Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niechętny jakimkolwiek zmianom w swojej drużynie polski selekcjoner dokonał niechcący – wespół z piłkarzami oraz z UEFA – zmian w życiu publicznym, jakich nie zdołały spowodować najtragiczniejsze wydarzenia naszej najnowszej historii: z telewizorów zniknęły na czas Euro 2012 połajanki polityków.
W ich miejsce pojawili się piłkarze i futbolowi eksperci. W „Kropce nad i” Moniki Olejnik zobaczyliśmy w ubiegłym tygodniu – w miejsce Stefana Niesiołowskiego, czołowego polskiego napastnika – Tomasza Frankowskiego; w programie Tomasza Lisa – w zastępstwie siedzących zwykle po prawej stronie, obdarzonych świetną kondycją obrońców polskości – Marcina Wasilewskiego; w serwisach informacyjnych – to zmiana, za którą będziemy Smudzie szczególnie wdzięczni – Jana Tomaszewskiego zmienił Przemysław Tytoń. Nawet jeśli mamy wątpliwości co do niektórych zmian – na lewym skrzydle Boenisch za Leszka Millera; na pozycji rozgrywającego prezes Lato za prezesa Kaczyńskiego – trzeba przyznać, że nawet one zapewniły polskiemu życiu medialnemu ożywczy pierwiastek nieprzewidywalności (co powie Lato, co zrobi w kolejnym meczu Boenisch – tego nie wie nikt).
Kiedy prezes PiS obiecywał przed Euro polityczne zawieszenie broni, wielu sądziło – nie bezpodstawnie przecież – że to zapowiedź kolejnej walki o pokój, po której nie zostanie kamień na kamieniu. Tymczasem prawdziwy polityczny pokój trwa już niemal od tygodnia! Jeśli jest środa, biorą Państwo do rąk ten numer „TP”, i nic się w stosunku do poniedziałku (kiedy piszę te słowa) nie zmieniło, to mamy do czynienia z pierwszym „cudem Franka Smudy” i Euro 2012. O mistrzostwie Europy w tej konkurencji mowy być nie może, ale mamy wyśrubowany na lata rekord Polski.