Chodzenie po wodzie

Mój drogi Piołunie,...

04.05.2013

Czyta się kilka minut

no i jednak przesadziłeś. W poprzednich listach pisałem, że w tym kraju osiągnęliśmy już taki stopień nasycenia głupotą, iż nawet obrażające inteligencję ataki na Nieprzyjaciela i jego poronione nauki nie zaszkodzą naszym zakusom. Cóż, diabelskie prawo słusznie jednak przestrzega, aby gumki od majtek nie naciągać ponad miarę, bo wreszcie pęknie. Piołunie, co Cię – za przeproszeniem – podkusiło, żeby pakować się w nową kabałę z nadwiślańskimi posłami? Po co wypisywać sążniste interpelacje do minister edukacji, aby na lekcjach religii nie ględzono już o tych odpustowych sztuczkach Nieprzyjaciela? Bo niby Kana Galilejska zachęca młodzież do konsumowania dużych ilości alkoholu i narusza ustawę o wychowaniu w trzeźwości, zaś opowieść o łażeniu po wodzie grozi nieświadomym niczego niewiniątkom śmiercią?

Zaśmiewasz się, głupcze, do rozpuku, że koniec końców udało Ci się nawet sprowokować formalną odpowiedź, iż ministerstwu „nie są znane przypadki utonięć bądź zagrożenia zdrowia dzieci i młodzieży, które miałyby być spowodowane podjęciem prób naśladownictwa Jezusa kroczącego po wodzie”. Mnie to wcale nie śmieszy. Nic a nic. Bo tym razem nawet dyżurni krytycy katolickiego ciemnogrodu i zacofania uznali, że od podobnych farmazonów trzeba się odciąć. Czyli efekt jest odwrotny do zamierzonego. Dlatego powtarzam: przesadziłeś i kara Cię nie minie. Ale wpierw, jak zwykle, dostaniesz od stryjaszka małą lekcję. Bo tylko mizerny człowiek nie uczy się na błędach. Diabeł zawsze wyciąga wnioski.

Zamiast zatem tracić czas w gronie półgłówków na układanie żenujących wypocin, poczytałbyś sobie nieco o tych tanich trikach Nieprzyjaciela. Fas est et ab hoste doceri. Godzi się uczyć i od wroga. Pacjenci twierdzą, że to słowa Owidiusza. Ot, ludzka, niczym nieuzasadniona pycha. Nasz mroczny Ojciec, Szatan, nauczał tego, zanim oni wyleźli z prochu, żebra, wody czy innego świństwa.

Weźmy pod lupę tamto łażenie po wodzie. Rzecz miała się w skrócie tak: dwunastu naiwniaków płynie łodzią i walczy z przeciwnym wiatrem. Pojawia się Nieprzyjaciel i zaczyna się popisywać. Jeden z tych przeklętych, niegdyś znany jako Szymon, wyłazi za burtę i też idzie po falach. Wtedy do akcji wkraczamy my, wykorzystując silniejszy powiew wiatru. Pacjent się spietrał, zaczyna tonąć i woła o ratunek. I byłoby naprawdę cudownie, gdyby zdechł na dnie. Ale jak zwykle w podobnych sytuacjach wtrąca się Nieprzyjaciel, który – między nami mówiąc – w ogóle nie umie się bawić. Ratuje delikwenta i patetycznie pyta: Czemu zwątpiłeś, małej wiary?

Z kolei moje pytanie brzmi: co jest w tym wszystkim najdziwniejsze? To, że Nieprzyjaciel chodził po wodzie? Skądże znowu, zdarzały Mu się lepsze sztuczki. Ta nie znalazłaby się nawet w Jego TOP TEN. A może dziwne było to, że także owa godna pogardy istota szwendała się po jeziorze? Nie. To też nie jest w gruncie rzeczy zaskakujące. Mocą Nieprzyjaciela nawet zwykli pacjenci czynili i nadal czynią rzeczy, o których nie śniło się ich filozofom. Czy w takim razie dziwić powinno, że potem delikwent przestał chodzić po wodzie? Też nie w tym sęk – w końcu zachwialiśmy jego wiarą. Nawet Nieprzyjaciel nie czynił cudów tam, gdzie jej brakowało, a rządził tzw. zdrowy rozsądek, jak chociażby w Jego rodzinnym Nazarecie.

Co jest więc w tym wszystkim absolutnie nie do pojęcia? Tylko jedno: jak to możliwe, że przeklęty Rybak zaczął tonąć? No właśnie: rybak! Od małego wychowywany nad jeziorem, musiał pływać jak ryba!

I tu jest ukryta subtelna nauka, drogi Piołunie. Z prawdziwą wiarą pacjenci potrafią dokonywać czynów wyrastających poza ich wyobraźnię. Bez wiary – często nie umieją zrobić nawet tego, co powinno im iść jak po maśle. Dlatego cel naszego istnienia i działania to być jak tamten powiew nagłego wiatru. Rozchwiać nimi, a potem szybko ściągnąć na dno. Ale do stu diabłów – nie zachwiejesz niczyją wiarą, grzmiąc publicznie, że rozmnożenie chleba i ryb może odstręczyć od uczciwego zarobkowania i jest sprzeczne z przepisami podatkowymi!

Drogi Piołunie, głupców zostaw ich głupocie, a sam zrób coś bardziej pożytecznego. Na przykład zamień trochę wina w wodę.

TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2013