Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Początek stycznia, Łódź. O siódmej rano jeden z przechodniów w okolicach skrzyżowania ul. Wojska Polskiego z Franciszkańską zauważa leżącego mężczyznę. Wzywa policję, przyjeżdża też karetka. Lekarze stwierdzają zgon. Przyczyna: wychłodzenie organizmu.
Również początek roku 2019. „Pani, którą przywiozła do nas Straż Miejska w bagażniku samochodu, owiniętą w koc termiczny, mimo wysiłków lekarzy zmarła w szpitalu – napisała 6 stycznia na swoim blogu siostra Małgorzata Chmielewska, przełożona Wspólnoty Chleb Życia. – Trafiła tam następnego dnia. Miała około 40 lat. Dzięki wytrwałości strażników i naszych ludzi nie zmarła na ulicy, lecz w łóżku, czysta i zadbana. Nie pierwsza tej zimy i oby ostatnia”.
Niestety, nie ostatnia. Tylko przez ostatni tydzień (licząc do ubiegłej soboty) zmarło z powodu wychłodzenia dziewięć osób. Zaś wedle ogólnych statystyk, obejmujących jesienno-zimowe miesiące 2018-19 (od listopada do stycznia), było ich już 59.
Co roku zamarza w Polsce około stu osób (trzy lata temu 108, przed dwoma laty 111, a na przełomie 2017 i 2018 r. – 83). Duża część z nich to bezdomni. Policja i służby pomocowe apelują, by nie przechodzić obojętnie obok ludzi leżących bądź śpiących na otwartym terenie, gdy temperatura spada poniżej zera. Jeden telefon (np. na alarmowy numer 112) może uratować komuś życie. ©℗