Defilada

09.05.2022

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Przeczytaliśmy, że z okazji dorocznych obchodów Dnia Zwycięstwa nad hitleryzmem w Moskwie na placu Czerwonym miałaby się jakoby odbyć defilada, której główną atrakcją mieliby być ukraińscy jeńcy. Pisząc te słowa nie mogliśmy widzieć, czy owe zapowiedzi były prawdziwe, czy była to tylko plotka. Tak czy owak, wydało nam się, że nikt – przynajmniej za naszej pamięci – nie zajął się choćby pobieżnie sensem defilowania, czy to z udziałem jeńców, czy bez.

Na początek rzec trzeba, że udział jeńców w defiladzie jest oczywiście pomysłem na rekonstrukcję historyczną, jakiej nowoczesny świat jeszcze nie widział. Z uściśleniem, że uczestnicy nie będą wynajętymi aktorami. Mieliby owi być prawdziwie schwytanymi podczas wojny żołnierzami i wystąpić w autentycznych dekoracjach, czyli na placu Czerwonym. Rzec tu od razu trzeba, że gdyby tak się w istocie stało, świętowanie zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami weszłoby natychmiast na inny poziom, stałoby się całkowicie innym niż od wielu dziesiątek lat spektaklem. Idzie nam o to, że każdy mający ochotę zorganizować gdziekolwiek w świecie defiladę z tej okazji będzie musiał mieć przed oczyma idących przez plac Czerwony jeńców wojennych z Ukrainy. Jesteśmy wręcz pewni, że na jakiekolwiek defilowanie trzeba będzie teraz patrzeć inaczej. Póki jednak pomysł ten nie został zrealizowany, póty możemy o defiladach wojskowych mówić i myśleć po staremu.

Z defiladami od dawna mamy zgryz. Zacznijmy od uroku, jaki rzucają podstawowymi cechami: muzyką, porządkiem i czasem trwania. W defiladzie – popatrzmy – nie ma miejsca na muzykę inną niż skoczna i powszechnie znana, oraz na bałagan, nierównomierność i brak harmonii. Można sobie łatwo wyobrazić nieudaną, rozwlekłą defiladę wojskową i dlatego, gdy oglądamy w telewizji dowolną, w dowolnym mieście na świecie, świetnie wiemy, na czym polegają tego typu spektakle. Idźmy dalej. Można by po ilościach transmitowanych defilad wywieść wniosek, że Homo sapiens je absolutnie uwielbia. Coś w tym jest, gdy patrzymy na nieprzebrane tłumy oklaskujące maszerujących czy gdy zerkamy na liczniki puszczania sobie przez ludzi tej planety filmów nakręconych podczas defilad. Skłania nas to do mniemania, że defilada jest najważniejszym i najlepiej tu zrozumiałym wydarzeniem artystycznym. Jest też najbardziej lubianym. Porównaliśmy liczbę widzów defilady z okazji zdobycia Bastylii i bardzo ważnego meczu piłkarskiego. Liczby są podobne, tak jak są zapewne podobni widzowie tych wydarzeń. Idźmyż dalej.

Wiele się zmienia w stylistyce defilad wojskowych, okazuje się, że defilada nie jest martwym i klasycznym spektaklem, tkwiącym muzycznie w rytmicznym biciu w bębny, trąbieniu, równomiernym tupaniu ludzi identycznie ubranych czy równo jadących koników, dosiadanych przez wąsaczy z szablami, bądź to czarno odzianych panów salutujących w wieżyczkach czołgów. Armia – popatrzmy – chińska, niemała, jak wiadomo, broniąca niemałej liczby ludzi na niemałym terytorium, każe z dowolnego, ale patriotycznego powodu defilować ogromnej liczbie żołnierek w miniówach. Tak. Naprawdę. Tegośmy się jednak po armii chińskiej nie spodziewali. To znaczy, nie spodziewaliśmy się rewolucji w tym sensie, czyli połączenia jakiegoś rodzaju erotyki i militaryzmu w defiladzie. Od lat zmagamy się z poczuciem, że świat wyprzedza naszą własną podejrzaną pomysłowość, i mamy rzecz jasna rację.

Defilada, to też warto na koniec powiedzieć, jest spektaklem zawsze imperialnym bądź pseudoimperialnym, oczywiście starodawnym, z urodzenia może egipskim i rzymskim, w dorosłości stalinowskim i hitlerowskim. Defilada nie powinna się dobrze kojarzyć. Wszystkie – zważmy – są defiladami zwycięstw, a są to jakże często zwycięstwa, z którymi nie chcielibyśmy mieć nic wspólnego. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 20/2022