Droga pod wiatr

Nie potrafię odpowiedzieć abp. Józefowi Życińskiemu ("Daleko od złudzeń", "TP" nr 5/09) w przyjętej przez niego konwencji - byłaby to odpowiedź złożona z połajanek, bez próby argumentacji. Kto chce się przekonać o skali przeinaczeń w jego krótkim tekście, niech sięgnie do mojego artykułu o sprawie abp. Kowalczyka ("Gdy »człowiek honoru« jest autorytetem", "Rzeczpospolita", 15 stycznia).

03.02.2009

Czyta się kilka minut

Co się tyczy złośliwości pod moim adresem, zwracam uwagę, że jest to przejaw stylu Księdza Arcybiskupa, obecny u tego autora od lat. Ten styl - aprioryczne sądy wygłaszane w tonie nieznoszącym sprzeciwu i nieskrywane lekceważenie dla przeciwnika - dramatycznie obniża standardy publicznej debaty w Polsce, zaś tolerowanie tego stanu rzeczy tylko dlatego, że chodzi o biskupa, świadczy o tym, że zapewnianie 45 lat po Soborze o dowartościowaniu roli świeckich w relacjach z duchowieństwem bywa w Polsce czysto deklaratywne.

***

Abp Życiński martwi się bardzo o "Tygodnik" z powodu obecności niżej podpisanego na tych łamach - i nie jest w swojej trosce osamotniony. Jak dotąd ta troska okazała się nieskuteczna, ale kto wie... Każdemu wolno próbować, choć, szczerze mówiąc, nie życzę Księdzu Arcybiskupowi et cons. sukcesu, bo chodzi o przyszłość "Tygodnika". O to, jak ma się on odnaleźć w jednej z kluczowych kwestii polskiej debaty publicznej: odkrywania białych plam z okresu PRL. Czy nerwowe reakcje na każdą próbę dochodzenia do prawdy to ta najlepsza tradycja "Tygodnika", do której nawołuje Ksiądz Arcybiskup? Zamykanie szantażem moralnym ust każdemu, kto ośmiela się zadawać trudne pytania? Opór przed nazwaniem rzeczy po imieniu, przebrany w szaty praw człowieka?

Uczciwie nie możemy powiedzieć, jak by dziś rozsądzili nasze spory wielcy ludzie, którzy już odeszli. Proponowałbym, dla uszanowania ich pamięci, nie przemawiać w ich imieniu.

***

Uważam, że da się pisać o historii PRL bez białych plam, a zarazem z precyzją, która nie godzi się na niesprawiedliwe uogólnienia ani na abstrahowanie od kontekstu tamtego czasu. Uważam, że da się o historii PRL pisać, wychodząc poza dotychczasowe czarno-białe klisze, a zarazem z poszanowaniem godności ludzi tak lub inaczej uwikłanych w stary system. Prawie nic w historii nie jest proste, a osobliwie ludzkie żywoty są mocno pokręcone. Z tego jednak nie wynika, że oprócz dominującej w niej szarości nie istnieje bohaterstwo i zdrada, wierność i wiarołomność. Uważam, że mimo to jest miejsce na przebaczenie, choć należy unikać gestów na pokaz. Jest wielkim zadaniem polskiego Kościoła poprowadzić wiernych do takiego przebaczenia. Trudno przecież zaprzeczyć Pawłowemu "Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska" (Rz 5, 12-21). Co się jednak tyczy naszego udziału w łasce przebaczenia, to nie możemy przebaczać in abstracto wszystkiego wszystkim, a tylko prawdziwym winowajcom ich prawdziwe winy. I jest jasne, że Kościół nie będzie w stanie podjąć tego wielkiego dzieła, dopóki sam nie odzyska w tej mierze wiarygodności. A jak na razie ciągle ją traci, bardziej i bardziej.

***

Chciałbym "Tygodnika", który by podjął i udźwignął takie zadanie. Nie chciałbym "Tygodnika", który by ulegał pokusie faryzeizmu. Przechodząc na poziom konkretów, cieszę się np., że na te łamy zawitał ponownie ks. Michał Czajkowski, ale nie żałuję, że doszło do ujawnienia jego długoletnich związków z SB. Są tacy, którzy uważają, że do tego ujawnienia nigdy nie powinno było dojść - tu się zasadniczo różnimy. Nie twierdzę, że z wiedzą o przeszłości Księdza Michała jest nam łatwiej żyć - bo ewidentnie jest trudniej. Ale wiem, że z tą trudną prawdą, o ile ją wszyscy poważnie przepracujemy, jesteśmy odrobinę bliżej Prawdy.

Nie życzę "Tygodnikowi" drogi lekkiej, łatwej i przyjemnej. Życzę mu drogi pod wiatr, bo tylko taką naprawdę warto iść.

Od redakcji

Artykuł Romana Graczyka w "Rzeczpospolitej", do którego odnosił się przed tygodniem ks. abp Józef Życiński, jest skonstruowany z hipotez i supozycji prowadzących do konkluzji o niewiarygodności Arcybiskupa Nuncjusza. Stosunek do tej sprawy wyraziłem w komentarzu ("TP" 3/09) i nie widziałem potrzeby powiększania powstałego wokół niej szumu medialnego. Ksiądz Arcybiskup uznał jednak, że należy reagować, gdyż chodzi o współpracownika "Tygodnika Powszechnego". Roman Graczyk - właśnie jako współpracownik "Tygodnika" - ma prawo do odpowiedzi i z niego korzysta.

Wyznaję, że styl, w jakim odbywa się ta polemika, nie budzi mojego entuzjazmu, choć nie gorszy mnie fakt, że Autorzy reprezentują krańcowo różne podejście do lustracji. Te różnice charakteryzują dziś niemal całe nasze społeczeństwo i nie mogą przekreślać tego, co jest wspólnym dobrem i co nas mimo wszystko łączy.

Obaj Autorzy wyrażają troskę o stanowisko "Tygodnika". Wyjaśniam więc, że nie mieliśmy i nie mamy zamiaru uprawiać polowania na czarownice, ale też nie zamierzamy uchylać się od podejmowania tematu lustracji (także lustracji w Kościele). Pytanie, czy przeszłość należy badać, jest bezprzedmiotowe: ona już jest badana i tych badań powstrzymać ani się nie da, ani nie należy. Za głęboko niemoralne uważam jednak publikowanie oskarżeń hipotetycznych, opartych na strzępach informacji, domniemaniach winy, teoretycznych spekulacjach itp. Hipotezy, konieczne w pracy badawczej, podane do publicznej wiadomości nawet jako hipotezy, szkodzą dobremu imieniu zainteresowanych i są trudne do podważenia. Bez udowodnienia winy wymuszają dowodzenie własnej niewinności, co z punktu widzenia prawnego jest niedopuszczalne. W przypadkach publicznych oskarżeń hipotetycznych, które mają choćby cień prawdopodobieństwa, należy dać głos oskarżanym, przyjmując zasadę domniemania niewinności. Wina musi być udowodniona.

Ks. Adam Boniecki

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2009