Boris Johnson odchodzi. Ale nie za imprezy w pandemii

Brytyjski premier podał się do dymisji – po dwóch latach i 349 dniach na stanowisku. Zrezygnował też z przewodniczenia Partii Konserwatywnej.

07.07.2022

Czyta się kilka minut

Boris Johnson podaje się do dymisji, 7 lipca 2022 r. Fot. JUSTIN TALLIS/AFP/East News /
Boris Johnson podaje się do dymisji, 7 lipca 2022 r. Fot. JUSTIN TALLIS/AFP/East News /

Johnson ustąpił, ale chciałby pozostać na Downing Street do czasu, gdy zostanie wybrany jego następca. Znaczna część jego partyjnych kolegów, a także opozycja, chcieliby jednak odsunąć go od władzy jak najszybciej, właściwie natychmiast. Dokładny harmonogram wyboru nowego lidera partii, a tym samym nowego szefa rządu, ma zostać przedstawiony w przyszłym tygodniu.

Już teraz jednak trwają gorączkowe spekulacje, kto podejmie wyzwanie i spróbuje przejąć przewodnictwo Partii Konserwatywnej. Wybranie następcy premier Theresy May, która sprawowała tę funkcję przed Johnsonem, zabrało około 40 dni – możliwe, że teraz uda się ten czas jeszcze skrócić. Na pewno jednak powinno to nastąpić przed październikiem, gdy zaplanowana jest konferencja Partii Konserwatywnej.

Ostatnie dwa dni były nadzwyczajną kulminacją frustracji i gniewu w Partii Konserwatywnej i rządzie – najpierw do dymisji podali się ministrowie finansów Rishi Sunak i zdrowia Sajid Javid, potem zaś kolejne rezygnacje zaczęły spływać wręcz lawinowo. W sumie z rządowych stanowisk zrezygnowało ponad 50 osób – co jest wydarzeniem bez precedensu. Johnson utracił de facto możliwość rządzenia i pod taką presją musiał ustąpić, choć sam do ostatniej niemal chwili deklarował, że nie zamierza tego zrobić. W ostatnich dniach bieg wypadków radykalnie przyspieszył, ale czarne chmury nad Johnsonem zbierały się już od wielu miesięcy. Pod koniec ubiegłego roku media ujawniły, że w czasie obowiązywania pandemicznych restrykcji w siedzibie premiera odbywały się nieformalne spotkania towarzyskie i wydawało się, że za tę tzw. partygate premier zapłaci stanowiskiem.


Patrycja Bukalska: Wiemy, co działo się na Downing Street podczas towarzyskich spotkań i przyjęć organizowanych w czasie lockdownu.


 

Wdrożenie partyjnego dochodzenia i oczekiwanie na raport odsunęły na jakiś czas decyzje w tej sprawie – ostatecznie w czerwcu przeprowadzono partyjne głosowanie nad wotum nieufności dla Johnsona, które przetrwał, choć przeciwko niemu opowiedziało się aż ponad 40 proc. konserwatywnych parlamentarzystów. Niemniej, zgodnie z obowiązującymi zasadami, odrzucenie wotum dawało Johnsonowi spokój na kolejny rok. Co się zatem teraz stało?

Obecny kryzys wybuchł, gdy ujawniono zarzuty o molestowanie seksualne wysuwane wobec posła Chrisa Pinchera, którego na wysokie stanowisko w partyjnym klubie powołał Johnson. Najważniejsze było jednak pytanie, czy podejmując decyzję o tym awansie premier wiedział już o zarzutach. Okazało się, że tak, choć sam Johnson najpierw twierdził, że nie wiedział, a potem, że wiedział, ale zapomniał. Kolejne kłamstwo okazało się jednym za dużo.

Fali oburzenia wśród torysów i ich wyborców nic już nie mogło powstrzymać. Tym bardziej, że nie dalej jak pod koniec czerwca konserwatyści utracili dwa mandaty w wyborach uzupełniających, co było sygnałem, że zaczynają tracić społeczne poparcie. Boris Johnson, polityk, który spektakularnie wygrał w 2019 roku wybory parlamentarne, zaczął być dla Partii Konserwatywnej tylko obciążeniem.

W swojej mowie rezygnacyjnej Johnson nie przepraszał. Wyraził żal, że traci „najlepszą pracę na świecie”. Mówił, że chciał pracować dalej, by spełnić obietnice złożone wyborcom w 2019 roku. Mówił o obowiązkach i dumie. Ale nie przeprosił za mijanie się z prawdą i łamanie zasad. Zasugerował za to, że do jego dymisji doprowadził „stadny instynkt” w Westminster, i stwierdził, że zmiana premiera w chwili, gdy kraj m.in. przebudowuje się po brexicie, jest „ekscentryczna”.


Dariusz Rosiak: Wszystkie kłopoty Borisa Johnsona


 

Rzeczywiście Wielka Brytania znajduje się w szczególnym momencie. Rosnąca inflacja, drożyzna, szybujące koszty utrzymania, problemy w Irlandii Północnej, plany referendum niepodległościowego w Szkocji – to bardzo poważne kwestie. Jednak chaos w rządzie i premier walczący o własne przetrwanie nie pomagają w ich rozwiązaniu.

Co do samego Johnsona, to w dniu jego rezygnacji jego akceptacja wśród Brytyjczyków spadła do najniższego poziomu – aż 72 proc. ankietowanych ma o nim niekorzystną opinię, jedynie 19 proc. – pozytywną. Boris Johnson nie byłby jednak sobą, gdyby nie wykazał się zuchwałym optymizmem. „Wiem, że nawet jeśli teraz czasem sprawy wydają się jawić w ciemnych barwach, to nasza wspólna przyszłość jest złota”, stwierdził informując o dymisji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej