Duchowni na kozetce

Skandale z udziałem duchowieństwa w USA, Austrii i - jak wiele na to wskazuje - w Polsce, nie tylko na nowo podniosły kwestię człowieczeństwa księży, ale kolejny raz potwierdziły, że są oni obiektem intensywnych emocji ze strony tych, którzy na nich patrzą - czy to broniąc ich, czy atakując.

08.08.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Kim są duchowni? Czy są podobni do większości społeczeństwa, czy może coś ich wyróżnia? Co wiemy o ich dojrzałości osobowej i zdrowiu psychicznym? Dlaczego trafiają się wśród nich osobnicy molestujący seksualnie nieletnich? Pytania niewątpliwie ważne, choć trudno znaleźć na nie satysfakcjonującą odpowiedź. W literaturze psychologicznej, zwłaszcza z psychologii religii, badania nad duchownymi stanowią “przedłużenie" klasycznego podejścia do badań nad konwertytami. Zarówno bowiem konwertyci, jak i duchowni, ze względu na osobiste zaangażowanie w sprawy wiary i religii, stanowią mniejszość społeczną. W przypadku duchownych mamy ponadto do czynienia z osobami, które są “zawodowo" religijne, a to zakłada specyficzny rodzaj pobożności.

Ksiądz: osoba nieznana

Zagadnieniami najczęściej podejmowanymi w literaturze przedmiotu są: psychologiczne kryteria selekcji kandydatów do kapłaństwa, osobowość duchownych, kwestie związane z seksualnością, podatnością na stres i sposobami radzenia sobie z nim, a także z tzw. “wypaleniem się" i poziomem życiowej satysfakcji. Coraz częściej badana jest problematyka wykroczeń seksualnych duchownych oraz ich potencjalnego związku z orientacją seksualną i celibatem. W obrębie literatury psychoterapeutycznej postuluje się, aby kwestie związane ze zdrowiem psychicznym, dojrzałością osobową i społecznym funkcjonowaniem duchownych były rozpatrywane w ramach paradygmatu międzykulturowego - analogicznie do pracy terapeutycznej z mniejszościami etnicznymi czy rasowymi - a więc uwzględniały nie tylko czynniki wewnątrzpsychiczne, ale i środowiskowe.

Badania psychologiczne nad polskim duchowieństwem są wciąż “w powijakach", więc nie bardzo jest się do czego odnieść. Te, które istnieją (wspominał o nich na tych łamach przed tygodniem ks. Józef Augustyn), dotyczą głównie kandydatów do kapłaństwa, i to na wczesnym etapie formacji - z tego też względu mają ograniczoną przydatność. Pozostaje szukanie “na Zachodzie", gdzie badania prowadzone były zarówno przez instytucje kościelne, jak ośrodki akademickie. Trzeba jednak pamiętać, że mogą istnieć różnice pomiędzy kapłanami z różnych państw. W literaturze anglosaskiej zwraca się np. uwagę na różnice między duchowieństwem amerykańskim i brytyjskim. Podejrzewa się, że księża z Wielkiej Brytanii są bardziej introwertyczni niż kler amerykański - nie ma jednak systematycznych badań potwierdzających trafność tej hipotezy. Ważne mogą być także różnice wyznaniowe, jak również to, czy mówimy o księżach diecezjalnych czy zakonnych. Inny kłopot w przedstawieniu psychologicznego profilu współczesnych duchownych bierze się z różnorodności testów osobowościowych wykorzystywanych do badań. A jednak warto się zmierzyć z tymi trudnościami, ponieważ “ostatnie" skandale nie tylko na nowo podniosły kwestię “człowieczeństwa" księży, ale kolejny raz potwierdziły, że duchowni są obiektem intensywnych emocji ze strony tych, którzy na nich patrzą - czy to broniąc ich, czy atakując.

Seminarzyści: problem z wolnością

Od końca lat 60. coraz głośniej mówiono w kręgach seminaryjnych czy domach formacji, że kandydaci do kapłaństwa charakteryzują się dużym poziomem niedojrzałości osobowej. Wskazywano np. na poczucie niepewności dotyczące oceny własnych możliwości, emocjonalną niestabilność przejawiającą się lękiem i poczuciem wstydu w nawiązywaniu relacji z innymi, trudności z wyrażaniem siebie. Zauważano, że seminarzyści nie wiedzieli, czego pragną i w jakim kierunku chcieliby pójść, bali się podjęcia odpowiedzialności, w seminarium szukali ucieczki przed trudnościami wynikającymi ze zmagań z codziennością. Wielu z nich domagało się wolności widząc w niej wielką wartość, ale postrzegając ją negatywnie: wolność była dla nich tożsama z wyzwoleniem od wymagań związanych np. z regulaminem seminaryjnym. Wielu seminarzystom brakowało poczucia kreatywności, a w porównaniu do swych rówieśników z uczelni świeckich wykazywali dużą skłonność do wchodzenia w role poprzez ograniczanie osobistych pragnień i chowanie się za wytyczne, normy czy reguły.

