Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zwłaszcza po serii wydarzeń, które miały w niej ostatnio miejsce. Najpierw arcybiskup warszawsko-praski wydał dekret zakazujący byłemu proboszczowi ks. Wojciechowi Lemańskiemu odprawiania mszy i spowiadania w kościele w Jasienicy. Wywołało to wzburzenie części parafian, którzy zakłócili Mszę odprawianą w Niedzielę Palmową.
Abp Henryk Hoser zareagował stanowczo, zamykając kościół „do odwołania”. W odpowiedzi parafianie urządzili w Wielki Czwartek pikietę przed kurią warszawsko-praską. Na szczęście doszło do pierwszego przełomu: abp Hoser spotkał się z przedstawicielami parafian. Uzgodniono, że co prawda kościół na razie pozostanie zamknięty, ale przed nim w Wielką Sobotę pokarmy poświęci biskup pomocniczy Marek Solarczyk, natomiast w Wielkanoc zostanie odprawiona Msza polowa.
Smutne jest to, że Jasienica nie będzie miała normalnych świąt, bo konflikt pomiędzy jej byłym proboszczem a abp. Hoserem został zredukowany do „walki ks. Lemańskiego z Kościołem katolickim” – jak ujął to rzecznik kurii warszawsko-praskiej. Z taką oceną trudno się zgodzić, biorąc pod uwagę, że ks. Lemański – walcząc o swoje prawa – nie zwalcza ani doktryny, ani dyscypliny kościelnej. Uważa jedynie, że jest oczerniany, a ofiarami takich pomówień są również byli jego parafianie, i odwołuje się do niezależnego trybunału w Rzymie.
Czy przestał być posłuszny biskupowi? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, jaką wartość nadajemy posłuszeństwu i do kogo w pierwszym rzędzie ono się odnosi. Ksiądz Lemański ani nie zrzucił sutanny, ani nie chce opuścić diecezji, z której pochodzi. Relacja biskupa do kapłana jest bardzo ważna dla funkcjonowania Kościoła lokalnego, ale bez wspólnego posłuszeństwa Bogu staje się karykaturą samej siebie – zwłaszcza wtedy, kiedy krytycy „niesubordynacji” ks. Lemańskiego mylą posłuszeństwo z troską o własne kościelne przywileje. Ks. Lemański wie, że Kościół to nie korporacja, i nie według takich kryteriów ocenia swoją w nim posługę.
Pomimo „ciemnych chmur”, nad Jasienicą pojawiły się też oznaki nadziei. Za takie niewątpliwie trzeba uznać spotkanie abp. Hosera z przedstawicielami parafii, i klimat, w jakim ono przebiegało. Słowa, które tam padły z obu stron, pokazują, że poszukiwanie konstruktywnych rozwiązań na przyszłość leży w interesie wszystkich, i że Kościół nie jest ani partią, ani poligonem, tylko „polowym szpitalem”. Katolickość nie polega na wykluczaniu, ale na łączeniu tego, co poza Kościołem uznaje się często za wrogie albo konkurencyjne. Abp Hoser i ks. Lemański stoją przed szansą pokazania Polakom, że warto być częścią Kościoła, który nawet jeśli przypomina czasami „dysfunkcyjną rodzinę”, jest czymś więcej niż sumą jego członków i ich „patologii”.