Defilada

Sewastopol, baza Floty Czarnomorskiej, to dziś nostalgiczny sowiecki skansen. Ospały w ciągu roku, ożywa na Dzień Zwycięstwa. Defilada i fajerwerki doprowadzają mieszkańców do patriotycznej ekstazy. Choć miasto leży na należącym do Ukrainy Krymie, ekstaza odwołuje się do Rosji - i pamięci o ZSRR.

24.05.2011

Czyta się kilka minut

Sewastopol, 9 maja 2011 r. / fot. Anna Łabuszewska /
Sewastopol, 9 maja 2011 r. / fot. Anna Łabuszewska /

Podniecenie w oczekiwaniu na największe święto w roku czuje się na długo przed 9 maja. W tym roku w różnych punktach miasta pojawiły się portrety weteranów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (jak nieodmiennie nazywa się tu II wojnę). Nad każdym zdjęciem wspólny tytuł: "Chwała pokoleniu zwycięzców". Twarze młode (z tamtych lat) i poorane zmarszczkami (zdjęcia współczesne). I uczniowskie laurki, z wierszami i podziękowaniami dla kombatantów.

Są jeszcze "gieorgijewskije lentoczki". To nowa tradycja, lansowana od 2005 r. przez rosyjskie media na okoliczność Pobiedy: przed 9 maja wolontariusze rozdają na ulicach wstążki, kolorystyką nawiązujące do wstęgi XVII-wiecznego Orderu Świętego Jerzego (Gieorgija). Akcja ma zaszczepić młodemu pokoleniu pamięć o zwycięstwie. "Lentoczki" przytracza się wszędzie, do anten na samochodach, do damskich torebek; kelnerki w restauracjach mają je przyczepione do uniformu. "S Pobiedoj", "s prazdnikom": rozpromieniona obsługa wita na śniadaniu hotelowych gości.

Gdy w Moskwie rusza defilada, szefowa sali każe przełączyć telewizor z muzycznego kanału na pierwszy program rosyjskiej TV, transmitujący uroczystość. Obsługa jak zahipnotyzowana wpatruje się w ekran; goście do owsianki dostają i ideologiczną strawę.

Weterani

A na ulicach - od rana tłumy: mieszkańcy, przyjezdni. Uroczystości oficjalne odbywają się pod monumentem jednego z bohaterów związanych nierozłącznie z Sewastopolem, admirała Pawła Nachimowa, i pobliskim memoriałem żołnierzy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej: mowy przedstawicieli władz miasta i Floty; salwa honorowa, wieńce. A potem - wyczekiwana parada. Na przedzie weterani. Według oficjalnych danych, są ich w mieście trzy tysiące. Jedni dziarscy, inni przygięci do ziemi, kroczą dumnie pobrzękując orderami. Niosą wtykane im przez stojących na krawężnikach ludzi tulipany, laurki, czekoladki; niektórzy przewidująco wzięli torby, do których wkładają prezenty. Nie wygląda na to, że im się przelewa.

Tłum na krawężnikach rośnie i napiera; rotacja w pobliskim McDonaldzie duża - w porywie nostalgicznej mocarstwowości nie przeszkadzają, jak widać, hamburgery z USA. Co innego amerykańskie okręty: te w ubiegłych latach witane były w Sewastopolu protestami. W demonstracjach brali udział emeryci - w tym mieście to siła, stanowią jedną trzecią ludności.

Kroczą dalsze szeregi. "Kochamy was, dziękujemy!" - kobiety w tłumie organizują okrzyki. Czy weterani otoczeni są szczególnym szacunkiem? Dziś tak. To ich święto. Na tyle, na ile starcza im sił, są na placu, idą na wieczornice do szkół, odbierają honory. "Co za wstyd - słyszę rozmowę w trolejbusie - tylko po 120 hrywien wypłacili weteranom w tym roku. Tak niewielu ich zostało. Mogliby choć po tysiąc. A potem mówią, że dbają o weteranów!".

To zapewne uwagi pod adresem władz miejskich. Sewastopol to miasto o specjalnym statusie: nie podlega władzom Autonomicznej Republiki Krym w Symferopolu, lecz bezpośrednio Kijowowi. Władze miasta skarżą się na deficyt, że Kijów nie pomaga. No i jest Flota Czarnomorska, rządząca się po swojemu. Jej rosyjski komponent jest finansowany z budżetu rosyjskiego. Programy wsparcia dla weteranów też. W Sewastopolu stoi wielki Dom Moskwy, zbudowany przez orędownika przynależności Sewastopola do Rosji, eksmera Moskwy Jurija Łużkowa. Jeszcze jedna placówka, która pomaga weteranom i dba o oprawę 9 maja.

Mniejsza o weteranów; po paradzie wszyscy zdają się już o nich nie pamiętać. Na jak długo starczy tych coraz starszych ludzi, by uzasadnić tak huczne obchody? Patrząc na defilujących weteranów, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że niektórzy są zbyt młodzi, by mogli walczyć podczas II wojny; mogli brać udział w wojnach późniejszych, niekoniecznie chlubnych - na paradzie wyróżniała się zwarta kolumna "Afgańców", weteranów z Afganistanu.

"Ros-si-ja!"

Sztandary, ordery, okrzyki. Weterani przeszli. Na tyłach wiwatującego tłumu rozprowadzane są baloniki z dziewiątką i w kształcie sowieckiej gwiazdki. W tłumie - kobieta o kuli. Przepycha się do pierwszego rzędu, na kijku niesie portret Stalina, wymachuje nim w górę i w dół. "Stalin, Stalin!" - skanduje słabym głosem.

Ale nie przebije się przez entuzjazm średniego pokolenia, które drze się w niebogłosy: "Ros-si-ja!". Rudowłosa jejmość w niegustownym kostiumie wznosi ramiona, klaszcze, krzyczy. Towarzyszący jej mężczyzna obserwuje przechodzące kolumny ze spokojem. A kolumny są ciekawe. Po weteranach defiluje przegląd sił politycznych. Idą więc nacjonaliści rosyjscy, odmawiający prawa do istnienia innym nacjom słowiańskim (nie mówiąc o innych rasach), podważający prawo Ukrainy do Krymu, podtrzymujący mit ZSRR, jedynego zgodnego państwa wielu narodów, które stworzyły światową potęgę.

To święto mitologii. Za sztandarami rosyjskich monarchistów, za dodającymi kolorytu Kozakami z ruchu "Święta Ruś", kroczą czerwone sztandary z sierpem i młotem. Na fasadzie obok ktoś wywiesił sztandar WKP(b); tak rządząca Sowietami partia nazywała się za Stalina. Pod sztandarem niewiasta w kwiecistym fartuchu rozłożyła stragan z lodami. Dzieci szarpią rodziców, domagają się słodyczy. Ale na razie nic nie wskórały: ulicą wciąż walą zwolennicy Wielkiej Rosji i ZSRR, więc rodzice dalej ich fetują.

Gdy pod niebiesko-białymi flagami maszeruje młodzieżówka rządzącej Ukrainą Partii Regionów, tłum traci zainteresowanie. Czeka na najważniejszy element defilady... Idą, nareszcie! Garnizon Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej: w równym szyku łomoczą buciorami marynarze i piechota morska. Dopiero z bliska widać, że w pierwszym szeregu idą najwyżsi, kolejne szeregi są coraz niższe; ostatni to drobni chłopcy, o dziecinnych buźkach. Ale całość robi wrażenie krzepkie. Entuzjazm tłumu sięga zenitu: "Ros-si-ja! Ura!".

Festyn

Dopiero teraz idą ukraińskie jednostki Floty Czarnomorskiej. Prawą stronę ulicy zajmują szeregi marynarzy rosyjskich, lewą ukraińskich. Ramię przy ramieniu. Dzień Zwycięstwa łączy. Wedle kremlowskich inżynierów dusz, pamięć 9 maja ma być lepikiem dla narodów byłego Sojuza. Substytutem święta religijnego, łączącym tu, w Sewastopolu, Rosję i Ukrainę.

