Reklama

Ładowanie...

Co roku z powodu wychłodzenia organizmu umiera stu bezdomnych

Co roku z powodu wychłodzenia organizmu umiera stu bezdomnych

06.02.2017
Czyta się kilka minut
Małgorzata nie mogła się spodziewać, że jej pogrzeb odprawi biskup. Że na cmentarzu pojawi się około 30 osób. Przyjaciele zaśpiewają „Anielski orszak”, zapalą znicze na pomniku. Pożegnano ją z honorami.
Fot: Jacek Taran
M

Małgorzata nie mogła się spodziewać, że jej pogrzeb odprawi biskup. Że na cmentarzu pojawi się około 30 osób. Przyjaciele zaśpiewają „Anielski orszak”, zapalą znicze na pomniku. Pożegnano ją z honorami. Przemoc sprawiła, że musiała uciec z domu. Przez ostatnie kilkanaście lat mieszkała nielegalnie w pustostanie, w kryzysie bezdomności.

Nie wiadomo, co tu się właściwie stało. Janek od momentu śmierci Małgorzaty nie trzeźwieje. Policja nie udziela informacji. Fakty są takie: pod koniec stycznia ktoś wezwał karetkę do jednego z krakowskich pustostanów. To kilkupiętrowy, opuszczony budynek z cegły w centrum miasta. Sanitariusze wchodzą do środka. Drogę oświet­lają sobie latarkami. Uchylają drzwi kolejnych pomieszczeń. W jednym tli się niedogaszone ognisko. Na materacu, przykryta górą śpiworów i koców, leży kobieta. Wokół odchody, wymiociny, szczury dojadające stęchłe jedzenie. Sanitariusze stwierdzają zgon.

– Kochałem ją – mówi Janek, z którym Małgorzata mieszkała w pustostanie. W środy i niedziele wieczorami przychodzili zjeść zupę na Plantach. – Pogotowie mówi, że to atak serca, ja nie wiem, co się stało, wyszedłem tylko na kilka godzin, po coś do jedzenia dla Gosi i dla siebie, wróciłem, i już tak leżała.

W dniu pogrzebu Ania z Przemkiem, bezdomni z innego pustostanu, wygrzebują z kieszeni drobne, układają je na ladzie i mówią kwiaciarce, żeby na wieńcu napisała: „Dla Małgorzaty, od przyjaciół”.

Kilka minut później w kaplicy cmentarza przy ulicy Rakowickiej stoi grupa bezdomnych. Wśród nich wolontariusze z krakowskiej Wspólnoty Sant’Egidio i akcji Zupa na Plantach. Pogrzeb odprawia krakowski biskup pomocniczy Grzegorz Ryś.

 – Pan Bóg wyczuł problem Symeona, więc złożył mu obietnicę, że nie umrze, dopóki nie zobaczy Zbawiciela. To jest rzeczywista pociecha, która uwalnia od niepokoju, rozpaczy i śmierci. Natomiast gdy Pan Jezus z małego dziecka wyrósł na dorosłego mężczyznę i Zbawiciela, to swoim uczniom dał obietnicę jeszcze większą: „kto we mnie wierzy, nie ujrzy śmierci na wieki”. Mam nadzieję, że to słowo też was jakoś podtrzyma. To słowo nie jest ode mnie, tylko od Pana Boga, który daje nadzieję. Miejcie nadzieję – powiedział bp Ryś podczas pogrzebu bezdomnej Małgorzaty.

Powodów śmierci bezdomnych na ulicach jest wiele. Nie można wykluczać alkoholu czy bójek. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa podaje, że co roku zimą z powodu wychłodzenia organizmu umiera ich około stu. Wielu z tych śmierci z pewnością dałoby się uniknąć.

Pan Aleksander, bezdomny z Warszawy, pod koniec ubiegłego roku trafił do Pensjonatu Socjalnego Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej z poważnym urazem kręgosłupa. Wolontariusze zawieźli go do szpitala, stamtąd został wypisany ­natychmiast po operacji. Adriana Porowska, szefowa Misji, przekonuje, że pan Aleksander wymagał długotrwałej hospitalizacji, jej zdaniem fakt, że był bezdomny, sprawił, ­że nie mógł zostać w szpitalu. Zmarł kilka dni później.

Lekarze pracujący we Wspólnocie Chleb Życia, prowadzącej w Polsce kilka ośrodków niosących pomoc bezdomnym, wspominają, że zdarzają się przypadki, gdy bezdomny odesłany z SOR-u do ośrodka umierał po kilku godzinach.

– Są jak przeźroczyści, zbędni, niepotrzebni – mówi s. Małgorzata Chmielewska.

Strażnicy miejscy i policja regularnie kontrolują miejsca, gdzie śpią bezdomni. W połowie stycznia w Krakowie patrol wszedł do palącej się altanki działkowej. W środku strażnicy znaleźli nieprzytomnego mężczyznę. Śpiwór, którym był przykryty, płonął. Funkcjonariuszom udało się ugasić pożar i uratować mężczyznę.

Wolontariusze i służby apelują o większą uważność na osoby w kryzysie bezdomności. To jasne, że niewiele możemy zrobić. W intencji zmarłych bezdomnych organizowane są msze święte, co od kilku lat na początku lutego robi warszawska Wspólnota Sant’Egidio, albo pogrzeby, co zrobili wolontariusze krakowskiej akcji Zupa na Plantach. Pracy do wykonania na ulicy jest dużo. Uważność żyjących po lepszej stronie życia i troska o tych, którzy żyją na dnie, może okazać się realną pomocą.

To właśnie przez niezauważanie bezdomnych rok temu w bydgoskim pustostanie pracownicy budowlani zamurowali kobietę. Po dwóch dniach wzywania pomocy jej krzyk usłyszał przechodzień i powiadomił służby. Kobietę udało się uratować. Takiego szczęścia nie miał prawie 40-letni Krzysztof z Wrocławia, którego ciało znaleziono w styczniu 2014 r. w dawnym pawilonie meblarskim. Zmarł, zamurowany przez pracowników firmy zabezpieczającej budynek.


Od początku zimy grupa wolontariuszy dwa razy w tygodniu gotuje dla krakowskich bezdomnych zupę i rozdaje ją na Plantach. Akcja ruszyła także w Rzeszowie. Wsparcie dla inicjatywy można okazać, wpłacając pieniądze na konto:

Wspólnota Chleb Życia

02-220 Warszawa, Łopuszańska 17. Indywidualny numer konta

dla Zupy na Plantach:

08 8004 0002 2001 0000 1270 0007

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]