Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Liturgia niedawno przypomniała nam to wydarzenie (zob. Mt 8, 1-4). Istnieje niebezpieczeństwo, że zbyt łatwo je odczytamy. Jakby rzecz cała dotyczyła jedynie możliwości Jezusa – wyznanych zresztą przez chorego słowem „Panie!”, „Kyrie!”. Kyrios to słowo, którym w Septuagincie zastąpiono niewypowiadalne Imię Boga. Prośbę trędowatego można więc odczytywać następująco: Jesteś Bogiem – oczyść mnie! Właśnie Ty możesz to uczynić, jeśli tylko zechcesz. Masz takie możliwości.
Ewangelista Mateusz czyta jednak ten dialog zupełnie inaczej, i swoją interpretację zamieszcza kilkanaście wersetów dalej. Po opisie jeszcze dwóch uzdrowień – sługi setnika i teściowej Szymona Piotra – ujawnia mechanizm, dyscyplinę, logikę Jezusowego działania, przytaczając werset z Izajasza (Iz 53, 4): „On wziął na siebie nasze słabości i dźwigał nasze choroby” (Mt 8, 17).
Pytanie właściwe nie brzmi więc: czy Jezus – skoro jest Bogiem – potrafi oczyścić trędowatego z jego trądu? Właściwe pytanie brzmi: czy chce wziąć jego trąd na siebie? A więc nie „czy może”, lecz „czy chce się zaangażować w taki sposób, który będzie Go kosztować”. Ostatecznie: będzie Go kosztować życie. Nie: „czy potrafisz mnie uzdrowić?”, lecz „czy chcesz za mnie umrzeć?”.
Jezus mówi: chcę! Nie: „chcę, byś był czysty”, ale: „chcę wziąć na siebie twój trąd”, „daj mi swój trąd”. Przyznacie, że to dwie zupełnie różne wypowiedzi.
Niejednokrotnie w życiu bywa tak, że moglibyśmy coś uczynić dla drugiego, dla innych, dla wspólnoty. Wystarczyłoby tylko użyć tkwiących w nas możliwości: naturalnych czy nadprzyrodzonych – zawartych np. w otrzymanej władzy święceń czy w charyzmatach udzielonych nam przez Ducha Świętego. Moglibyśmy…
Ale wstrzymuje nas strach, że to nas będzie kosztować – czasami może nawet wiele. Możemy stracić poparcie otoczenia, swojej grupy. Na pewno będziemy musieli poddać rewizji nasze dotychczasowe plany. Coś będzie musiało umrzeć.
– Czy chcesz?
– Chcę!
W naszym przypadku ów dialog jest w pewnym sensie łatwiejszy. Wystarczy tylko oczyma wiary zobaczyć, kto pyta. Kim jest ów trędowaty stający przed nami. Wystarczy rozpoznać w Nim Jezusa. Staje przed nami i nie pyta, czy bylibyśmy w stanie coś dla Niego zrobić. Wie, że mamy takie możliwości – sam nam je podarował. On pyta, czy chcemy się zaangażować. ©