Bośnia: najważniejszy zagraniczny urzędnik zniechęca do Zachodu

Poparcie w Bośni i Hercegowinie dla integracji z Unią Europejską jest najwyższe od lat. Według przeciwników wysokiego przedstawiciela dla Bośni i Hercegowiny Christiana Schmidta, jego polityka może jednak wzmocnić siły odśrodkowe i nacjonalistyczne.
z Sarajewa

21.11.2022

Czyta się kilka minut

Biblioteka Narodowa w Sarajewie w barwach bośniackich i amerykańskich po ogłoszeniu zwycięstwa Joego Bidena w wyborach prezydenckich w USA, 8 listopada 2020 r. / KEMAL SOFTIC / AP / EAST NEWS
Biblioteka Narodowa w Sarajewie w barwach bośniackich i amerykańskich po ogłoszeniu zwycięstwa Joego Bidena w wyborach prezydenckich w USA, 8 listopada 2020 r. / KEMAL SOFTIC / AP / EAST NEWS

Christian Schmidt stracił głowę. Początkowo miejscowych irytował styl wysokiego przedstawiciela dla Bośni i Hercegowiny: publiczne wybuchy gniewu i łajanie dziennikarzy, porównywanie się do austriackiego cesarza Franciszka Józefa, który zaanektował Bośnię w 1908 r., i opowiadanie, że Bośniacy na ulicach Sarajewa reagują na niego jak na gwiazdę popu. Jeśli coś go łączy z cesarzem i celebrytą – przekonywali jego krytycy – to wielka władza i arogancja.

Do stylu doszły działania. Dosłownie kilka minut po zamknięciu lokali wyborczych – w czasie wyborów, które odbyły się tu na początku października – Schmidt skorzystał ze swych szczególnych kompetencji i wprowadził pakiet nowelizacji do prawa wyborczego Bośni oraz konstytucji Federacji Bośni i Hercegowiny (FBiH), jednego z dwóch entitetów (części składowych) w tym kraju. Według jego przeciwników owa bezprecedensowa zmiana zasad gry przed ogłoszeniem wyników wzmocni siły odśrodkowe i nacjonalistyczne.

Słowa cesarza

65-letni Schmidt nie był oczywistym kandydatem na wysokiego przedstawiciela, czyli najwyższej władzy politycznej w Bośni oraz strażnika układu pokojowego z Dayton, który zakończył krwawą wojnę domową w tym kraju (1992-1995).


PRZECZYTAJ TAKŻE:
CHERSOŃ: RADOŚĆ Z WYZWOLENIA I PRZERAŻAJĄCE WSPOMNIENIA >>>>


Ten były minister ds. żywności i rolnictwa oraz długoletni wiceminister obrony w rządach Angeli Merkel został mianowany w 2021 r. po ponad trzech dekadach posłowania w Bundestagu.

Siedząc w ponurym pokoju dla mediów, na parterze siedziby wysokiego przedstawiciela nad rzeką Miljacka, miękkim głosem i z silnym niemieckim akcentem wyjaśnia, że jego słowa o Franciszku Józefie zostały źle zinterpretowane. Żeby podkreślić, iż nie zamierza ulegać niczyim wpływom, zacytował jedynie słowa cesarza, który miał rzekomo powiedzieć: „Jeśli wszyscy moi poddani są ze mnie w równym stopniu niezadowoleni, oznacza to, że byłem dobrym władcą”.

– A ludzie naprawdę zaczepiają mnie na ulicy – mówi mi Schmidt. – Robią sobie ze mną zdjęcia i mówią: jeśli ty dzisiaj wyjedziesz, ja wyjadę jutro. Tak niski jest poziom zaufania do miejscowych elit.

Schmidt upiera się też, że jego pakiet poprawek był niezbędny. Jego celem – wyjaśnia – jest usprawnienie funkcjonowania instytucji FBiH.

– W FBiH nie mieliśmy rządu przez cztery lata, nie było prezydenta przez cztery lata – mówi wyraźnie poruszony, odnosząc się do jednego z wielu kryzysów w FBiH, która jest zamieszkana głównie przez Boszniaków i Chorwatów. – Moim zamiarem było odblokowanie państwa.

