Dom podzielony. Recenzja filmu „Vortex” Gaspara Noégo

To z pewnością najbardziej „ludzki” spośród filmów Gaspara Noégo. Uważany za dyżurnego skandalistę francuskiego kina reżyser zadedykował go „tym wszystkim, których mózg ulegnie rozkładowi wcześniej niż serce”.

12.09.2022

Czyta się kilka minut

Françoise Lebrun i Dario Argento w filmie „Vortex”,  2021 r. / MATERIAŁY PRASOWE
Françoise Lebrun i Dario Argento w filmie „Vortex”, 2021 r. / MATERIAŁY PRASOWE

Życie to krótka impreza, o której za chwilę przestanie się pamiętać” – w taki sposób zapowiadany był najnowszy film Noégo. Lecz „Vortex” nie jest dalszym ciągiem imprezowej orgii z „Climaxu” i powstał niejako wbrew cynizmowi tych słów. Reżyser „Nieodwracalnego”, „Wkraczając w pustkę” czy „Lux Æterna” tym razem nie zamierza prowokować, choć skierował kamerę na największe z możliwych skandali: na starzenie się, chorobę, śmierć. I zrobił to bez spodziewanej pornografizacji tematu czy wrodzonego efekciarstwa, za to z tkliwością rzadko spotykaną u tego twórcy.

Film rozpoczyna się od napisów końcowych, lecz nic już tutaj się nie odwróci, nic nie zatrzyma tytułowego wiru, innego końca nie będzie. Tak jak niczego nie uda się skleić w jeden obraz. Bohaterowie, przedstawieni w tej historii jako Ona i On, to bowiem schorowane małżeństwo w podeszłym wieku, niemal całkowicie zamknięte w czterech ścianach, ale żyjące w osobnych, słabo przenikających się mikroświatach. Ona ma postępującą demencję, on jest po udarze; ona z zawodowej psychiatry stała się nieuleczalną pacjentką, podczas gdy on, krytyk filmowy, ciągle pracuje nad nową książką. Toteż po idyllicznym prologu Noé zdecydowanym gestem dzieli ciasny, prawie kwadratowy ekran na pół i podpatruje ich osobne w gruncie rzeczy funkcjonowanie. Nawet wówczas, gdy para pojawia się w jednym kadrze i dochodzi między nią do jakichś interakcji, owo rozdzielenie przestrzeni i wyraźne zróżnicowanie punktów widzenia nadal funkcjonuje. Z jednej strony mamy więc fizyczną bliskość, troskę, serdeczność, z drugiej zaś wspólne uwięzienie, skazanie na siebie nawzajem i coraz bardziej dojmującą samotność we dwoje. Można jedynie zastanawiać się, czyja część kadru zgaśnie pierwsza i jak poradzi sobie z owym wygaszeniem druga strona.

To z pewnością najbardziej „ludzki” spośród filmów Noégo. Zadedykował go „tym wszystkim, których mózg ulegnie rozkładowi wcześniej niż serce”, nakręcił pod wpływem doświadczeń z chorobą matki i własnych problemów zdrowotnych, w warunkach pandemicznych ograniczeń, stąd też wybór takiej, a nie innej metody filmowania. Lockdown, ten fizyczny i mentalny, doskonale odzwierciedla sytuację Jej i Jego. Ich mieszkanie przypomina pieczarę, wypełnianą gromadzonymi przez dziesiątki lat książkami, czasopismami, tonami lekarstw i różnymi niepotrzebnymi rzeczami, co tworzy swojskie, bezpieczne gniazdo i zarazem pułapkę. On, ciągle aktywny i przytomny, jeszcze porusza się tutaj pewnie i swobodnie, tymczasem dla niej, tracącej kontakt z rzeczywistością, dom stał się istnym labiryntem, pełnym znanego i jednocześnie nieznanego. Dwie kamery, przyklejone non stop do obojga bohaterów, pracują uważnie i niespiesznie, niczym cierpliwi, zmuszeni do nieustannej asysty domownicy, rejestrując dwie całkiem różne krzątaniny i zamykając widza w dwóch równoległych światach.

