Agresja całkowicie wymuszona

„Nasza przeszłość ma wielką przyszłość” – ironizuje rosyjski satyryk Wiktor Szenderowicz. Trafne słowa, gdy mowa o udziale Związku Sowieckiego w rozpętaniu II wojny światowej.

26.08.2019

Czyta się kilka minut

Żołnierze sowieccy niszczą polski słup graniczny. Wrzesień 1939 r. / NIKOLAI AKIMOV / ITAR-TASS / PAP / NIKOLAI AKIMOV / ITAR-TASS / PAP
Żołnierze sowieccy niszczą polski słup graniczny. Wrzesień 1939 r. / NIKOLAI AKIMOV / ITAR-TASS / PAP / NIKOLAI AKIMOV / ITAR-TASS / PAP

Pierwszy września jest dla Rosjan datą obojętną. Kojarzy się z początkiem roku szkolnego i obchodzonym szumnie w placówkach oświatowych Dniem Wiedzy. W świadomości społecznej początkiem wojny jest nadal 22 czerwca 1941 r.: inwazja III Rzeszy na Związek Sowiecki.

Natomiast ta część II wojny światowej, która zaczęła się 1 września 1939 r., dla Rosjan nie istnieje. Ze zbiorowej pamięci zostały wyparte rozdziały, które dotyczą sojuszu Stalina i Hitlera w latach 1939-41. Nie eksponuje się też w oficjalnej narracji ataku na Finlandię w listopadzie 1939 r. i zagarnięcia państw bałtyckich. Moskwa z oburzeniem odnosi się do twierdzeń, że Stalin ponosi współodpowiedzialność za rozpętanie tej wojny, a stalinizm był równie zbrodniczy jak hitleryzm.

Niepotrzebna wojna agencji TASS

Wbijam w wyszukiwarkę: „начало войны” (początek wojny). Wyświetlają się setki haseł związanych z 22 czerwca 1941 r.: początkiem wielkiej wojny ojczyźnianej, pisanej w rosyjskich opracowaniach zawsze wielkimi literami. Czytam: „pierwszy dzień wojny – 22 czerwca w dokumentach”, „wspomnienia dowódców Armii Czerwonej z początku wojny”, „22 czerwca 1941 r.: pierwszy dzień wojny” itd. Dopiero po dopisaniu daty „1 września 1939” pojawiają się hasła: „formalny początek II wojny światowej”, „niemiecka napaść na Polskę”. W materiałach agencji TASS czy rosyjskojęzycznej Wikipedii znajdują się sformułowania w rodzaju: „datę 1 września 1939 r. przyjęto uważać za początek II wojny światowej”. Maksymalny dystans.

W artykule agencji RIA Novosti, przygotowanym w związku z 80. rocznicą wybuchu II wojny, wymienione są skrupulatnie jednostki Wehrmachtu rzucone do walki 1 września, wspomina się o rozkazie Hitlera z 31 sierpnia, o polskich siłach. Ani słowa o Stalinie, sojuszniku Hitlera. Z kolei w opracowaniu agencji TASS „Niepotrzebna wojna. II wojna światowa w liczbach i faktach” ­ (https://tass.ru/spec/wwii) znalazł się passus dotyczący zawarcia 23 sierpnia 1939 r. przez Moskwę i Berlin paktu z tajnymi klauzulami, przewidującymi podział Europy Środkowej (Polski, Finlandii, Rumunii, Litwy, Łotwy, Estonii). Ale nie pojawiła się przy tym wzmianka, co z tego paktu wynikało. A wynikło i to, że Stalin przystąpił do wojny po stronie Hitlera 17 września 1939 r., napadając na Polskę. Tej daty w rosyjskiej narracji „nie przyjęto uważać” za początek udziału Związku Sowieckiego w II wojnie światowej.

Rosyjskie czynniki oficjalne dokładają starań, by ten moment historyczny ukazać w świetle zgodnym z mitem o bezgrzeszności Stalina i Armii Czerwonej. Przez sakralizację „Wielkiego Zwycięstwa” Kreml próbuje ustanowić dogmat o niewinności Związku Sowieckiego w rozpętaniu wojny (i metodach jej prowadzenia).