Siła słabych, słabość silnych

Bośnia i Hercegowina – kraj dwóch entitetów, choć etnicznie podzielony między trzy narody konstytutywne: Boszniaków (muzułmanów), Chorwatów (rzymskich katolików) i Serbów (prawosławnych); ci ostatni mieszkają w drugim entitecie, Republice Serbskiej – ma jedną z najbardziej skomplikowanych struktur zarządzania na świecie.

Ma trzyosobowe prezydium, złożone z wybieranych w wyborach bezpośrednich przedstawicieli trzech grup etnicznych, dwuizbowy parlament z posłami wybieranymi w głosowaniu powszechnym i przez parlamenty lokalne, a także dziesięcioosobową Radę Ministrów z dwoma wicepremierami reprezentującymi inne grupy etniczne niż premier. Oba entitety, czyli FBiH i Republika Serbska, mają też swoich własnych prezydentów, rządy i parlamenty.

Tak duża decentralizacja władzy jest jednym z powodów kłopotów Bośni. Od blisko trzech dekad kraj ten boryka się z korupcją, słabymi instytucjami, wysokim bezrobociem i masową emigracją. Jest obiektem ingerencji Rosji i Chin, a także sąsiedniej Chorwacji, wspierającej dążenia bośniackich Chorwatów, którzy chcieliby wydzielenia dla nich osobnego, trzeciego entitetu. Z kolei władze Republiki Serbskiej, związane z Moskwą, otwarcie mówią o secesji.

Przez krytyków Schmidt jest oskarżany o uleganie wpływom Chorwatów i Serbów oraz lekceważenie sił, które chciałyby widzieć Bośnię z wydolniejszymi ośrodkami centralnymi i zorientowaną na wzmacnianie wartości demokratycznych, a tym samym bliżej NATO i Unii Europejskiej. Zagrzeb i Belgrad od dawna inwestują w swoich rodaków i promują własną wizję bolesnej przeszłości. W przeciwieństwie do środowisk probośniackich mają też dobrze zorganizowaną siatkę lobbingową na Zachodzie.

Zbyt duża bliskość?

Pakiet zmian wprowadzony przez Schmidta – obejmował m.in. zwiększenie liczby członków klubów parlamentarnych poszczególnych narodów konstytutywnych z 17 do 23 w wyższej izbie parlamentu FBiH oraz podniesienie progu wyborczego przy wyborze prezydenta i wiceprezydentów FBiH – zaspokajał długoletnie żądania bośniackich Chorwatów. Ich lider Dragan Čović od dawna grozi wyprowadzeniem ludzi na ulice i rozbiciem dotychczasowej struktury kraju.

Z analizy udostępnionej mi przez wysokiego rangą europejskiego dyplomatę wynika, że w efekcie nowelizacji Schmidta stworzenie w przyszłości rządu FBiH nie będzie możliwe bez udziału Chorwatów, niezależnie od ich wyników wyborczych.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
ROSJA PRÓBUJE ZNISZCZYĆ UKRAIŃSKĄ KULTURĘ >>>>


Ów dyplomata twierdzi, że związki Schmidta z Chorwacją są tajemnicą poliszynela. Kilka miesięcy przed nominacją Schmidt przyjął Order Antego Star- čevicia – jedno z najwyższych odznaczeń państwowych przyznawanych za wkład w rozwój państwa chorwackiego, które wcześniej otrzymały także osoby skazane za zbrodnie wojenne. Rodzima partia Schmidta, bawarska Unia Chrześcijańsko-Społeczna (CSU), utrzymuje zaś bliskie relacje z rządzącą w Zagrzebiu Chorwacką Wspólnotą Demokratyczną (HDZ).

– W Bośni wielu wyborców faworyzuje swoje własne klany – mówi dyplomata, prosząc o zachowanie anonimowości. – Ale sformalizowanie i zrobienie z tego prawa jest bolesne dla tych, którzy wciąż wierzą w Bośnię jako jedno państwo i chcą ją widzieć jako normalną demokrację, europejską i obywatelską. To szkodliwa i destrukcyjna decyzja.

Toksyczne elity

Schmidt sam siebie nazywa pragmatykiem, a swoich przeciwników – salonem albo sarajewską bańką. Na ich oskarżenia odpowiada: – To absolutny nonsens, nieprawdopodobnie błędna ocena sytuacji.

