Bezpieka przeciw RWE

Władze PRL nieodmiennie postrzegały Radio Wolna Europa jako jedno z najważniejszych zagrożeń, które należało zwalczać wszystkimi dostępnymi metodami. Jan Nowak Jeziorański przez niemal ćwierć wieku kierowania polską sekcją RWE był dla nich pierwszoplanowym wrogiem, poddawanym rozległej inwigilacji i nieustającym atakom propagandowym, najczęściej też zresztą sterowanym przez bezpiekę.

30.01.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

W pierwszych latach istnienia “Wolnej Europy" główną metodą jej zwalczania było zagłuszanie oraz drakońskie represje wobec słuchaczy (za “zbiorowe" słuchanie - bardzo częste ze względu na stosunkowo niewielką jeszcze liczbę radioodbiorników - lub rozpowszechnianie zasłyszanych wiadomości można było na wiele miesięcy trafić do obozu pracy). Z zachowanych dokumentów wynika jednak, że wciąż bardzo niewiele wiedziano o monachijskim zespole radiowym i szefie polskiej sekcji; nie przynosiły rezultatów próby wprowadzania bądź rekrutowania agentów wśród pracujących w Radiu.

Sytuacja zmieniła wkrótce po 1956 r., kiedy na fali liberalizacji zwiększyła się liczba osób wyjeżdżających z kraju w kierunku Monachium. Pośród nich byli członkowie rodzin i znajomi osób zatrudnionych w RWE, jak również dziennikarze i naukowcy, będący bardzo atrakcyjnymi partnerami do rozmowy dla dziennikarzy “Wolnej Europy", spragnionych świeżych informacji z kraju. Często warunkiem otrzymania paszportu było zdanie po powrocie do Polski relacji Służbie Bezpieczeństwa. W archiwum IPN znajdują się także szczegółowe raporty sporządzane przez wieloletnich tajnych współpracowników MSW, którzy w Monachium prezentowali się jako zwolennicy “odwilży", pozyskując zaufanie swoich rozmówców.

“Bezpiekę" bardzo interesowały informacje o ludziach, ich poglądach, sytuacji rodzinnej, drobnych nawet słabościach i ułomnościach (użyteczny materiał dla prób kompromitowania poszczególnych osób), a przede wszystkim o antagonizmach i konfliktach w zespole, które można było podsycać. Najcenniejsze było oczywiście to, co dotyczyło Jana Nowaka Jeziorańskiego. Na wagę złota były informacje o pracownikach, którzy czuli się sfrustrowani, odczuwali niechęć do szefa, czuli się przez niego niedocenieni.

W 1963 r. SB odniosła wymierny sukces: zwerbowano pierwszego tajnego współpracownika w łonie Rozgłośni Polskiej. Była to postać o trzeciorzędnym znaczeniu (jeden ze spikerów), ale okazała się cennym źródłem wiedzy o ludziach. Charakterystyczne, ze już podczas pierwszego spotkania polecono mu sporządzić odręczne charakterystyki wszystkich, których znał w sekcji. Na tej podstawie rozpoczęto “rozpracowanie" Kazimierza Zamorskiego, który kierował działem dokumentacji i analiz. Starano się wykorzystać antagonizm między tym ostatnim a Nowakiem. “Uczucia te zostały pogłębione na skutek naszych przedsięwzięć inspiracyjno-operacyjnych" - stwierdzano w jednym z dokumentów Departamentu I (wywiadu) MSW. Szefa działu dokumentacji i analiz przekonywano, że byłby znacznie lepszym dyrektorem niż Nowak, oferowano nawet wsparcie starań o to stanowisko, gdyby zechciał takowe podjąć. Zamorski nie nawiązał współpracy ani nie przyjął propozycji powrotu do kraju, gdzie jego osobę planowano wykorzystać propagandowo do ataków na RWE i Jana Nowaka. Ten przypadek jest jednak ilustracją klasycznych metod SB: prób wykorzystywania wiedzy o ludziach i konfliktach między nimi dla działań “dezintegracyjnych".

