które wyglądają jak drzemiący w ławkach pielgrzymi.
Zanim wyjdę na spacer, czytam dwa, trzy wiersze Miroslava Holuba w angielskich przekładach. Nim dojdę na brzeg, już o nich zapominam, chociaż chciałbym pamiętać. Lubię patrzeć na morze. Morze pozbawia mnie czegoś, czego chcę się pozbyć. Morze zwraca mi coś, co musiałem kiedyś oddać. Dlatego w Crear napisałem wiersz o morzu. W tym wierszu morze jest wszystkim, a człowiek nikim:
Kiedy patrzę na morze
ono cofa się wraca cofa
powtarza nieskończenie te dwa ruchy.
Kiedy nie patrzę na morze
ono cofa się wraca cofa
powtarza nieskończenie te dwa ruchy.