W tego rodzaju kinie, dialogującym z przemijaniem i śmiercią, zawsze łatwo o grandilokwencję, o szafowanie formalnymi czy emocjonalnymi fajerwerkami. Noé wybrał ton kameralny i osobisty, niemalże paradokumentalny, a przebija on z ekranu na różne sposoby, również poprzez liczne, bliskie jego sercu odniesienia filmowe. Listę wypisów z rozmaitych tytułów, od Dreyera przez Godarda po Tarkowskiego, można znaleźć już na samym początku.

Nie przypadkiem w głównych rolach obsadził reżyser dwie legendy kina: francuską aktorkę Françoise Lebrun, znaną choćby z „Mamy i dziwki” (1973) Jeana Eustache’a, oraz Daria Argento, włoskiego reżysera, mistrza horrorów z nurtu giallo. Na każdym kroku widać także kino­filską pasję Jego, szczególnie miłość do Nowej Fali i do psychoanalitycznych rozkmin, czego wyrazem pisana przez niego książka pod tytułem „Psyche”, o związkach kina i snu. W tym akurat można się dopatrzyć ze strony Noégo pewnej ironii – bo czymże, jak nie prześnieniem, była ucieczka bohatera w fikcyjne krainy? Kiedy podczas dyskusji nad esejem w gronie przyjaciół mowa jest o śniącym, który nagle się ocknął, można to odnieść bezpośrednio do postaci Jego. Czymże, jak nie podwójną iluzją, owym „snem we śnie” wziętym z Edgara Alana Poego, było życie u boku Jej i przez dwie dekady romansowanie z Claire? Dlatego „Vortex” może być czytany jako film o niewczesnym, acz dotkliwym i nieuchronnym spotkaniu z realnym.

Jako studium wieku sędziwego, związanych z nim utrapień i dylematów, „Vortex” musi skojarzyć się z „Miłością” (2012) Michaela Hanekego. W 2015 r. w filmie pod tym samym tytułem Noé też zgłębiał to zjawisko, choć z zupełnie innej, bo młodzieńczej i psychoseksualnej perspektywy. Teraz, w portrecie związku mocno dojrzałego, o wiele bardziej niż austriacki kolega skomplikował sobie zadanie i osiągnął dzięki temu mniej gładki efekt.

Już samo otwarcie, czyli przywołany w całości czarno-biały klip z piosenką „Mon amie la rose” w wykonaniu Françoise Hardy, imienniczki i rówieśnicy głównej aktorki, boleśnie wskazuje na upływ czasu i zapowiada nieco eksperymentalny charakter tej opowieści. Zresztą wszyscy aktorzy, podobnie jak sam reżyser, w czołówce mają przy nazwisku podany swój rok urodzenia, a poprzez wpisane w tkankę fabuły audycje telewizyjne czy radiowe na tematy ostateczne zyskuje ona istotny autokomentarz.

Inaczej wygląda także tło społeczne. Wykwintny, burżuazyjno-artystyczny świat bohaterów poprzedniego filmu zastąpiła istna graciarnia spraw nieuporządkowanych – socjalnych, finansowych, rodzinnych. Gdy wreszcie między sędziwymi rodzicami a ich dorosłym, pogubionym w swoim życiu synem dochodzi do szczerej rozmowy, na pojednanie jest zdecydowanie za późno. Ona nie jest w stanie świadomie w niej uczestniczyć, choć czasami miewa jeszcze zadziwiające prześwity przytomności.

„Vortex” sprawia wrażenie filmu opowiedzianego zdławionym głosem syna marnotrawnego. Bo tylko ktoś taki, bardzo bliski i jednocześnie patrzący trochę z zewnątrz rodzinnego układu, dostrzeże całą jego złożoność, jego świadome bądź nieuświadomione okrucieństwo. Na ile starość i choroba, które z konieczności połączyły na nowo jego rodziców, jednocześnie doprowadziły do ich definitywnego rozejścia się? A może jednak coś sobie wtedy nawzajem dali? I chociaż do samego końca ekran pozostanie przepołowiony, kamera zadba o godne pożegnanie w ostatnim, zgoła metafizycznym ujęciu, będącym odwróceniem jazdy kamery z otwarcia filmu. Pozwoli uwierzyć, że mimo przebijającej zewsząd rezygnacji i goryczy zostanie po nas coś więcej niż te stosy gazet, kartony z książkami i zużyte, nikomu niepotrzebne gadżety. ©

VORTEX – reż. Gaspar Noé. Prod. Francja 2021. Dystryb. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty. W kinach od 16 września.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2022