Z drugiej jednak strony: tam, gdzie w miejscach formacji zrezygnowano z “ustalonego porządku dnia", klerycy tracili grunt pod nogami i domagali się ograniczenia własnej wolności. Obraz “typowego" kleryka i kapłana, jaki zaczął wyłaniać się z badań, dawał coraz więcej do myślenia.

Psychiatrzy: kłopotliwe badania

W literaturze przedmiotu wskazuje się najczęściej na trzy klasyczne już prace: Conrada W. Baarsa i Anny A. Terruwe; Eugene’a C. Kennedy’ego i Victora J. Hecklera oraz zespołu kierowanego przez Luigiego M. Rullę.

Psychiatrzy Conrad W. Baars i Anna Terruwe przedstawili swoje badania w 1971 r. na Synodzie Biskupów w Watykanie. Odwołując się do swojej długoletniej praktyki lekarskiej - obejmującej 40 lat, w których leczyli ok. 1,5 tys. księży - zauważyli oni, że 20-25 proc. kapłanów w USA miało poważne psychiczne zaburzenia, a 60-70 proc. cierpiało z powodu niedojrzałości emocjonalnej. Tylko 10-15 proc. amerykańskich księży uznano za osoby dojrzałe psychicznie. Pod koniec swego wystąpienia dr

Baars powiedział: “Wszyscy księża (a niektórzy w znacznym stopniu) charakteryzują się niewystarczająco rozwiniętym czy też zaburzonym życiem emocjonalnym, a równocześnie wymaga się od nich, aby identyfikowali się z grupą mężczyzn, których natura obdarzyła wyższą inteligencją i uczuciowością. W niektórych przypadkach, przyczyny (...) miały początek w dzieciństwie i pozostały nierozpoznane w trakcie formacji seminaryjnej. Inni mieli raczej normalne dzieciństwo, ale zaczęli mieć kłopoty ze sobą z powodu źle pojętych praktyk ascetycznych w seminarium".

Wyniki badań Eugene’a Kennedy’ego i Victora Hecklera, również na księżach i zakonnikach z USA, były jeszcze bardziej kłopotliwe. Według nich tylko 7% kapłanów to osoby psychologicznie i emocjonalnie rozwinięte (developed), 18% to osoby rozwijające się (developing), 66,5% to osoby słabo rozwinięte (underdeveloped), zaś 8,5% to osoby źle rozwinięte (maldeveloped).

Wyniki obu tych badań nie różnią się zasadniczo od badań zespołu włoskiego jezuity i psychiatry Luigiego M. Rulli na populacji kandydatów do kapłaństwa i życia zakonnego w USA i Europie Zachodniej. W ich świetle 60-80 proc. kandydatów do seminarium już w momencie wstąpienia wykazuje duży stopień niedojrzałości osobowej i uczuciowej, przez autorów określanych jako niespójność psychiczna, która jednak nie przybiera form patologicznych, 10-20 proc. to osoby dojrzałe uczuciowo (spójne psychicznie), a pozostałe 10-20 proc. kandydatów do seminarium czy życia zakonnego ma problemy psychiczne natury patologicznej.

Biskupi: wiedzieli, ale...

Ktoś może zapytać, jaką te badania mają wartość poznawczą i czy mówią nam one coś o sytuacji w polskich seminariach?

Autorzy zajmujący się problematyką seksualnego wykorzystania osób nieletnich przez duchownych w USA zauważyli ostatnio, że badania dotyczące księży “słabo rozwiniętych" wydają się potwierdzać obserwacje Baarsa i Terruwe dotyczących księży “niedojrzałych emocjonalnie". Obie zaś grupy odpowiadają profilowi duchownych, którzy wykorzystują seksualnie dzieci i młodzież. Jak zauważyli Kennedy i Heckler, “seksualność pozostaje niezintegrowanym wymiarem w życiu słabo rozwiniętych księży", z których wielu “funkcjonuje na etapie przed-adolescencyjnego lub adolescencyjnego rozwoju psychoseksualnego".