– Mechanizmy wzajemnej kontroli i równowagi wdrożone w Dayton są wykorzystywane jako środki blokujące normalne funkcjonowanie państwa – tłumaczy. – A państwo musi działać. Zmiany w najmniejszym stopniu nie faworyzują Chorwatów. Co więcej, ich znaczenie zostało wyolbrzymione przez różne siły. W tym kraju teorie spiskowe są dla wielu religią.

Za chaos i złą sytuację gospodarczą w Bośni i Hercegowinie można obwiniać wielu aktorów: sąsiadów Bośni, którym zależy na pogłębianiu podziałów i dalszym osłabianiu instytucji w tym kraju, ale także zachodnie rządy i samego wysokiego przedstawiciela.

Ale według Schmidta największe błędy popełniają bośniackie elity i obywatele.

– Łatwo obwiniać społeczność międzynarodową – twierdzi. – Jednak za to, co dzieje się w Bośni, odpowiadają ci dorośli ludzie, politycy… Ktoś mi powiedział: nie jesteśmy jednym krajem, jesteśmy trzema państwami jednopartyjnymi. Jest w tym dużo prawdy. Każdy zajmuje się swoim interesem i swoją grupą. A apatia obywateli jest niesamowita… Nigdy nie widziałem kraju, w którym przepaść między elitami a zwykłymi ludźmi byłaby tak duża.

– My nie będziemy budować narodu – dodaje. – Nie udało się to ani w Iraku, ani w Afganistanie.

Owa apatia była widoczna choćby w reakcji na decyzje Schmidta. Mieszkańcy Sarajewa zebrali się przed siedzibą wysokiego przedstawiciela, żądając wycofania poprawek i jego dymisji. Ale protesty nie były liczne i nie trwały długo, a wśród demonstrantów dostrzegalny był brak młodych ludzi.

Według politologa Hamzy Karčicia to skutek niskiej jakości życia w Bośni. – Czterech moich kuzynów wyjechało z rodzinami za pracą – mówi Karčić. – Chodzenie na protesty to ostatnia rzecz, jaką ludzie mają tu na głowie.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
PRZYSZŁOŚĆ DECYDUJE SIĘ W AZJI >>>>


Dodaje, że chociaż Bośniacy jednoznacznie popierają integrację z Unią (92 proc. Boszniacy, 95 proc. Chorwaci i 64 proc. Serbowie w badaniu NDI z 2021 r.) i w pewnym stopniu z NATO (90 proc. Boszniacy, 92 proc. Chorwaci, ale tylko 12 proc. Serbowie), polityka i wypowiedzi Schmidta raczej ich do Zachodu zniechęcają. – Z lokalnymi mediami właściwie nie rozmawia. Odgrodził się od ludzi. Dla wielu jest uosobieniem arogancji – uważa politolog.

Jak najdalej od nagłówków

Rządy USA i Wielkiej Brytanii publicznie poparły poprawki Schmidta. Wpisują się one bowiem w długoletnią strategię Zachodu utrzymywania równowagi między trzema głównymi grupami etnicznymi, żeby żadna nie narzuciła swojej woli pozostałym.

Zwolennicy tej polityki twierdzą, że pomogła uniknąć ponownego rozlewu krwi i stworzyła z Bośni kraj w miarę stabilny i bezpieczny, któremu przez blisko 30 lat udało się uchronić od konfliktów zagrażających jego istnieniu.

Natomiast dla przeciwników stabilizacja oznacza nic innego jak bierność, tchórzostwo i zaspokajanie żądań najsilniejszych graczy – żeby trzymać Bośnię jak najdalej od nagłówków w czołowych światowych mediach.

– Ta naiwna polityka doprowadziła nas do punktu, w którym się obecnie znajdujemy – mówi mi politolog Jasmin Mujanović. – Efektem stabilizacji jest bowiem to, że lokalne elity otwarcie grają przeciwko zachodnim interesom. Dodik jest tak potężny jak nigdy, Vučić zmienił Serbię w de facto jednopartyjne państwo, a Chorwacja pod rządami Plenkovicia od kilku lat notuje demokratyczny regres. Bośnia zaś ma znikome szanse na wejście do NATO i Unii.