PRL-owskiemu wywiadowi udało się zwerbować jeszcze kilka osób z monachijskiego zespołu. Żadna z nich nie miała głośnego nazwiska (w pewnym sensie zyskał je - za sprawą wielkiej kampanii medialnej - Andrzej Czechowicz, młody uchodźca z Polski, zwerbowany w połowie lat 60. i sprowadzony do kraju w 1971 r.).

Ich użyteczność polegała przede wszystkim na dostarczaniu informacji o wewnętrznym życiu polskiej sekcji, wykorzystywanych w atakach propagandowych, których apogeum przypadło na pierwsze lata epoki gierkowskiej. Dostarczali także oryginalnych dokumentów, z których MSW robiło użytek dla preparowania “fałszywek", rozpowszechnianych także na Zachodzie, do czego wykorzystywano niektóre marginalne środowiska emigracyjne.

Głównym celem kampanii był znów Jan Nowak Jeziorański, którego oskarżono o kolaborację w latach wojny z okupantem hitlerowskim. Akcja była prawdopodobnie przygotowywana w specjalnej komórce Departamentu I - Inspektoracie “I", którego dokumentacja została zniszczona. W archiwum IPN udało się jednak odnaleźć dokumenty, które przyniosły szokującą wiedzę na temat jej genezy. Zasugerował ją PRL-owskim służbom specjalnym jeden z najbardziej znanych komentatorów RWE, autor bardzo popularnej audycji “Odwrotna strona medalu" - Wiktor Trościanko, obsesyjnie nienawidzący Nowaka Jeziorańskiego. Wcześniej namawiał komunistyczny wywiad do upozorowania sytuacji, w której szef polskiej sekcji mógłby być oskarżony o handel narkotykami.

Ostatnie lata kierowania przez Jana Nowaka Rozgłośnią Polską RWE to nieustanne pasmo ataków propagandowych, “działań dezinformacyjnych" i psychologicznego nacisku wobec “kuriera z Warszawy". MSW za wszelką cenę chciało doprowadzić do odejścia wieloletniego dyrektora, licząc, że pogłębi to kryzys “Wolnej Europy". Część amerykańskich polityków traktowała wówczas Radio jako “zimnowojenny relikt" i przeszkodę w polityce “odprężenia". Próbkę tego, czego doświadczał wówczas Dyrektor, dają anonimowe listy zachowane w jego papierach, przechowywanych we wrocławskim “Ossolineum". Zacytujmy jeden przykład: “Treuhander Komisar Jan Nowak. Wyrok. Za to, żeś okłamał przyjaciół i własną żonę i zataił coś wyprawiał w 1940 - hitlerowska kanalio - wyrok będzie wykonany w tym roku - kula w łeb. Żołnierze Armii Krajowej".

Większość anonimów była sporządzona tym samym charakterem pisma, uderzająco niezdarnym, zapewne dla utrudnienia ewentualnej ekspertyzy grafologicznej. Wiele z nich wypisywano na takich samych pocztówkach - z reprodukcją obrazu (kwiaty w wazonie) Otto Ottlera, wysyłanych z Monachium. Funkcjonariusze PRL-owskiego wywiadu byli najwyraźniej miłośnikami Art Nouveau.

Jest paradoksem historii, że wielka kampania MSW z pierwszej połowy lat 70. toczyła się równolegle do ataków na RWE na gruncie amerykańskim. Posunięto się nawet do przekazania senatorowi Fulbrightowi “fałszywki" spreparowanej na Rakowieckiej - rzekomego listu Jana Nowaka, w którym miał wzywać Polonię w USA do działań przeciwko amerykańskim politykom niechętnym RWE. Ci ostatni okazali się zresztą bardziej skuteczni niż Służba Bezpieczeństwa. Pod koniec 1975 r. Jana Nowak Jeziorański złożył dymisję, nie godząc się na ograniczenia budżetu i zwalnianie pracowników Radia.

Dr hab. Paweł Machcewicz jest dyrektorem Biura Edukacji Edukacji Publicznej IPN.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2005