Czy FIFA bez Blattera będzie lepsza

Zaledwie kilka dni po zapewnieniu sobie kolejnej kadencji na stanowisku prezydenta FIFA rządzący światową federacją piłkarską od 17 lat Sepp Blatter podał się do dymisji.

08.06.2015

Czyta się kilka minut

To efekt zataczającego coraz szersze kręgi dochodzenia amerykańskich i szwajcarskich służb, dotyczącego m.in. niebotycznej korupcji przy podejmowaniu decyzji o przyznawaniu RPA, Rosji i Katarowi prawa organizacji mundiali. Większość światowych mediów, ujawniających w tych dniach kolejne przecieki ze śledztwa (wiadomo, że w kręgu podejrzeń znalazł się już sekretarz generalny FIFA), odtrąbiła w związku z odejściem Blattera sukces, ale dla mnie funkcjonowanie ostatniego prezydenta tej organizacji było raczej objawem choroby niż jej przyczyną. O tym, dlaczego tak uważam, pisałem już w ostatnim numerze „TP” i na blogu „Futbol jest okrutny”: po uwłaszczeniu się FIFA na futbolu, po zapewnieniu sobie monopolu na prawa marketingowe i telewizyjne do tak łakomego kąska, jakim są mistrzostwa świata, po uzależnieniu w związku z tym od siebie sponsorów mundiali i polityków, ubiegających się o prawo do ich organizacji (w obu przypadkach – sponsorów i krajów – chętnych jest zawsze więcej, niż FIFA potrzebuje), prezydent federacji i jego współpracownicy zyskali ogromną władzę. Władzę, która w zasadzie pozostawała wyjęta spod wpływu świata zewnętrznego: FIFA, jakże chętnie porównywana z mafią, trwała w najlepsze niezależnie od liczby skandali.

Trwała i, obawiam się, będzie trwała nadal. Że obecne śledztwa doprowadzą do upadku niejednego piłkarskiego barona, to oczywiście pięknie. Że Blatter podał się do dymisji, to również pięknie. Ale w korupcyjnej kulturze tkwił przecież nie tylko on. Głosy poparcia w wyborach na prezydenta FIFA kupowano tak samo, jak głosy poparcia dla krajów-organizatorów mistrzostw. Ci, którzy tymi głosami handlowali, nadal są prominentnymi przedstawicielami FIFA – i tak samo jak tydzień temu masowo poparli kandydaturę Blattera, tak teraz będą rozstrzygać o wyborze jego następcy. Dla nich najbliższe pół roku to kolejna kampania wyborcza – czytaj: okazja do kolejnego handlu głosami. Nie wiem, czy świadomość, że produkt, którym zarządzają – czyli piłka nożna – nigdy nie miał się tak dobrze jak teraz (kolejnego dowodu dostarczyli Neymar, Messi i Suarez w finale Ligi Mistrzów), może posłużyć za jakieś pocieszenie... ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2015