Jeśli będziemy pamiętali, że słabo rozwinięci emocjonalnie księża czują się bardziej komfortowo w kontaktach z nastolatkami, a nawet dziećmi, i że tylko niewielu z nich ma przyjaciół w kręgu własnych rówieśników, dojdziemy do wniosku, że podobnie jak w przypadku wszystkich słabo rozwiniętych księży, ich problemy dotyczą głównie sfery emocjonalnej i psychoseksualnej. Wspólne im wszystkim jest unikanie konfrontacji z własną niedojrzałością, a także uciekanie się do mechanizmu obronnego - intelektualizacji własnych postaw i ich (nie)zgodności z powołaniem i święceniami. Dochodzi do tego brak umiejętności wchodzenia w relacje z innymi i zatrzymanie się (“fiksacja") w rozwoju psychoseksualnym, a także problemy w radzeniu sobie z autorytetami (większość “księży z problemami" pochodzi z rodzin, w których brak właściwego emocjonalnego i duchowego wsparcia).

Ujawniane dziś skandale związane z wykorzystywaniem seksualnym osób nieletnich przez duchownych pokazują również “drugą stronę" kryzysu objawionego przez naukowców. Jasne jest, że konkluzje, do jakich doszli Baars i Terruwe, a zwłaszcza Kennedy i jego zespół, musiały się wydać niepokojące. Badania Kennedy’ego zostały zlecone przez Konferencję Episkopatu USA; ich autor postulował reformę systemu formacyjnego i struktur kościelnych w ogóle. Oficjalnie jednak biskupi amerykańscy nie podjęli żadnych kroków. Patrząc na skalę kryzysu, jaki obecnie dotknął ich Kościół, można zasadnie stawiać pytanie: czy sytuacji nie można było uniknąć, wiedząc kogo się przyjmuje i ma w seminariach?

Wiele ze spraw sądowych przeciwko duchownym molestującym seksualnie nieletnich dotyczy wypadków z czasów, kiedy badania Kennedy’ego i Baarsa były już opublikowane. Hierarchia je znała. Być może bardziej niepokoiła ją fala masowego odchodzenia od kapłaństwa (pomiędzy 1965 a 1990 r. ok. 100 tys. duchownych na całym świecie “porzuciło sutannę"), a także obrona celibatu przed społeczną krytyką. Trudno jednak nie zadać pytania, czy wśród tych, którzy zostawali, nie było wielu takich, którzy właśnie powinni opuścić seminarium, a nawet kapłaństwo - a nigdy tego nie uczynili, bo pomógł im swą ignorancją sam Kościół? To tylko hipoteza, być może niektórzy już się krzywią, ale uważam, że to jeszcze nie koniec “złej passy".

Powołanie: uwarunkowania i łaska

Z badań ojca Rulli i jego współpracowników dowiadujemy się kilku ciekawych rzeczy o “wydolności" systemu formacyjnego. Okazało się, że większość kandydatów do kapłaństwa po czterech latach formacji nie przeżyła żadnej znaczącej przemiany wewnętrznej. Niektórzy nawet stawali się gorsi, a tylko nieliczni przeżyli wzrost w dojrzałości osobowej na miarę wyzwań, jakie pociąga za sobą kapłaństwo.

Wielu badanych (aż 86 proc.) nie znało zupełnie swego głównego konfliktu wewnętrznego w momencie wstąpienia na drogę powołania (siostry zakonne nie były w tyle - 87 proc.). Czteroletnia formacja w wypadku 83 proc. kleryków (i 82 proc. zakonnic) nie przyniosła im żadnej pomocy. Co gorsza: jeśli w ciągu 8-10 lat osoby te nie porzuciły drogi powołania, to ok. 70 proc. z nich uwiło sobie “gniazdka" wewnątrz instytucji, w której się znajdowali. Jak uważa jeden z psychologów z tej szkoły: “Nie można powiedzieć, że po wyłączeniu przypadków patologicznych, wszystkie osoby pozostające na drodze życia kapłańskiego lub zakonnego są wolne, otwarte na Boga i Jego powołanie. (...) Ich wybory nie zawsze są wynikiem wolnej decyzji, ale bywają uwarunkowane pewnymi podświadomymi postawami, takimi jak lęk przed życiem i odpowiedzialnością, szukanie oparcia, robienie kariery, potrzeba bycia kimś itp. Powtórzmy jeszcze raz, że wybory te nie mają wymiaru moralnego: są one nieuświadomione".

Patrząc na te liczby trzeba pamiętać, że dojrzałość osobowa, objawiająca się w dojrzałości emocjonalnej (spójności psychicznej), jest konieczna, choć nie wystarczająca do pełnego przeżywania powołania - potrzebna jest bowiem łaska. Twierdzenie jednak, jakoby można było formować kapłana bez formowania człowieka, to iluzja, albowiem dojrzały kapłan musi być najpierw dojrzałym człowiekiem.

