Rozwój, wizerunek, zaufanie, czyli dlaczego Michniewicz musiał odejść

PZPN nie przedłużył umowy z selekcjonerem reprezentacji Polski i – choć ten zrealizował wszystkie postawione przed nim cele – nikt nie jest tą decyzją zdziwiony. Czy z ostatnich burzliwych tygodni w polskim futbolu płyną jakieś lekcje na przyszłość?

22.12.2022

Czyta się kilka minut

Czesław Michniewicz podczas meczu Polska-Francja na mundialu w Katarze, Doha, 4 grudnia 2022 r. / Fot. Natacha Pisarenko / Associated Press / East News /
Czesław Michniewicz podczas meczu Polska-Francja na mundialu w Katarze, Doha, 4 grudnia 2022 r. / Fot. Natacha Pisarenko / Associated Press / East News /

Dwa zdania z komunikatu PZPN informującego o nieprzedłużeniu umowy z dotychczasowym selekcjonerem były – przy zrozumiałej ogólności tego typu dokumentów – tak naprawdę mordercze: „Chcemy, aby w eliminacjach Euro reprezentację poprowadził trener gwarantujący jej rozwój i realizację zakładanych celów. Nowy selekcjoner musi również poprawić wizerunek drużyny narodowej i odbudować zaufanie kibiców”. Były to zarazem zdania dotykające istoty sprawy: styl, w jakim prowadził drużynę Czesław Michniewicz, nie gwarantował jej rozwoju, zrujnował jej wizerunek i odebrał jej zaufanie kibiców.

To prawda, w ciągu jedenastu miesięcy pracy z reprezentacją Polski Michniewicz zrealizował wszystkie cele postawione przed nim podczas rozmowy kwalifikacyjnej: po wygranym barażu ze Szwecją zapewnił drużynie awans na mistrzostwa świata w Katarze, a tam zdołał wyjść z grupy, poza tym zaś utrzymał Polskę w dywizji A Ligi Narodów. Zrobił to jednak w stylu, który mało kogo zadowalał. Nawet jeśli z perspektywy działaczy PZPN kasa się zgadzała czy wręcz – dzięki premiom od FIFA za wyjście z grupy na mundialu – budżet się powiększył, to zarówno liderzy reprezentacji, jak też wielu ekspertów i znacząca część opinii publicznej mówili, że takiej piłki, jaką pokazywali Polacy na mundialu (szczególnie w meczach z Meksykiem i Argentyną), nie chcą.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
MESSI, CZYLI O SZLACHETNEJ SZTUCE WĘDROWANIA >>>>


Rozwój

W pisanym na gorąco po porażce z Francuzami podsumowaniu udziału drużyny Michniewicza w mistrzostwach wskazywałem na głębszy aspekt tej niezgody, powołując się na badania IBRiS, z których wynika, że 72 proc. naszych rodaków uważa się dziś za klasę średnią, a tym samym aspiruje, przyjmując pewne wzorce i narracje kulturowe. Innymi słowy: polska opinia publiczna uważa, że powinno być nas stać na drużynę grającą nowoczesny futbol, a nie ograniczającą się w trakcie ważnych meczów do zagrywania długich piłek do – owszem – jednego z najlepszych napastników świata, ale takiego, którego pobyt na futbolowych szczytach nie będzie trwał wiecznie.

Kwestią sporu, różniącego najwyraźniej większość z nas z selekcjonerem, była ocena realności tych aspiracji. „Nie mamy się czego wstydzić, nie mamy się czego bać – cytowałem już w innym z tekstów zdanie Piotra Zielińskiego po meczu z Francuzami. – Mamy zawodników na tyle dobrych, by używać ich umiejętności – moich, »Lewego«, Milika. Mamy bocznych, którzy mają gaz, dobre jeden na jeden. To trzeba wykorzystywać cały czas. Mamy obrońców, którzy potrafią rzucić dobrą piłkę, ale też i potrafią grać po ziemi”. Ze słów rozgrywającego Napoli biła wiara nie tylko we własne umiejętności („To jest nasza droga. Tak trzeba grać w piłkę. Ja jestem typem zawodnika, który żyje z tego, że ma piłkę”), ale i wiara w umiejętności kolegów.

Ale Czesław Michniewicz tej wiary nie podzielał. „My się lepiej nie nauczymy grać – mówił po powrocie do kraju w głośnej rozmowie z Jackiem Kurowskim w TVP Sport. – Widział pan, czym się kończyło rozgrywanie piłki od własnej bramki. Niemal w każdym meczu kończyło się to sytuacją rywali. Kiwior w każdym spotkaniu grał zbyt odważnie”. Chciałoby się wiedzieć, ile takich podcinających skrzydła zdań wypowiedział do piłkarzy, ale z przecieków, jakich w ostatnich dniach nie brakowało, wynika, że nie byli zachwyceni sposobem, w jaki ich motywował; czy mam dodawać, że Kiwior był na tym turnieju jednym z lepszych zawodników naszej reprezentacji?

„Myślę sobie, że bardziej konstruktywne jednak jest nastawianie się na to, co robić, żeby wygrać, a nie czego nie robić, żeby nie przegrać. Narracja nie gra, ale ma znaczenie. I dotyczy to każdej dyscypliny sportu” – te słowa pracującej z Igą Świątek psycholożki Darii Abramowicz również przywoływałem. Z punktu widzenia kogoś takiego jak Robert Lewandowski – ale też wielu jego młodszych kolegów, których kariery pięknie się rozwijają na europejskich boiskach – to oczywistość. Oni mają powody do tego, by psychologicznie czuć się mocni, i powinni mieć szkoleniowca, który będzie ich utwierdzał w przekonaniu, że są na dobrej drodze. Że są w stanie poradzić z sobie z trudnościami, znaleźć rozwiązanie w sytuacji, która wiąże się z wyzwaniami, naprawić błąd.