Milorad Dodik to długoletni lider Republiki Serbskiej, Aleksandar Vučić jest prezydentem Serbii, a Andrej Plenković – premierem Chorwacji i przewodniczącym HDZ. To on wręczył Schmidtowi Order Antego Starčevicia.

Ułuda stabilizacji

Dla przedstawicieli „sarajewskiej bańki”, takich jak politolog Mujanović, szokiem okazała się szczególnie postawa USA. W latach 90. XX w. ówczesny senator Joe Biden był postrzegany jako „jastrząb”. Opowiadał się za interwencją amerykańską w Bośni i na długo przed werdyktami Trybunału ONZ nazywał Radovana Karadžicia i Ratka Mladicia, liderów bośniackich Serbów, zbrodniarzami wojennymi, a zbrodnie popełnione na bośniackich muzułmanach – ludobójstwem.

– Moim błędem było utożsamianie obecnego Bidena z tamtymi czasami i ignorowanie jego działań, gdy był wiceprezydentem u Baracka Obamy – przyznaje Mujanović. Bo to właśnie duet Obama-Biden przeniósł ciężar zainteresowania zagranicznego Stanów z Europy ku Azji. Jeśli Waszyngton angażował się w Bałkany Zachodnie, to w zasadzie tylko w dialog między Serbią a Kosowem.

Zdaniem Mujanovicia prawdziwą stabilizację tworzy się poprzez wzmacnianie silnych i transparentnych instytucji, niezależnych sądów, infrastruktury i generalnie tworzenie z Bośni kraju, z którego młodzi by nie uciekali.

– Oczywiście to trudny i długotrwały proces – przyznaje Mujanović. – Łatwiej jest wyjść naprzeciw żądaniom krzykaczy, na zasadzie: „czego chcesz, żebyś się wreszcie zamknął i dał nam spokój?”.

Tak albo nie

Zarówno działania Schmidta, jak i lekceważący ton, w jakim wypowiada się o Bośniakach, prowokują pytania, czy jeden niewybieralny zagraniczny administrator nadal powinien mieć tak dużą władzę nad całym krajem.

Wysoki przedstawiciel, który odpowiada przed Radą Wdrożenia Pokoju (PIC) – organem składającym się z ponad 50 państw i agencji – może dymisjonować urzędników oraz w przypadku, gdy lokalne partie wydają się niezdolne albo niechętne do działania, podejmować za nie wiążące decyzje.

Zdaniem Irfana Čengicia, posła do parlamentu FBiH i sekretarza generalnego Socjaldemokratycznej Partii Bośni i Hercegowiny (SDPBiH), stanowisko niezależnego arbitra jest nadal potrzebne. – Dopóki w Bośni działają siły służące interesom Władimira Putina, grożące rozpadem Bośni i gotowe rozpocząć nowy konflikt zbrojny – mówi mi Čengić. – Ale nie wolno utożsamiać wysokiego przedstawiciela ze Schmidtem, który jako dyplomata i prawicowy polityk źle wykonuje swoje obowiązki.

Politolog Karčić: – Wielu uważa, że ​Schmidt robi wszystko wbrew podstawowej idei swojej pracy, którą powinno być wzmacnianie struktur państwowych i osłabianie polityki etnicznej.

Dyplomata z kraju europejskiego: – To, że w kontekście Schmidta używa się sformułowań typu „władza imperialna” albo „władza kolonialna”, pokazuje, w jakim punkcie się znaleźliśmy.

Politolog Mujanović: – On ma bardzo cienką skórę, a to nie jest praca, w której można mieć cienką skórę. Nie wydaje się emocjonalnie przygotowany do stanowiska o takim ciężarze.

Ale Christian Schmidt nie zwraca uwagi na krytykę. Wydaje mu się, że znalazł swoją własną formułę funkcjonowania w Bośni. – Kompromis jest tutaj postrzegany jako oznaka słabości – mówi mi. – Musisz być w stu procentach na tak albo w stu procentach na nie. ©

Artykuł powstał w ramach BIRN’s Reporting Democracy Travel and Reporting Programme.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Cesarz Bośni