Narzędziami w tej „operacji przykrycia” są nie tylko popularne media, podające na co dzień wersję zgodną z linią władz, ale też szereg fundacji i organizacji. W tym zwłaszcza dwie, bliskie władzy: Rosyjskie Towarzystwo Historyczne (szefuje mu Siergiej Naryszkin, obecnie szef Służby Wywiadu Zagranicznego) i Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne pod przewodnictwem ministra kultury Władimira Medinskiego. Patronami tego drugiego są ludzie z najbliższego otoczenia Putina: Siergiej Iwanow, Arkadij Rotenberg, Siergiej Czemiezow. Powołane dekretem Putina w 2012 r. Towarzystwo stawia sobie za zadanie „konsolidację sił państwa i społeczeństwa na rzecz poznania historii”. Sprecyzujmy: tej, którą władza chce pokazać obywatelom.

W szerokim kontekście

Z okazji zbliżającej się 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej 14 sierpnia w Moskwie odbyło się – zwołane przez Naryszkina – spotkanie historyków przy „okrągłym stole”. Jak można przeczytać na stronie internetowej Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego, udział wzięli „czołowi historycy, urzędnicy państwowi, eksperci, którzy dali współczesną ocenę paktu o nieagresji między Niemcami i Związkiem Sowieckim z 23 sierpnia 1939 r. (…) w szerokim kontekście sytuacji politycznej w Europie w przeddzień wojny”.

Dalej czytam, że „Naryszkin zaznaczył, iż 80 lat temu do rozpętania najbardziej krwawej wojny w historii ludzkości doprowadziły świat nieodpowiedzialne działania szeregu europejskich państw. Krótkowzrocznie dopuściwszy do odrodzenia militarnej potęgi Rzeszy, państwa Zachodu poparły Hitlera w sprawie anschlussu Austrii, podpisały haniebne porozumienie w Monachium i wykazały się profaszystowską neutralnością w Hiszpanii. Gdy się popatrzy na te wydarzenia łącznie, widać, jak wyglądało »powstrzymywanie« agresora – była to niebezpieczna gra przeciw Związkowi Sowieckiemu”. Naryszkin podkreślał, że to Berlin, a nie Kreml był inicjatorem paktu, a „dla strony sowieckiej była to decyzja wymuszona”.

Podobną w duchu argumentację przedstawiał w 2015 r. prezydent Putin: że pakt Hitler–Stalin miał zapewnić bezpieczeństwo krajowi i w tym sensie był uzasadniony. Putin mówił, że po umowie w Monachium „sama Polska podjęła działania na rzecz zaanektowania części czeskiego terytorium. A zatem wyszło tak, że po pakcie Ribbentrop–Mołotow i rozbiorze Polski ona sama padła ofiarą tej polityki, którą próbowała uprawiać w Europie”.

Przypomnijmy, że na początku swej prezydentury Putin akceptował uchwałę Zjazdu Deputowanych Ludowych z 1989 r., w której potępiono pakt z 23 sierpnia 1939 r. Teraz, jak można mniemać, potępienie już nie obowiązuje. Obecnie ważne stało się wykazanie, że Stalin miał żelazne racje, by dokonać rozbioru Polski. Skoro sama się o to prosiła…

Pakt na wystawie

W dyskusji „okrągłego stołu” głos zabrała też Natalia Narocznicka, prezeska Fundacji Perspektywy Historycznej („obsługująca” od lat linię Kremla). „Gdyby ten pakt nie został zawarty, to armia hitlerowska zepchnęłaby nas na pewno prawie do Uralu” – argumentowała. Nasuwa się analogia z głoszonym przez propagandę hasłem uzasadniającym aneksję Krymu w 2014 r.: „Gdybyśmy nie zajęli Krymu, to w Sewastopolu cumowałyby okręty NATO”.

Na spotkaniu historyków poinformowano, że od 20 sierpnia w gmachu archiwów państwowych dostępna będzie dla publiczności wystawa, na której pokazane zostaną oryginały paktu z 23 sierpnia. Wcześniej, w maju, MSZ udostępnił te dokumenty fundacji „Historyczna prawda”, która opublikowała je na swej stronie (­http://historyfoundation.ru). Jednym słowem: nie mamy nic do ukrycia, oglądajcie, ale Stalina będziemy bronić do upadłego.

