Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Chiński 21-latek był ostatnim skrzypkiem na liście – ale okazał się pierwszą osobowością artystyczną, na którą czeka się na każdym turnieju. Naturalnie, losy mogą się jeszcze odmienić, przed uczestnikami kolejne dwa etapy, z których zwłaszcza drugi mnoży trudności. Niezależnie od wyników pozostanie z nami refleksyjna, lecz w pełni skoncentrowana na swej klarownie prowadzonej narracji Chaconna, nie „wykonywana”, a raczej „prowadzona” przez skrzypka, który wiódł muzykę poprzez wszelkie zawiłości – w spokojny, z reguły wyciszony sposób, zawsze we właściwym kierunku. Z tego samego skupienia wypłynęły także oba Kaprysy; w nr. 10 g-moll Paganiniego ujmowało ciepło – nie ostro – brzmiące staccato i operowanie czasem.
Nad finałem Sonaty G-dur op. 96 Beethovena zatrzymam się chwilę dłużej. Rozpoczęty dość ostrożnie, rozwinął się w wyrazistej artykulacji tematu, a niebawem w naturalnym oddechu wariacji opartej na czterodźwiękowych figurach, z których każda ma być grana crescendo i diminuendo – motyw muzyczny zamknięty w małe bańki. Dobre legato w wariacji opartej na kontraście staccato forte i łagodnego śpiewu – ale i w owych ostrych i głośnych, urywanych akordach staccato z nagła trafiamy na mocne ściszenie: co z tego, że odrobinę wcześniej, niż zapisano w partyturze, skoro tak pięknie poprowadziło do następującego teraz wycofanego, powolnego Adagia!
KONKURS WIENIAWSKIEGO: KOGO USŁYSZYMY W DRUGIM ETAPIE? >>>
W nastroju tego Adagia skrzypek utrzymał idący po nim powrót tematu (Tempo I), co stworzyło z niego klamrę zamykającą jedną cząstkę i pozwoliło pokazać radosną repryzę w tonacji zasadniczej z całą energią tempa Allegro. Pozostałe wariacje stworzyły grupę, która zabrzmiała już niczym finał całego cyklu. Sporo tutaj tych szczegółów – ale chciałem pokazać, jak artysta potrafi tworzyć formę, na której brak dotąd narzekałem. Wreszcie jednak doczekaliśmy się.
Z popisowego Wieniawskiego Weng wybrał narracyjną Legendę, w której wykorzystał swoje atuty, czyli umiejętność budowania emocji z pomocą muzycznych fraz, fraz poruszających się między skrajnie cichym piano pianissimo possibile a forte fortissimo. Następujący po niej Polonez D-dur zabrzmiał swobodnym polonezowym gestem, jakiego nie powstydziłby się żaden Podkomorzy.