Cnoty prywatne: wierność

Wierność jest w zasadzie jedną z najbardziej oczywistych i powszechnie akceptowanych cnót. Wierność obiecujemy w trakcie ślubu: "dopóki śmierć nas nie rozłączy, ale na ogół mało się nad nią zastanawiamy, bo wydaje się prosta i zrozumiała. Niewierny jest ten, kto złamie zobowiązanie wierności. I oczywiście najczęściej wierność rozumiemy w kategoriach seksualnych. Niewierny mąż lub niewierna żona to sytuacja jasna, może godna potępienia, ale nie ma tu się nad czym zastanawiać. A jednak sprawy nie mają się aż tak prosto.

10.02.2006

Czyta się kilka minut

Pierwsze pytanie bowiem dotyczy tego, czy wierność pojawia się tylko wtedy, kiedy się do niej zobowiązaliśmy. Natychmiast pada odpowiedź negatywna, bo przecież mówimy o wiernym psie, a trudno było od niego oczekiwać zobowiązania lub przysięgi. Podobnie nie oczekujemy zobowiązań od przyjaciół czy od podwładnych. A wszędzie mamy z wiernością do czynienia. Wreszcie podobnie jak cnotą jest uczciwość wobec samego siebie, tak też jest z wiernością wobec samego siebie. Innymi słowy, w niektórych bardzo ważnych sytuacjach w życiu musimy, a w każdym razie powinniśmy być wierni zobowiązaniom, które sami sobie złożyliśmy. Nie na piśmie i bez czyjejkolwiek obecności, bez cudzych wymagań lub oczekiwań. Być może takie zobowiązania są wręcz najważniejsze, bo nikt ich nie wymuszał ani nawet nie oczekiwał. I ponadto: nikt nas z ich wykonania nie będzie rozliczał, nikt nas nie będzie oceniał, ani z powodu ich niewykonania nie będzie mógł mieć do nas pretensji. Pozostajemy sami ze sobą i możemy mieć tylko do siebie pretensję, że nie zdaliśmy egzaminu, który sami sobie wyznaczyliśmy.

Z takim rozumieniem wierności mamy do czynienia na przykład w powieściach Josepha Conrada. Z takim też rozumieniem wierności mamy do czynienia, kiedy śmierć jednak nas rozłączy. Pamiętam z lat 50. czy 60. te panie, które już nigdy nie wyszły za mąż, ponieważ ich narzeczony zginął w trakcie wojny. Nie zawsze łatwo jest zrozumieć motywy takiej wierności, wydawałoby się przesadnej. Przecież byłoby przesadą traktować ją jako wierność osobie nieżyjącej już kilka dziesięcioleci. Nie wiemy, ale zapewne był to objaw raczej właśnie wierności samemu sobie, sobie złożonej obietnicy i rachunku z własnym sumieniem.

W naszych czasach, kiedy prawie wszystko jest jawne, kiedy z byle problemem idziemy do psychoterapeuty (czasem zresztą słusznie), taka wierność zakładająca milczenie i rozrachunek tylko ze samym sobą wydaje się niemal dziwaczna. Rozpaczamy czasem, w filmach szczególnie, nad tym, że nie potrafiliśmy dochować wierności, ale w gruncie rzeczy nie nad tym rozpaczamy, ale nad tym, że jesteśmy świniami i tak musimy siebie ocenić, a tego za wszelką cenę nie chcemy uczynić.

Mąż, który porzuca żonę, czy też na odwrót, często sam sobie i innym, przyjaciołom, rodzinie, tłumaczy, że nad wierność musiał postawić nową miłość i że tak naprawdę to kocha obie lub - w przypadku żony - obu. Musiał to musiał, ale takie wytłumaczenie jest nic niewarte. Wierność bowiem ma to do siebie, że nie jest stopniowalna. Można być do pewnego stopnia uczciwym, ale nie można być trochę wiernym czy prawie wiernym. Albo się jest wiernym, albo się nie jest. Dlatego tekst ślubowania małżeńskiego zawsze brzmiał dla mnie nieco przesadnie, może stawiane są w nim nadmierne wymagania wobec człowieka. Nie dlatego bym chciał usprawiedliwić niewierność, lecz dlatego że trudno od młodych na ogół ludzi oczekiwać, by do końca zdawali sobie sprawę z tego, czym jest wierność nie tylko wobec drugiego człowieka, ale przede wszystkim wobec samego siebie.

Docieramy tu do głębi duszy i sumienia, do tych rejonów, gdzie człowiek nie tylko jest sam ze sobą, ale o których w zasadzie nie powinien, bo nie potrafi, powiedzieć niczego nikomu innemu. A ponadto złamanie wierności nie jest do odrobienia, do zapomnienia, do wytłumaczenia. Inaczej niż większość cnót prywatnych, wierność ma charakter absolutny i stąd biorą się prawdziwe tragedie ludzkiej duszy, których najczęściej nie znamy. Może to i lepiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2006