Tak jak uczynił to podczas wspomnianego spotkania Władimir Gubiernow, weteran Służby Wywiadu Zagranicznego, który kategorycznie odrzucił obarczanie Moskwy współodpowiedzialnością za wywołanie II wojny światowej. „Niektóre państwa zachodnie i Polska chcą przedstawić się jako niekłamani i konsekwentni bojownicy z zaczątkami faszystowskiej agresji w Europie. Ale archiwalne dokumenty SWR świadczą o czymś wręcz przeciwnym”.

Zrewidujmy tamtą uchwałę

Już wcześniej, z okazji okrągłej rocznicy sojuszu niemiecko-sowieckiego, Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne przygotowało opracowanie „Mało zbadany pakt” (dostępne na https://rvio.histrf.ru); pada w nim wiele z przedstawionych wyżej argumentów. Jego autor Michaił Miagkow podkreśla, że ustalenia Stalina i Hitlera na temat podziału terytoriów dotyczyły tylko ziem, które wchodziły uprzednio w skład Imperium Rosyjskiego (ta kuriozalna teza nie broni się wobec Besarabii i Galicji, o czym poniżej).

W opracowaniu znalazły się też następujące stwierdzenia: „pakt odsunął w czasie moment napaści Niemiec na Związek Sowiecki, dał możliwość produkcji nowych broni. (…) Zajęcie przez Armię Czerwoną we wrześniu 1939 r. Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi oraz przyłączenie w 1940 r. państw bałtyckich uratowały życie milionom Żydów, Ukraińców, Białorusinów, Polaków i ludzi innych narodowości, których naziści skazali na zagładę. (…) Tym, co spowodowało wybuch wojny, była zmowa monachijska”.

Miagkow zaznacza też: „Co do współczesnych ocen paktu z 23 sierpnia 1939 i sekretnych protokołów, to wydaje się, że najwyższy czas, abyśmy przestali posypywać sobie głowę popiołem. Być może Rosja (przede wszystkim deputowani Dumy Państwowej) powinna zająć się ponownym przejrzeniem tych oskarżeń, które legły u podstaw uchwały Zjazdu Deputowanych Ludowych w grudniu 1989 r.”.

Gorbaczow kazał zniszczyć

Polemikę z publikacją Miagkowa podjął popularyzator historii Mark Sołonin, autor wielu publikacji o XX-wiecznej historii podważających linię Kremla i obnażających fałszerstwa propagandy sowieckiej i rosyjskiej.

Wzmiankowana uchwała z 1989 r. (istniał wtedy jeszcze Związek Sowiecki) dotyczyła osądu wstydliwych tajnych protokołów do paktu Hitler–Stalin. Sołonin pisze, że do tego momentu samo ich istnienie kwestionowano. Powołując się na wspomnienia Walerija Bołdina (doradcy Gorbaczowa) przypomina, że architekt pierestrojki nakazał zniszczenie oryginału dokumentu z 23 sierpnia 1939 r. Archiwiści nie wykonali jednak tego polecenia, gdyż Gorbaczow chciał to przeprowadzić nieformalnie – nie wydał odpowiedniego dokumentu.

Sołonin podkreśla, że nawet komuniści odczuwali wstyd z powodu tych tajnych protokołów, krzywdzących państwa sąsiednie i wspierających Hitlera. Tego poczucia wstydu brakuje dzisiejszym rządzącym.

Sołonin pokazuje nowe podejście Kremla do podpisania paktu przez Stalina (bo opracowanie Miagkowa nie mogło powstać bez akceptacji najwyższych władz): ziemie, które zyskaliśmy dzięki paktowi, właściwie i tak były nasze, a nawet jak nie były (Galicja, Bukowina), to i tak były. Ironizuje: „Tak, przyznajemy, dogadaliśmy się z Hitlerem. Ale co w tym złego? Że korzystając z okazji chapnęliśmy pół Polski? No i co? Że zamordowaliśmy 20 tys. polskich jeńców? No i co z tego? Przecież oni byli, jak powiedział Beria, nieprzejednanymi wrogami władzy sowieckiej. Że byli wtedy bezbronni? No i co z tego? Takich łatwiej rozstrzelać”. Zdaniem Sołonina w opracowaniu Miagkowa kluczowe jest zdanie, że Rosja ma dość „posypywania sobie głowy popiołem” i zamierza skończyć z nadstawianiem drugiego policzka. A jeśli fakty nie odpowiadają linii propagandowej, tym gorzej dla faktów.