A kwestia „radości z gry”, o której kapitan Polaków mówił na pożegnanie z turniejem, również ma głębszy wymiar. Bez radości piłkarze nie idą do przodu, nie zdobywają się na niebanalne zagrania, które oprócz tego, że zostają w pamięci kibiców, to przede wszystkim często są kluczem do sukcesu. Jeśli w jakimś momencie nie spróbujesz, będziesz skazany na uczestnictwo w scenach tak upokarzających jak te z ostatnich 30 minut w meczu z Argentyną, które teraz desperacko próbujemy wyprzeć z pamięci. Co więcej: reaktywny styl, choć czasem może przynieść sukces w fazie pucharowej wielkiego turnieju (Polakom akurat nie przyniósł…), w zbliżających się eliminacjach do mistrzostw Europy nie wystarczy – tam do większości meczów trzeba będzie przystępować z pozycji faworyta, prowadzić grę, atakować pozycyjnie.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
NAJLEPSZY MUNDIAL ŚWIATA. Zmierzch gigantów, zmiana pokoleniowa, przesunięcia na futbolowej mapie... Zostawmy to wszystko. Porozmawiajmy o cudzie, tajemnicy i niespodziance >>>>


I jeszcze jedna, ważniejsza nawet kwestia: przykład, jaki pierwsza reprezentacja daje drużynom młodzieżowym. Pytanie, jak podejście typu „najważniejszy jest wynik” wpływa na myślenie osób za nie odpowiedzialnych. Michał Zachodny, autor wydanej w tym roku (w ilu gabinetach PZPN została przeczytana?) książki „Polska myśl szkoleniowa”, zauważył, że już parę lat temu Robert Lewandowski narzekał na zachowawczy styl prowadzonej przez Michniewicza młodzieżówki, z którą żegnany dziś selekcjoner awansował do mistrzostw Europy w 2019 r.: „Wskazywał, że skupianie się w młodszej kategorii wiekowej na grze o wynik nie rozwija zawodników, którzy za chwilę będą chcieli wejść do seniorskiej reprezentacji”.

Wizerunek

Oczywiście ostatecznie o odejściu Czesława Michniewicza z pracy dla PZPN nie zdecydowała kwestia stylu, a przynajmniej nie tego, przez który wyrażali się na boisku polscy piłkarze. Poszło o aferę premiową, o mataczenie wokół kwestii obiecanych przez premiera pieniędzy, a zapewne także o to, że cała rzecz odbywała się poza wiedzą prezesa Cezarego Kuleszy. Poszło więc o zszargany wizerunek reprezentacji kraju, a pośrednio także związku.

Ta kwestia była podnoszona w zasadzie od momentu nominacji Michniewicza: niezależnie od kompetencji trenerskich, pełnienie funkcji selekcjonera wiąże się ze spełnianiem standardów natury, no właśnie, reprezentacyjnej. Trener drużyny narodowej jest postrzegany jak ktoś w rodzaju ambasadora kraju, a w kontaktach z mediami powinien zachowywać się raczej jak z klasą prowadzący Anglików, dystyngowany Gareth Southgate niż rzucający mięsem „gwiazdor” internetowego talk-show. Powinien też – jak to ujął w chwili powierzenia Michniewiczowi reprezentacji Paweł Czado, nawiązując oczywiście do kwestii słynnych 711 połączeń byłego już selekcjonera z hersztem mafii ustawiającej mecze polskich lig w najmroczniejszych czasach naszego futbolu – być jak żona Cezara, poza wszelkimi podejrzeniami.

Za dużo było tych wszystkich problemów pozaboiskowych. Napięcia na pierwszej konferencji prasowej, gdzie pytania o znajomość z „Fryzjerem” były przecież nie do uniknięcia. Niewybredny atak na krytycznych wobec Michniewicza dziennikarzy po wygranym barażu ze Szwecją. Niefortunne odzywki już w Katarze. W końcu afera premiowa, po której niejeden polski kibic musiał pomyśleć sobie, że najważniejsza w tym wszystkim jest, misiu, kasa.

Zaufanie

Na pytanie, czy do Cezarego Kuleszy można mieć zaufanie, niech każdy fan polskiego futbolu odpowie sobie sam. Decyzję o rozstaniu z Michniewiczem podejmował w momencie, w którym afera premiowa nie przycichła. Dłużej grać na czas już nie mógł, skoro umowa z selekcjonerem upływała 31 grudnia.

Ale w dzisiejszym komunikacie związku mowa o tym, że „wybór musi być przemyślany, dlatego nie będziemy deklarować konkretnych dat prezentacji selekcjonera”. To prawda: tym razem prezes PZPN nie działa pod presją czasu, jak po niesławnej rejteradzie Paulo Sousy. Kandydatury, jakie pojawiają się w przestrzeni medialnej – głównie zresztą szkoleniowców z zagranicy – pozwalają na ostrożny optymizm. Wypada trzymać kciuki, żeby prezesowi naprawdę chodziło o, zacytujmy jeszcze raz komunikat związku, „długofalowy pomysł na dalsze funkcjonowanie reprezentacji” (nie tylko tej dorosłej, ale także młodzieżowych), o rozstrzygnięcie kwestii, w jakim nowoczesnym stylu i ustawieniu powinniśmy grać, czego się uczyć i jaki program szkolenia wdrażać, a nie o zgaszenie pożaru, jaki wybuchł o wpół do trzeciej nad ranem po zwycięskiej porażce nad Argentyną.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej