Portret nieretuszowany

Zima 1976 roku, przysypany śniegiem domek w Pass Thurn w Alpach austriackich. Jan Nowak (Zdzisław Jeziorański), od niedawna emerytowany już dyrektor Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, wstaje co rano o piątej i na podstawie notatek dyktuje na magnetofon swoje wojenne wspomnienia. Jego żona Jadwiga, podczas wojny łączniczka Greta, przepisuje je na maszynie.
 /
/

“W trakcie tej roboty - wspominał Nowak po śmierci żony - wykrzykiwała z drugiego pokoju swoje uwagi. Właśnie powracałem przez Bałtyk z Lulea do Szczecina ukryty na statku w bunkrze z węglem, kiedy usłyszałem z drugiego pokoju okrzyk: »To będzie dreszczowiec«".

I to rzeczywiście był dreszczowiec. “Kurier z Warszawy", wydany w Londynie w 1978 roku i przedrukowany następnie w kraju przez Niezależną Oficynę Wydawniczą NOWA, stał się jednym z największych bestsellerów na sporym już wówczas rynku książek “drugiego obiegu", a jego egzemplarze zaczytywano doszczętnie, nie przejmując się mikroskopijnym drukiem. Sensacyjna nieledwie opowieść ożywiała historię, pozwalała się z nią identyfikować, a przy tym przywracała świeżość wielkim słowom, dawała lekcję myślenia o świecie w kategoriach innych niż doraźne, uczyła - nie bójmy się tego słowa - po prostu patriotyzmu.

***

Tak właśnie czytał ją kilkunastoletni wtedy gdańszczanin Jarosław Kurski. “Lektura wywarła zasadniczy wpływ na moje życie - pisze dzisiaj. - Oto pojawił się ktoś, kto był wzorem i autorytetem, kogo choć w części pragnęło się naśladować w tym, jak mówił i pisał o Polsce, w tym, co dla niej zrobił i jak dla niej żył". Napisanie biografii, której fragmenty zdążył jeszcze poznać przed śmiercią jej bohater, traktuje Kurski jako spłatę długu.

Jest oczywiście pewien kłopot. “Kurier z Warszawy", choć dotyczy tylko wojennych przygód Nowaka-Jeziorańskiego, to potężny tom. Biografia opisująca całe jego ponad dziewięćdziesięcioletnie życie - od lat szkolnych i studenckich, poprzez Wrzesień, służbę w AK i wyprawy kurierskie, Powstanie Warszawskie, pracę w RWE, lata amerykańskie i zaangażowanie na rzecz przyjęcia Polski do NATO, aż po powrót do kraju w 2002 roku - jest książką znacznie szczuplejszą. Stanowi rzecz z założenia popularyzatorską, pozbawioną przypisów i obszernych cytatów ze źródeł, niektórych problemów zaledwie dotyka. Nie wątpię, że postać Nowaka doczeka się obszernej monografii. Niemniej Kurski wykonał pracę solidną, w wielu miejscach przetarł szlaki i napisał świetny w lekturze, żywy portret: nie tylko polityka i stratega, także po prostu człowieka.

Portret, który - co ważne - nie jest hagiografią. “Nowak nie zasłużył sobie na to, by o nim pisać na klęczkach... był człowiekiem z krwi i kości" - tłumaczy Kurski. Żywiąc niekłamany podziw dla swego bohatera i doceniając niepodważalną wielkość jego dzieła, nie tai trudnych cech jego charakteru, które objawiały się zarówno w życiu zawodowym, zwłaszcza w stosunku do podwładnych, jak i prywatnie (widać to zwłaszcza w poruszającym rozdziale, którego bohaterką jest Jadwiga z Wolskich Jeziorańska). Nie retuszuje konfliktów, w które Nowakowi zdarzało się (dosyć często) wchodzić, i stara się wtedy obiektywnie przedstawić racje obu stron. Dotyczy to na przykład skomplikowanej relacji, jaka dyrektora Wolnej Europy łączyła z redaktorem “Kultury".

Relacji tej, którą poznać możemy bliżej dzięki opublikowanej już korespondencji Nowaka i Giedroycia, poświęca Kurski - i słusznie - osobny rozdział. Widać z niego jasno, że jednym ze źródeł siły drugiej Wielkiej Emigracji była niezależność myślenia i indywidualizm największych jej postaci, umiejętność gry na wielu fortepianach, ale i współdziałania w chwilach krytycznych. Jak wspomina Krzysztof Pomian, “oni mieli tę przedwojenną cechę, że mówili, co myślą, umieli się nie zgadzać i nie rzutowało to na ich współpracę i wzajemny szacunek. To były potężne osobowości, trudni do wytrzymania pasażerowie". Na łamach “Kultury" nieraz krytykowano Wolną Europę. Gdy jednak jej dyrektor stał się w latach 70. bohaterem ubeckich fałszywek, a do ataków nań przyłączyły się niektóre postaci z emigracji (co zresztą zbiegło się ze staraniami amerykańskiego senatora Fulbrighta, by RWE zlikwidować jako zimnowojenny przeżytek), Giedroyc odmówił drukowania w “Kulturze" listów przeciw Nowakowi.

Obaj zdawali sobie przecież sprawę, że peerelowskie służby wykorzystają każdą sposobność, by zaszkodzić im samym i kierowanym przez nich instytucjom. Sprawa Andrzeja Czechowicza, pracownika RWE zwerbowanego przez komunistyczny wywiad, którego następnie ściągnięto do kraju, by z jego rzekomych rewelacji uczynić atut propagandowy w kampanii dezawuującej Rozgłośnię, w istocie nie była zbyt groźna, choć sprawiła jej Dyrektorowi sporo kłopotów. Historia znacznie gorsza wyjdzie na jaw na krótko przed śmiercią Nowaka.

“Tym - pisze Kurski - który najgłośniej atakował Nowaka za przyjęcie Czechowicza do pracy bez należytego sprawdzenia jego powiązań, był Wiktor Trościanko" - przedwojenny radiowiec z Wilna, publicysta i satyryk związany z emigracyjnym Stronnictwem Narodowym. I oto z dokumentów ujawnionych w 2004 roku przez Pawła Machcewicza dowiedzieliśmy się, że Trościanko, powodowany tyleż nacjonalistycznym zacietrzewieniem, ile nienawiścią do zwierzchnika, przez kilka lat bezinteresownie informował peerelowski wywiad wojskowy o sytuacji w RWE, podsuwając także najskuteczniejsze jego zdaniem sposoby skompromitowania niewygodnych mu kolegów, zwłaszcza zaś Nowaka.

Zatrzymałem się przy sprawach ponurych, ale przecież w biografii Nowaka przeważają wspaniałe, podtrzymujące na duchu karty. Wyłania się z niej obraz człowieka spełnionego, który nie tylko umiał podporządkować swoją nieprawdopodobną energię celom nadrzędnym, ale jeszcze - co niewielu było dane - doczekał się ich realizacji. Już pierwszy przyjazd po wojnie do Polski we wrześniu 1989 roku musiał wydawać się cudem, a cóż mówić o 30 kwietnia 1998 roku, dniu ostatecznego zwycięstwa w amerykańskiej batalii o przyjęcie Polski do NATO...

***

“Jako czterdziestolatek urodzony w PRL widzę, jak istotna jest przepaść między moją generacją, a pokoleniem mego syna, który urodził się w wolnej już Polsce" - pisze Kurski w odautorskim słowie wstępnym. Tłumaczy, że chciał swoją książką podtrzymać pamięć o Nowaku-Jeziorańskim, przyczynić się do tego, by pozostał on wzorem dla ludzi młodych, by w opowieści o jego życiu mogli zobaczyć historię własnego narodu w “oszalałym wieku dwudziestym". I cytuje pochodzące z 1946 roku słowa Eugeniusza Kwiatkowskiego - twórcy Gdyni, przedwojennego wicepremiera, jednego z mistrzów młodości Zdzisława Jeziorańskiego, ojca jego kolegi ze szkolnej ławy: “Znajomość historii, choćby w ogólnym rzucie syntetycznym, jest ważna dla tego pokolenia, które stanęło na gruzach przeszłego dorobku i zmuszone jest do budowy nowych fundamentów i nowych zrębów własnej historii". No właśnie... (Świat Książki, Warszawa 2005, s. 350, seria “Autorytety". Wstęp: Władysław Bartoszewski. Na końcu kalendarium, zwięzła bibliografia oraz indeks osób.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2005