Zabawmy się na śmierć

„Climax” jest przede wszystkim czysto filmową jazdą. Przeżyciem ekstremalnym, bliskim halucynacyjnego koszmaru, wymykającym się werbalnemu opisowi.

15.10.2018

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Climax” / GUTEK FILM
Kadr z filmu „Climax” / GUTEK FILM

Gaspar Noé w „Nieodwracalnym” (2002) opowiadał historię gwałtu i zemsty, ale przestawiał chronologię zdarzeń i z sadystyczną dosłownością unaoczniał je przed kamerą. W filmie „Wkraczając w pustkę” (2009) przyjmował perspektywę martwego bohatera, wzlatywał wysoko ponad nocne Tokio, przenikał ściany i cudze umysły, a nawet obserwował „od środka” akt zapłodnienia. W „Love” (2015) wykorzystywał technologię 3D, by prowokacyjnym gestem zamazać granice między melodramatem a pornografią. Mało który współczesny reżyser tak świetnie czuję kinetykę filmowego obrazu i potrafi oddać psychodeliczną naturę tego medium. Bo Noé, rocznik 1963, w młodości nie tylko studiował filozofię, ale i eksperymentował z halucynogennymi substancjami. W najnowszym filmie „Climax” częstuje nimi także widza, wkrapiając mu LSD wprost do oczu. Kto odmówi, zobaczy jedynie infernalną wydmuszkę skąpaną w brudnym świetle przechodzącym w upiorny stroboskopowy efekt.

Aphex Twin, Giorgio Moroder, Daft Punk... – skoro zamiast klasycznej czołówki wyświetlona zostaje playlista z gwiazdami sceny techno lat 90., wiadomo już, że muzyka zagra tu jedną z ról pierwszoplanowych. Jeśli film otwiera „robocze” nagranie z castingu, a następnie w jednym długim ujęciu oglądamy choreograficzne popisy czy raczej pojedynki młodych ludzi, wydaje się, że jesteśmy w samym środku młodzieżowego filmu tanecznego. Albo w czymś na kształt „Czyż nie dobija się koni” w wersji elektro. Dynamika ciał, unoszące się nad czerwonym parkietem hormony i feromony, do tego różne odcienie skóry, języki i seksualne tożsamości tworzą też zrazu metaforyczną utopię, w której wspólny taniec potrafi pogodzić ze sobą wszystko.

Ale kiedy przez nieustannie pulsujący rytm zaczynają przebijać strzępy rozmów – akcja toczy się na zamkniętej imprezie z okazji rozpoczęcia tanecznego tournée – to, co tak pięknie skanalizowane zostało w gibkich, rytmicznych ruchach, zaczyna stopniowo się uwalniać. Pod wpływem doprawionej twardym narkotykiem domowej sangrii czasoprzestrzeń ulega zakrzywieniu, a klimat zabawy zaczyna radykalnie się psuć. I wiadomo już, że tytułowy climax będzie miał niewiele wspólnego z wyzwalającym orgazmem.

Szczytowanie u Noégo dotyczy doświadczenia granicznego w jego najciemniejszej postaci. Francuskiego reżysera od lat fascynuje chaos jako stan pierwotny, który od społecznego ładu oddziela zaledwie cienkie przepierzenie. W ten sam roztańczony sposób filmuje więc stopniowe wypadanie z rytmu: ktoś dostaje mdłości, ktoś inny publicznie oddaje mocz, puszczają seksualne hamulce, narasta agresja i autoagresja, trwają poszukiwania kozła ofiarnego... Kiedy Noé wciąga w tę orgię również obecne na sali dziecko, efekt robi się coraz bardziej klaustrofobiczny. Bo z tego pandemonium nie ma ucieczki – jakby gospodyni wieczoru w narkotykowym widzie pogubiła wszystkie klucze.

Sam Noé tylko udaje, że i on swój klucz gdzieś zawieruszył. Element improwizacji na planie (w filmie prócz utalentowanych amatorów występują uznani tancerze i aktorzy, jak choćby Sofia Boutella w roli choreografki ­Selvy) podporządkowany został bardzo trzeźwej konstrukcji, która przy wszystkich znamionach twórczego bałaganu zmierza do prostego przesłania: jakże łatwo i jakże banalnie jest zabawić się na śmierć. Już na samym początku reżyser zaznacza, że „Climax” oparty został na autentycznych zdarzeniach z 1996 r., jakby miało to wyostrzyć perswazyjną siłę filmu. Łatwo bowiem dopatrzyć się w nim moralnej paniki czy krytyki pod adresem ówczesnej Francji, pozornie liberalnej i równościowej. „Climax” broni się jednak przed oczywistościami swoją brawurową „choreograficzną” formą – dryfująca bez ustanku kamera zdaje się tu żyć osobnym życiem, prowadzona przez zapętloną muzykę. Przestają razić nawet inkrustujące motta i pseudointelektualne śródtytuły typu „śmierć jest niezwykłym doświadczeniem” czy „życie jest zbiorową niemożnością”. Stają się chcąc nie chcąc komentarzem ironicznym.

Bo jeśli nawet film Noégo mógłby posłużyć komuś jako potępienie dekadencji panującej u schyłku minionego stulecia czy antynarkotykowy manifest, okazuje się on przede wszystkim fascynującą, czysto filmową jazdą. Przypomina, czym może być kino w samej swojej istocie – przeżyciem ekstremalnym, bliskim halucynacyjnego koszmaru, wymykającym się werbalnemu opisowi. Lepiej więc darować sobie wielopiętrowe analizy i po prostu wypić ten łyk „doprawionej” sangrii, ze wszystkimi konsekwencjami. Noé stworzył film, który wymaga od widza całkowitego zanurzenia zmysłów. W przeciwnym razie poczujemy się niczym spóźnialscy goście na ekstatycznej, acz dogorywającej już imprezie – butelki puste, przekąski zdekomponowane, toaleta zapchana – pozostaje tylko dojmujące pytanie: co ja tu właściwie robię? ©

CLIMAX – reż. Gaspar Noé. Prod. Francja 2018. Dystryb. Gutek Film. W kinach od 19 października.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2018