Biblioteka jako wspólnota

Czasy, w których biblioteka była wyłącznie miejscem wypożyczania i lektury (cichej!) książek, minęły bezpowrotnie.

10.05.2015

Czyta się kilka minut

Multimedialna Biblioteka Planeta 11 w Olsztynie / Fot. Piotr Płaczkowski / REPORTER
Multimedialna Biblioteka Planeta 11 w Olsztynie / Fot. Piotr Płaczkowski / REPORTER

Znaczenie publicznych bibliotek chyba nie podlega dyskusji. Od polityków każdego szczebla i opcji światopoglądowej, przez urzędników i działaczy instytucji kultury, aż po przeciętnego obywatela-czytelnika – wszyscy zgadzają się, że biblioteki pełnią kluczową rolę nie tylko dla życia literackiego, ale szerzej – dla całości kultury i życia społecznego. Ale jak to bywa ze szczytnymi i powszechnie akceptowanymi postulatami, problematyczne zawsze okazuje się wprowadzenie ich w życie. Wyjątkowo problemem nie są tu pieniądze (przynajmniej nie tylko), lecz gruntowna zmiana sposobu myślenia o bibliotece. Nie tylko jako o instytucji, ale przede wszystkim jako wspólnocie. Kwestia ta była głównym tematem konferencji „Biblioteka 2020, czyli nowe wyzwania dla bibliotek publicznych” inaugurującej program Biblioteka Nowa, w ramach którego eksperci z Danii (Jens Thorhauge), Francji (Emmanuel Aziza), Niemiec (Klaus-Peter Böttger) i Wielkiej Brytanii (Brian Ashley) prezentowali pomysły i rozwiązania praktykowane w ich krajach, dyskutując jednocześnie z przedstawicielami polskiego środowiska o kondycji naszych bibliotek.

Nowy świat

Jak powinna wyglądać idealna biblioteka? Na tak postawione pytanie nie da się w uczciwy sposób odpowiedzieć, co wielokrotnie podkreślali prelegenci. Biblioteka musi przede wszystkim spełniać potrzeby lokalnej społeczności i do nich być dostosowana. Czasy, w których była wyłącznie miejscem wypożyczania i lektury (cichej!) książek, minęły bezpowrotnie. Im szybciej przestaniemy myśleć o niej w kategoriach zakurzonego miejsca, tym lepiej dla wszystkich, bo funkcji, które może (a wręcz powinna) pełnić, nie da się powierzyć innym instytucjom (ani prywatnym, ani publicznym). Jej znaczenia dla istnienia kultury, a także dla lokalnych wspólnot, nie sposób przecenić. Nie jest też łatwo go ocenić, czyli przedstawić w postaci wymiernych i twardych danych statystycznych. Bez tego trudno wdrażać konkretne projekty zmian i reform, zwłaszcza że na ich efekty czeka się nie miesiące, lecz dekady. Dlatego pracę należy rozpocząć już teraz.

Jak słusznie zauważył Jens Thorhauge, wiedzy o współczesnym świecie od dawna nie da się już sformatować tak, aby elegancko zmieściła się na bibliotecznym regale. Wszystkie rozpoznania mówiące o gwałtownie zmieniającej się rzeczywistości są słuszne, choć ocierają się o banał. Niemniej to właśnie ta fundamentalna diagnoza powinna być podstawą do zmiany sposobu myślenia o wiedzy jako o systemie, a co za tym idzie, o sposobie jej archiwizowania i wyszukiwania.

Entuzjazm poznawczy, który towarzyszył początkom epoki internetu, dość szybko wytracił swoją energię, gdyż okazało się, że pojawienie się nowych technologii tyle rozwiązuje niektóre problemy, ile rodzi inne. Niektóre kompetencje i umiejętności związane z funkcjonowaniem w kulturze przechodzą już do historii (z czym wielu wciąż nie może się pogodzić), ale w ich miejsce rodzi się potrzeba nowych. System edukacji z wielu powodów nie jest w stanie nadążyć za tymi zmianami i nie przekazuje uczniom kompetencji niezbędnych dla funkcjonowania w nowomedialnej rzeczywistości. Szkodliwym mitem jest przekonanie, że młodzi „urodzeni z tabletem w ręku” samoczynnie nabywają tego typu umiejętności. Wiele badań dowodzi, że korzystanie z nowych możliwości technologicznych uzależnione jest od posiadania odpowiedniego przygotowania. W tym kontekście biblioteki mają do odegrania szczególną rolę edukacyjną, polegającą przede wszystkim na otwieraniu nowych horyzontów myślenia, których warunkiem możliwości jest świadome uczestnictwo w cyfrowej kultury.

Nowa wspólnota

To jednak wciąż za mało. Biblioteki nie mogą ograniczać się wyłącznie do roli miejsca, gdzie pozyskuje się informacje czy też dostęp do dóbr kultury – co do tego zgodzili się wszyscy uczestnicy debaty Biblioteka Nowa. Biblioteka musi być miejscem pełnym życia, przyciągającym mieszkańców w każdym wieku. Mimo iż kultura w dużej mierze przenosi się do rzeczywistości wirtualnej, wciąż istnieje silna potrzeba przynależności do wspólnej przestrzeni fizycznej, do miejsca, gdzie zawiązać się może lokalna wspólnota. Doskonale nadaje się do tego osiedlowa czy gminna biblioteka. Żeby tak się stało, biblioteka musi być atrakcyjna. Zagraniczni goście podsunęli wiele pomysłów, częściowo już wcielanych w życie w Polsce.

Kluczowa wydaje się tu organizacja przestrzeni. Klasyczny model, w którym do dyspozycji mamy wyłącznie stoły, krzesła i regały, a wszelkie głosy powyżej szeptu karane są przez bibliotekarza-strażnika niemalże równie surowo, jak próba wypicia wody czy kawy, z pewnością nie sprzyja budowaniu dobrej atmosfery. Nowoczesna biblioteka powinna składać się z różnorodnych stref, tworząc szerokie spektrum możliwości dla jej użytkowników. Z tradycyjną czytelnią sąsiadować winna przestrzeń przeznaczona dla spotkań towarzyskich (formalnych i nieformalnych), wydarzeń kulturalnych, ale także tych związanych z życiem lokalnej wspólnoty. Oferta biblioteki skierowana do wszystkich grup wiekowych (odpowiednie miejsca i atrakcje dla dzieci, młodzieży i osób starszych) oraz udogodnienia dla niepełnosprawnych zapewniają, że dostęp do tej wspólnoty będzie łatwiejszy. Bardzo ważne jest również zapewnienie przestrzeni edukacyjnej, nie tylko uczniom i studentom, lecz wszystkim (np. oferta poradników i podręczników wyselekcjonowana przez ekspertów z danych dziedzin, umożliwiająca rozwój i samokształcenie).

Świetnym pomysłem na ożywienie bibliotek i zachęcenie mieszkańców do korzystania z ich usług jest organizacja wszelkiego rodzaju kursów, warsztatów (artystycznych, ale nie tylko – w jednej z duńskich bibliotek kilka razy w miesiącu spotykają się miłośnicy rozmaitych instrumentów muzycznych, którzy oferują darmowe naprawy i porady), a także działalność wolontariacka (w Wielkiej Brytanii i Niemczech popularne jest tworzenie punktów, gdzie cyklicznie dyżurują prawnicy albo księgowi udzielający nieodpłatnej pomocy okolicznym mieszkańcom).

Otwartość biblioteki musi mieć też wymiar dosłowny. Chodzi o zapewnienie możliwie nieograniczonego dostępu zarówno do samego miejsca, jak i jego zasobów. Coraz częstszą praktyką w Danii jest tworzenie bibliotek, które są instytucjami samoobsługowymi (użytkownicy mają dostęp za pomocą kart i kodów do wszystkich pomieszczeń o różnych porach dnia czy nocy). Jens Thorhauge, zapytany o skalę kradzieży, odpowiedział z uśmiechem, że w Danii, jak wszędzie, zdarzają się ludzie nieuczciwi, ale nikogo to nie zraża, gdyż ogólne korzyści dla całej wspólnoty są nieporównywalnie większe niż ewentualne straty materialne.

Nowa modernizacja

Wyzwania, przed jakimi stoją współczesne biblioteki (nie tylko w Polsce), są ogromne. Wielu problemów nie da się rozwiązać bez odpowiedniego wsparcia finansowego władz (lokalnych i/lub centralnych). W przypadku licznych bibliotek niezbędna jest modernizacja infrastruktury (nowe budynki, odpowiednie usprawnienia dla niepełnosprawnych itp.) i wyposażenia (zakup nowych sprzętów i wymiana przestarzałych). Konieczne jest także ciągłe uzupełnianie zasobów, aby tworzyć atrakcyjną ofertę dla różnego typu czytelników.

Każde z tych działań wymaga sporych nakładów finansowych, o które bez wątpienia należy walczyć. Trzeba jednak też pamiętać o tym, co wykracza poza prostą modernizację infrastruktury, a bez czego budowanie nowoczesnych bibliotek nie ma sensu, bo będą świecić pustkami (niczym stadiony zbudowane na Euro 2012). Chodzi o wyzwalanie w czytelnikach impulsu wspólnotowego. Nie jest tak, że spotkania w bibliotece są możliwe wyłącznie w krajach skandynawskich. I u nas wielu czytelników właśnie tak chce spędzać czas. Muszą sobie to uświadomić lokalni i centralni włodarze – bez wsparcia ze strony państwa czy miasta ten sposób rozwoju kulturalnego nie będzie możliwy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor i krytyk literacki, stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2015