Marynarze przeszli, życzliwie pozdrawiani. Dzieci doczekały się lodów. Dorośli wolą inne płyny. W parku, na nabrzeżu - wszędzie grupki świętujących. "A mój ojciec do Berlina doszedł!" - peroruje starszy oficer. "Donieck rządzi! - przekonuje podpity gość ze wschodniej prowincji. - Ukraina jest nasza!". Mówi po rosyjsku. Tu wszyscy mówią po rosyjsku. Napisy są po rosyjsku, z rzadka po ukraińsku, szyldy, reklamy, wszystko po rosyjsku, gazety, książki; także TV Krym większość programów nadaje po rosyjsku.

- Nigdy nic złego nie spotkało mnie za to, że mówię po ukraińsku - powie ktoś, deklarujący się jako Ukrainiec. Ale zaraz przyzna, że częściej używa rosyjskiego: - To z lenistwa. Gdy wszyscy wokół mówią w jednym języku, po co włączać inny? Choć ostatnio to się zmienia, coraz częściej słychać ukraiński. Kiedyś taksówkarz potrafił wysadzić z wozu, jak pasażer mówił po ukraińsku, teraz to nie do pomyślenia.

Ale na ulicach, na budynkach tak czy inaczej związanych z Flotą lub z dziedzictwem sowieckiej przeszłości - łopoczą rosyjskie flagi; ukraińskich jak na lekarstwo (na posterunku milicji, siedzibie władz miasta, dworcu).

A na nabrzeżu tłum nie rzednie. Młodzi ludzie przyszli się zabawić, spotkać znajomych, poznać nowych. Dziewczyny strzelają oczami, chichoczą. Chłopcy popijają mętne piwo. Subkultura młodzieżowa kontestuje z boku, na szczycie tutejszych "schodów hiszpańskich" - prowadzą od ul. Nachimowa w górę ku soborowi św. Włodzimierza, można się tu rozsiąść i popatrzeć na morze z wysokości. Z poziomu ulicy nie widać, że drugie "piętro" schodów zwieńczone jest ogromnym pomnikiem Lenina. Dalej, w parkowej muszli koncertowej, na zaimprowizowanych estradach - koncerty zespołów wszelakich. Wzięciem cieszy się kapela quasi-rockowa, grająca do tańca stare frontowe piosenki i nowego patriotycznego rocka. Ludzie tańczą, śpiewają albo tylko się gapią.

Salut

- W Moskwie salut to nie to samo, co u nas. Salut w Sewastopolu to przeżycie! - sympatyczna starsza pani przekonuje, że warto zobaczyć salut, czyli pokaz sztucznych ogni. - Całe życie mieszkam w Sewastopolu, kocham to miasto. Ojciec tu służył, na wojnie walczył, poderwał się na minie, ale przeżył. Muszę pojechać na działkę, święto nie święto, sadzić trzeba. Bez tego nie da się przeżyć. Taka drożyzna. Ale na wieczór wrócę.

Też wracam, wieczorem. Fajerwerki mają być odpalane z kutrów w Art-buchcie (Zatoka Artyleryjska). Tłum wylega na nabrzeże. Poziom patriotycznego hormonu wzrasta z każdym wystrzałem. Stojące obok młode dziewczyny lewitują. "Ros-si-ja!! Ura!!!". A salut, jak salut.

66. rocznica Pobiedy i 67. rocznica wyzwolenia Sewastopola za nami. Pozostały problemy codzienności. Zeszłoroczne porozumienie "flota za gaz", w myśl którego odsunięto termin wycofania rosyjskich okrętów z Sewastopola do 2042 r., zdjęło napięcie wokół Floty. Jednak trudno powiedzieć, że sprawa została rozwiązana. Siła inercji jest ogromna, to fakt. Ale czy zaspawanie wygodnego dla Rosji status quo okaże się trwałe?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2011