Dobre imię

Sąd Okręgowy w Warszawie zajął stanowisko w sprawie dotyczącej sporu o książkę „Dalej jest noc”: dwoje redaktorów tomu ma przeprosić Filomenę Leszczyńską za podanie nieścisłych informacji dotyczących jej nieżyjącego stryja. Nieprawomocny wyrok kwestionujący jeden akapit nie oznacza jednak zakwestionowania tysiąca siedmiuset stron.

09.02.2021

Czyta się kilka minut

Barbara Engelking i Jan Grabowski na spotkaniu z czytelnikami książki „Dalej jest noc” w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, 22 kwietnia 2018 r. Fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER /
Barbara Engelking i Jan Grabowski na spotkaniu z czytelnikami książki „Dalej jest noc” w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, 22 kwietnia 2018 r. Fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER /

Przypomnijmy najpierw rzeczy elementarne: „Dalej jest noc” nie jest książką o zachowaniach Polaków wobec Zagłady, o kwestii polskiego „współudziału” czy „współwiny”. Priorytetem autorów zamieszczonych na jej kartach studiów nie było ustalenie, ilu naszych rodaków przyłożyło rękę do wymyślonej i zainicjowanej przez nazistowskie Niemcy operacji „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. W centrum zainteresowania badaczy współtworzących to monumentalne studium byli ludzie, którzy w tak zwanej trzeciej fazie Zagłady – czyli już po likwidacji gett – walczyli o życie swoje i swoich najbliższych; ludzie, którzy wykazywali się przy tym niebywałą odwagą, determinacją i pomysłowością. Kto przeczytał tę pracę nieuprzedzonym okiem, ten wie, jak wyglądał schemat postępowania grupy naukowców z Centrum Badań nad Zagładą Żydów: analizowali działania okupanta, z miesiąca na miesiąc zaostrzającego antyżydowskie prześladowania, opisywali życie i śmierć w gettach, akcje likwidacyjne i polowania na szukających ocalenia, a potem strategie i próby przetrwania tych ostatnich „po aryjskiej stronie” – niekiedy związane ze wsparciem uzyskanym od napotkanych Polaków, niekiedy przypłacających takie spotkanie donosem i śmiercią.

Autorzy „Dalej jest noc”, w trakcie swojego projektu badawczego zajmujący się dziewięcioma powiatami okupowanej Polski, posiłkowali się przy tym wszelkimi dostępnymi, często unikatowymi źródłami polskimi, izraelskimi, niemieckimi, amerykańskimi, ale też ukraińskimi, białoruskimi i rosyjskimi. Były wśród nich dokumenty Polskiego Państwa Podziemnego, władz emigracyjnych, okupacyjnej administracji i sądownictwa, akta powojennych procesów, relacje ocalałych i świadków, korespondencje wójtów i sołtysów. Wiele z tych dokumentów wyjęto z archiwów po raz pierwszy.

Powtórzmy: to nie jest książka o tym „Jak Polacy dobijali Żydów” (by zacytować niefortunną okładkę „Newsweeka”, reklamującą tę publikację), choć nerwowa reakcja wielu prawicowych polityków i publicystów, a także pracowników Instytutu Pamięci Narodowej oddelegowanych do wyszukiwania w niej pomyłek i nieścisłości, zdaje się wskazywać, że rządzący Polską również odbierali ją jako zamach na tak zwane dobre imię naszego kraju. Także proces cywilny, jaki przy wsparciu sponsorowanej przez wiele państwowych instytucji Reduty Dobrego Imienia wytoczyła redaktorom tomu Filomena Leszczyńska, był efektem takiego odczytania, sąd musiał bowiem rozstrzygnąć, czy w pozwie o naruszenie dóbr osobistych można za takie dobra uznać m.in. „prawo do tożsamości i dumy narodowej”. Rozstrzygnął, dodajmy, negatywnie: orzekł, że sięgając po podobne sformułowania ścigać naukowców nie można.


Czytaj także:

ARTYKUŁ WOJCIECHA PIĘCIAKA: W sprawie cywilnej przeciw Barbarze Engelking i Janowi Grabowskiemu sąd rozczarował obie strony sporu: nie nałożył na pozwanych kagańca, choć zarazem przypomniał, że zasady obowiązują nas wszystkich, którzy piszemy o historii >>>


Zastrzeżenia Filomeny Leszczyńskiej wzbudził jeden akapit z liczącej ponad 1700 stron pracy; akapit, w którym mowa o tym, że jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski, pomógł uniknąć śmierci Esterze Drogickiej, ale że – jak relacjonowała po latach ocalała Żydówka – ograbił ją zarazem ze znacznej części majątku, a poza tym (to cytat z „Dalej jest noc”) był „współwinny śmierci kilkudziesięciu Żydów, którzy ukrywali się w lesie i zostali wydani Niemcom”.