Seksualność księży: nienowe problemy

Problemy seksualne kandydatów do kapłaństwa nie są niczym nowym. Na symptomy represji seksualności w życiu seminarzysty czy księdza wskazuje się, w duchu psychoanalizy, w przypadku takich postaw jak: narcyzm, masochizm czy rygoryzm. Narcyzm jako przejaw stłumionej seksualności u kapłanów wyraża się w niezdolności do troski o innych ludzi i postrzeganiu ich jako członków kierowanej przez siebie organizacji. Za tą postawą kryje się głęboki lęk o własne uznanie, brak empatii i szukanie wpływów. W przypadku masochizmu kleryk czy kapłan patrzy na siebie wyłącznie przez pryzmat własnej konsekracji (“wybrania") i formację pojmuje jako przygotowanie do złożenia ofiary z siebie (“męczeństwa"), której wyznacznikiem jest przyjęcie cierpienia (“własne uświęcenie"). Rygoryzm przejawia się natomiast w rozumienia powołania jako zobowiązania (“obowiązku"), gdzie prawo stoi na równi z Bogiem, a seksualność traktowana jest z wielką podejrzliwością.

O problemach związanych z seksualnością duchownych katolickich wciąż wiemy niewiele. Dotychczasowe badania sugerują, że w kwestii przeżywania własnej seksualności księża różnią się od reszty społeczeństwa. Wyniki testów prowadzonych wśród amerykańskich duchownych wskazują, że ok. 40 proc. z nich ma skłonności homoseksualne. Inne badania z USA - choć uważane za niereprezentatywne i obarczone słabościami metodologicznymi (przeprowadzone w oparciu o wywiady z tysiącem księży katolickich, z których połowa była poddana terapii, oraz z pięciuset ich seksualnymi partnerami) - doprowadziły prowadzącego je psychiatrę do wniosku, że 20 proc. duchownych żyło w związkach homoseksualnych, a 20 proc. w stałych związkach z kobietami, a liczby te odpowiadają pewnej ogólnej tendencji wśród amerykańskiego kleru.

Badania dotyczące wykroczeń seksualnych w stosunku do nieletnich wskazują, że ok. 2 do 5 proc. księży katolickich miało kontakty seksualne z nieletnimi. Wśród tych duchownych aż 80 proc. (a być może i więcej) wykorzystywało seksualnie chłopców pomiędzy 13 a 17 rokiem życia. Wydaje się, że liczba 2 do 5 proc. odpowiada duchownym z innych tradycji religijnych i jest niższa od ogólnej populacji męskich przestępców seksualnych, szacowanych w granicach 8 proc. w społeczeństwie. Liczba duchownych zaangażowanych w kontakty seksualne z osobami dorosłymi jest nieznana.

Przeprowadzone ostatnio w USA badania wśród duchownych, będących pięć lat po święceniach, i wśród tych, którzy odeszli, pokazują, że kwestie zdrowia psychicznego i pomocy w rozwoju psychoseksualnym nie doczekały się jeszcze właściwej recepcji ze strony hierarchii kościelnej. Wciąż powtarza się sytuacja, w której edukacja kleryków koncentruje się na tym, jak respektować innych, okazywać troskę, kontrolować siebie, a nawet “akceptować" własną seksualność, ale nie jak ją zintegrować z własną osobowością.

W obliczu tych statystyk, jak i wniosków, które na ich podstawie można sformułować, przytoczona przez ks. Augustyna przestroga: “Jeśli masz być kiepskim księdzem... zastanów się, co robisz", wydaje się być jak najbardziej na miejscu. W Polsce dobrze by było, gdybyśmy zaczęli się uczyć od innych - jeśli już nie na ich wzorach, to przynajmniej z ich błędów

Źródła podstawowe:

C. W. Baars, “The role of the Church in the causation, treatment and prevention of the crisis in the priesthood", 1971; E.C. Kennedy, V.J. Heckler, “The Catholic priest in the United States: Psychological investigations", Washington 1972, U.S. Catholic Conference; L.M. Rulla, F. Imoda, J. Ridick, “Entering and leaving vocation: intrapsychic dynamics", Rome 1976, PUG.

Literatura pomocnicza:

D.R. Hoge, “The first five years of the priesthood. A study on newly ordained catholic priests", Collegeville 2002, Liturgical Press; L. Sperry, “Sex, priestly ministry, and the Church", Collegeville 2003, Liturgical Press; J. W. Ciarrocchi, R. J. Wicks, “Psychotherapy with priests, protestant clergy, and catholic religious. A practical guide", Madison 2000, Psychosocial Press; K. Dyrek, “Formacja ludzka do kapłaństwa", Kraków, 2000, Wydawnictwo WAM.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2004