Będziemy żyć wspólnie

Podobnie na kwestię oceny paktu i początku wojny patrzy inny popularyzator historii Leonid Mleczin. „Stalin nienawidził Polski w takim samym stopniu jak Hitler, od roku 1920. W encyklopediach sowieckich obowiązywało określenie: Polska to pojęcie etnograficzne. Mołotow nazwał Polskę »pokracznym bękartem traktatu wersalskiego«” – pisze Mleczin.

I dodaje: „Niemieccy dygnitarze Generalnego Gubernatorstwa, przyjmując sowieckich przedstawicieli, częstowali ich polskimi papierosami, mówiąc przy tym: to znak, że wspólnie puścimy Polskę z dymem. A wspólna defilada wojskowa w Brześciu? Funkcjonariusze białoruskiego KGB pokazali mi miejsce, w którym stał Heinz Guderian, jeden z tych, którzy potem wtargnęli na czele czołgów do Związku Sowieckiego. Obok niego stali sowieccy naczelnicy i salutowali. Toż to hańba. I to nie zwyczajna hańba, ale hańba, która doprowadziła do katastrofy w 1941 r. To jeszcze jedno potwierdzenie, że amoralna polityka jest krótkowzroczna i przestępcza w odniesieniu do własnego narodu”.

Opinie Sołonina, Mleczina oraz innych publicystów i historyków, którzy nie powielają linii Kremla, spotykają się z ostrą krytyką członków wymienionych towarzystw historycznych czy Akademii Nauk. Prokremlowscy historycy i publicyści – „kremladź” (to żargonowe określenie tych, którzy w mediach służą władzy) – zarzucają im brak profesjonalizmu, niedostateczną wiedzę itd.

Mit wojny ojczyźnianej to centralny filar polityki Kremla, nakierowany też na odbudowę wspólnoty krajów postsowieckich: wspólnie odnieśliśmy zwycięstwo, wspólnie będziemy żyć. Historyczna mitologia służy legitymizacji międzynarodowej polityki Putina.

Mit nie potrzebuje faktów, żywi się wiarą i nadzieją. A w Rosji mit o „niepokalanym poczęciu” Wielkiej Wojny Ojczyźnianej nadal ma się świetnie. Tych, którzy zechcą go podważyć, można posadzić za szerzenie defetyzmu. Baza prawna jest gotowa.

Więcej niż fejki

W Rosji z niechęcią odniesiono się do tego, że Polska nie zaprosiła rosyjskiej delegacji państwowej na obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Jednak nie rozpętano z tego powodu (przynajmniej na razie) histerii w mediach. Rosyjskie MSZ wyraziło „dyplomatyczne niezadowolenie”. Rządowa „Rossijskaja Gazieta” odnotowała, że rocznicę tę „Polska zamierza obchodzić z Niemcami. Natomiast Rosji, która wyzwoliła Polskę spod okupacji nazistowskiej, Warszawa nie zaprosiła na uroczystości poświęcone wkroczeniu wojsk niemieckich na terytorium Polski”. Przywołując oświadczenie MSZ, gazeta podkreśla: „Format akcji jest przejawem zaburzonego światopoglądu polskich władz, które – realizując bieżące polityczne priorytety – systematycznie fałszują przebieg II wojny światowej i okresu powojennego. Niech to pozostanie na sumieniu polskich władz”.

Oddajmy jeszcze głos Mleczinowi: „Wykorzystując instrument propagandy, Rosja realizuje kilka celów, jak: mobilizacja poparcia społecznego, tworzenie atmosfery zgody wobec swej agresywnej polityki, sztuczne prowokowanie konfliktów. Służą temu różne metody: zaprzeczanie faktom, manipulacje danymi, język nienawiści, uwypuklanie tylko wygodnych faktów”. I dalej: „Historyczne mity to więcej niż tylko fejki kremlowskiej propagandy”. ©

ANNA ŁABUSZEWSKA pracuje w Ośrodku Studiów Wschodnich im. Marka Karpia. Stale współpracuje z „TP” i prowadzi blog: labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2019

Artykuł pochodzi z dodatku „Polski wrzesień 1939