Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na przykład: księgę proroka Aggeusza otwiera precyzyjne określenie ram czasowych: „W drugim roku rządów króla Dariusza, w pierwszym dniu szóstego miesiąca, Pan skierował te słowa” (Ag 1, 1). Po „rozwiązaniu” daty otrzymujemy informację, iż Aggeusz – pierwszy prorok po tzw. niewoli babilońskiej – rozpoczął swą działalność w sierpniu 520 r. przed Chrystusem.
Aby uchwycić całą ukrytą w tej dacie dramaturgię, trzeba zapytać o treść prorockiego przesłania. Aggeusz mówi: „Ten lud powiada: Jeszcze nie nadszedł czas, aby odbudować Dom Pański”. Zaraz, jak to? Przecież „czas, by odbudować Dom Pański” zaczął się od edyktu Cyrusa, który liturgia przytoczyła nam wcześniej: „Jeśli jest między wami jeszcze ktoś z całego ludu [Izraela], niech idzie do Jerozolimy w Judzie i niech zbuduje dom Pana, Boga Izraela” (Ezd 1, 1- 6).
Dekret Cyrusa został wydany w 538 r. przed Chrystusem. Osiemnaście lat wcześniej niż wystąpienie Aggeusza. Czy to nie burzy wszystkich naszych wyobrażeń? Czy nie przekreśla równie prostego, co atrakcyjnego przekazu: poszli w niewolę przez swoje grzechy, ale Pan ich wyzwolił, dostali drugą szansę, wrócili wolni, odbudowali świątynię?
Biblia (a w szczególności księgi Ezdrasza, Aggeusza i Zachariasza) zna tę historię zupełnie inaczej. Tak, dostali od Pana drugą szansę. Przyszła do nich nie tylko edyktem Cyrusa, ale także wewnętrzną inspiracją, poruszeniem serca, by rzeczywiście pójść, dźwignąć z ruin dom Boga, a jeszcze bardziej: by odnowić Jego lud!
Nie wrócili jednak wcale jako wolni ludzie. Już Ezdrasz mówi, że wrócili niewolnikami. Wrócili nie tylko do swojej ziemi. Wrócili także, i to natychmiast, do wszystkich dawnych grzechów. Wyzwoleni z niewoli babilońskiej, wrócili w jarzmo grzechu. Do bałwochwalstwa, które przecież było przyczyną ich wygnania. Nawrócenie nie przyszło z automatu, Boże natchnienia straciły swą siłę i zgasły wobec atrakcyjności odnowionych pokus.
Tak. Położyli – natychmiast po powrocie – fundament pod odbudowywaną świątynię, ale potem przez kolejnych osiemnaście lat zaniechali jakichkolwiek przy niej prac. I to nie przez zniechęcenie, wypalony entuzjazm i utratę sił. Nie. Po prostu zajęli się sobą. Każdy wybudował sobie wygodny dom, „wykładany płytami”. Zadbali o siebie, poczuli się bezpiecznie i wygodnie. Jedynym „bezdomnym” pozostał ich Bóg. Tylko Jego dom nie został podniesiony z ruin. I oni mówią: „Jeszcze nie naszedł czas...”.
Tak wygląda prawdziwa historia nawrócenia: trzy kroki do przodu, dwa kroki w tył; czasami odwrotnie. Radość miłości i ciekawość grzechu. Najlepsze pragnienia i nawrót nałogu.
Ale Bóg ma czas. Jak powtarza nam papież Franciszek, Pan nie męczy się przebaczaniem. Osiemnaście lat jest dla Niego jak chwila. Po niej przychodzi nowa szansa, i wezwanie: „Do pracy!” (Ag 2, 4). ©