Ćwiczenia z sumienia

W „Nieznajomej dziewczynie” bracia Dardenne po raz kolejny proponują nam całkowicie świecki wariant odkupienia.

05.12.2016

Czyta się kilka minut

Adèle Haenel w filmie „Nieznajoma dziewczyna”  / Fot. Christine Plenus / AURORA FILMS
Adèle Haenel w filmie „Nieznajoma dziewczyna” / Fot. Christine Plenus / AURORA FILMS

Nie potrzebują religii, by uprawiać na ekranie swoją małą prywatną metafizykę. Od 20 lat nietrudzenie wyznają i głoszą wiarę w człowieka. Najchętniej szukają go tam, gdzie nie tyle diabeł, co raczej sam człowiek mówi dobranoc – na obrzeżach społeczeństwa, pośród imigrantów, bezrobotnych, drobnych przestępców, niechcianych dzieci i różnej maści życiowych rozbitków.

Właściwie kręcą ciągle ten sam film: przeźroczysty w stylu, pozbawiony muzyki i popularnych twarzy, przewidywalny w swojej puencie, a mimo to za każdym razem oczyszczający. W „Nieznajomej dziewczynie” bracia Dardenne po raz kolejny proponują nam całkowicie świecki wariant odkupienia.

Tym razem belgijscy twórcy, znani z proletariackich zainteresowań (w 2010 r. wyprodukowali dokument o polskim KOR-ze), główną bohaterką uczynili młodą lekarkę. Jenny jest współczesną „siłaczką”, która zamiast posady w prestiżowej klinice woli przychodnię na ubogich przedmieściach Liège. Grająca główną rolę Adèle Haenel swoją skupioną, nieruchomą twarzą i beznamiętną artykulacją doskonale wyraża podwójną osobowość oddanej chorym profesjonalistki, a zarazem pozbawionej prywatnego życia służbistki, która pięć minut po zamknięciu przychodni ignoruje dobijającą się do drzwi czarnoskórą dziewczynę. Gdyby została wpuszczona, jej ciała nie znaleziono by następnego dnia na placu budowy i nie pochowano w bezimiennym grobie.

Kim była afrykańska nastolatka? Zazwyczaj prywatne śledztwo służy ustaleniu, kto i dlaczego zabił. W tym przypadku chodzi jedynie o poznanie tożsamości denatki, a tym samym zapewnienie jej godnego pochówku. Śmierć całkowicie anonimowa, będąca dziś udziałem tak wielu poszukiwaczy europejskiego raju, jeszcze bardziej wzmaga w bohaterce poczucie winy – temat regularnie powracający u twórców „Dziecka” i „Milczenia Lorny”.

W poprzednim filmie, „Dwa dni, jedna noc”, Dardenne’owie kazali zwolnionej z fabryki młodej robotnicy granej przez Marion Cotillard kołatać od drzwi do drzwi, by obudzić sumienia kolegów z pracy, którzy za tysiąc euro zgodzili się na zlikwidowanie jej etatu. Bohaterka „Nieznajomej dziewczyny” odbywa podobny obchód po domach swoich pacjentów, po zdezelowanych przyczepach kempingowych i podejrzanych kafejkach internetowych.

Jenny nie interesują jednak cudze sumienia czy szukanie sprawiedliwości. Jej obsesja na punkcie nieznajomej wypływa z osobistej powinności, choć powoli zaczyna udzielać się również innym. „Ona tkwi w naszych głowach” – mówi Jenny o afrykańskiej dziewczynie, która inkryminowanej nocy przewinęła się przez życie co najmniej kilkorga ludzi. Im również zaczyna spędzać sen z powiek zaniechanie jej pomocy czy ukrywanie istotnych faktów.

Lecz choć niemal wszyscy bohaterowie filmu w jakimś sensie, czy w jakimś stopniu, odpowiadają za śmierć imigrantki z Gabonu, bracia Dardenne, podobnie jak Jenny, unikają oceniania ich wprost.

Proponują proste ćwiczenia z odpowiedzialności i wyrzutów sumienia. Że nazbyt łatwe? Że zbyt gładko idące w sukurs moralnemu odkupieniu młodej lekarki? Faktem jest, że scenopisarsko-reżyserski duet najwyraźniej zapętlił się w pewnym fabularnym schemacie. Z poszukiwania humanizmu na ludzkim śmietnisku uczynił swój sprawdzony przepis na kino. Nie zmienia to jednak faktu, że to kino wciąż działa.

Jest w „Nieznajomej dziewczynie” poboczny, choć bardzo ciekawy wątek nadwrażliwego stażysty, który w przededniu ostatnich egzaminów rezygnuje z ambicji zostania lekarzem. Jenny, choć dotychczas traktowała młodszego kolegę dość surowo, nie ustaje w wysiłkach, by ten mimo wszystko ukończył medycynę.

Wątek wydaje się trochę doczepiony – właściwie mógłby stanowić kanwę samodzielnego filmu. Lecz kiedy bliżej poznajemy motywacje chłopaka, który nagle porzuca przyszłościowe studia, wraca na prowincję i zostaje drwalem, uświadamiamy sobie, że w gruncie rzeczy bardzo niewiele wiemy o samej Jenny.

Dlaczego zawodowa pasja idzie u niej w parze z emocjonalną rezerwą? Z jakich jeszcze, prócz pasji, powodów bohaterka żyje wyłącznie swoją pracą?

W filmach braci Dardenne znajdziemy wiele takich niedopowiedzeń. I to one właśnie stanowią o wyjątkowości ich kina. Historiom przypominającym nam aż do znudzenia, że ludzie są dobrzy, nadają nową, intrygującą przestrzeń. ©

„NIEZNAJOMA DZIEWCZYNA” (La fille inconnue) – reż. Jean-Pierre Dardenne, Luc Dardenne. Prod. Belgia/Francja 2016. Dystryb. Aurora Films. W kinach od 9 grudnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2016