Niezależnie od zeznań złożonych przed sądem, jedna z pozwanych, prof. Barbara Engelking rozwinęła ów akapit w artykule „O Esterze Siemiatyckiej, sołtysie Edwardzie Malinowskim i procesach sądowych”. Warto zauważyć, że sprostowała w nim swoją pomyłkę (przypisywała sołtysowi handlowanie z Esterą, choć chodziło o innego Edwarda Malinowskiego z tej samej wsi; była jednak zdania, że akurat ta pomyłka nie godzi w niczyje dobra osobiste) – i że szczegółowo tłumaczyła zdanie o współwinie śmierci kilkudziesięciu Żydów. Wynikało ono zarówno z relacji złożonej przez Esterę Drogicką w 1996 roku, jak i z faktu, że sam sołtys zeznał przed stalinowskim sądem w 1950 roku, że przymuszony przez Niemców organizował obławy na ukrywających się Żydów; badaczka nie ukrywała, że proces sołtysa zakończył się przed 71 laty uniewinnieniem i że także Drogicka zeznawała wówczas na jego korzyść.

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał jednak, że Filomenie Leszczyńskiej należą się przeprosiny. Wyrok był łagodniejszy niż oczekiwania powódki: badacze nie muszą płacić odszkodowania, mają jedynie zamieścić oświadczenie na stronie internetowej Centrum Badań nad Zagładą Żydów i wysłać Leszczyńskiej przeprosiny; w następnych wydaniach książki fragment ma zostać zmieniony, co zresztą Barbara Engelking zadeklarowała niezależnie od tego, że zamierza się od wyroku odwołać.

Z temperatury, w jakiej relacjonowano proces na łamach prasy i w internecie, wolno jednak sądzić, że dzisiejsze rozstrzygnięcie miało dużo większe znaczenie niż ustalenie, czy Barbara Engelking i Jan Grabowski naruszyli prawo Filomeny Leszczyńskiej do kultu pamięci o bliskiej osobie zmarłej. Sprawa - również ze względu na powiązania wspierającej powódkę Reduty Dobrego Imienia z obozem rządzącym - dotyczyła także kwestii wolności badań naukowych, zwłaszcza związanych ze sprawami źle widzianymi przez obecną władzę, której przedstawiciele przez wszystkie przypadki odmieniają ostatnio pojęcie „pedagogiki wstydu”. Warto więc zauważyć, że w ustnym na razie uzasadnieniu sąd podkreślił, iż wyrok nie może mieć efektu mrożącego dla badań naukowych. Innymi słowy: chodziło mu wyłącznie o satysfakcję moralną powódki, a nie o wysłanie sygnału ostrzegawczego dla innych badaczy czy publicystów przed zajmowaniem się kontrowersyjnymi tematami - sygnału podobnego do tego, którym miała być nieudolnie forsowana i ostatecznie wycofana w obliczu międzynarodowego skandalu ustawa o IPN.


Czytaj także: W książce „Dalej jest noc” nie chodzi o polską winę. Nie chodzi o nas i o nasze samopoczucie. Chodzi o tych, którzy zginęli, i którzy też byli przecież „nasi”.


Na koniec powiedzmy więc jeszcze raz coś, czemu „Tygodnik Powszechny” dawał wyraz przyznając prof. Barbarze Engelking Medal świętego Jerzego: że działalność naukowa kierowanego przez nią Centrum Badań nad Zagładą Żydów nie tylko nie godzi w dobre imię Polski, nie tylko nie osłabia wspólnoty uprawianiem rzekomej „pedagogiki wstydu”, ale pomaga tworzyć jej dojrzałość i wielkość przez odważne mierzenie się ze swoją historią. Dobre imię naszego kraju nie ucierpiało dzięki publikacji „Dalej jest noc”, tak jak dobre imię Barbary Engelking nie ucierpiało po dzisiejszym - nieprawomocnym, podkreślmy - wyroku. Niezależnie od tego, czy krytycy tej publikacji będą teraz przedstawiać ów wyrok jako potwierdzenie swoich tez i podważać wiarygodność całego studium, jedyne, czego potwierdzenie uzyskaliśmy, to tego, że opowieść o ofiarach, sprawcach i świadkach Zagłady wymyka się politycznym, publicystycznym czy nawet sądowym orzeczeniom.

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2021