Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dziś, u progu kampanii wyborczej do Sejmu i Pałacu Prezydenckiego, SLD walczy już nie o władzę, ale o przeżycie, zatem z punktu widzenia Sojuszu podjęcie tematu “utrwalaczy" to walka o przychylność tych (kiedyś) najwierniejszych z wiernych; chodzi o pokaźną, bo liczącą 35 tys. osób, część elektoratu. Z kolei sejmowa prawica miała kolejną okazję, aby wykazać spóźniony nieco antykomunizm i bezkompromisowość. A byli i tacy posłowie, z PSL, którzy swoje poglądy w sprawie “utrwalaczy" zmieniali co 24 godziny. Wszyscy natomiast ochoczo powoływali się na ideę sprawiedliwości, jako że każdą niemal tezę można podeprzeć odpowiednio dobranym przykładem - tak pogmatwane bywały polskie losy (wystarczy przywołać przypadek najsłynniejszego powojennego partyzanta na Podhalu, Józefa Kurasia “Ognia", który nim poszedł znowu walczyć do lasu, pracował w nowotarskiej milicji).
Uczciwiej było nie przywracać “utrwalaczom" uprawnień kombatanckich. Co nie zmienia faktu, że chodzi o ludzi w ogromnej większości w mocno podeszłym już wieku. Patrząc z czysto ludzkiego punktu widzenia, naprawdę nie powinno się - i jest to uwaga zarówno pod adresem lewej, jak prawej strony sali Sejmu - używać ich do politycznej walki.