Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Platforma chce iść do wyborów z PSL, SLD, Nowoczesną i być może z Biedroniem. PSL nie chce Biedronia i SLD. Za to SLD chce z Platformą, a jeśli nie – to z Biedroniem i być może z Razem. Jeśli Biedroń i SLD pójdą z Platformą, to PSL pójdzie z Kukizem. Ale przewiduje dla niego tylko rolę statysty na swych listach, co nie podoba się części kukizowców, którzy zerkają tęsknie w kierunku PiS.
Niewiarygodne, że do wyborów zostało sto dni, a opozycja jest w stanie organizacyjnej i programowej destrukcji. Jedno można powiedzieć ponad wszelką wątpliwość: nie powstanie mityczna wspólna lista przeciw PiS, której próbką była Koalicja Europejska w eurowyborach.
Nie powstanie głównie dlatego, że nie chce tego PSL. Ludowcy nie są zadowoleni i z wyniku Koalicji Europejskiej (przegrana z PiS o 7 punktów), i ze współpracy z koalicjantami. Chodzi zwłaszcza o lewicę, która krytykowała Kościół, co odstręczyło konserwatywnych wyborców PSL. Dlatego po swej ostatniej Radzie Naczelnej ludowcy postawili ultimatum: albo Platforma pozbywa się lewicy i startuje tylko z nimi, albo PSL idzie do wyborów sejmowych samodzielnie.
Ludowcy wiedzą, że postawili warunek nie do spełnienia. W gruncie rzeczy chcą, aby Schetyna to ultimatum odrzucił, żeby mieli alibi dla samodzielnego startu. Bo – czego głośno nie powiedzą – najbardziej uwiera ich sama Platforma, która od lat przesuwa się na lewo. Wszystko wskazuje więc, że PO i PSL pójdą do wyborów oddzielnie. Planowane są jeszcze rozmowy ostatniej szansy, ale mało kto w obu partiach wierzy w ich sukces.
Dziś widać, że przez ponad trzy lata poza krzyczeniem o końcu demokracji opozycja nie zrobiła zbyt wiele, aby przygotować się organizacyjnie i programowo do wyborów, które – jak sama przecież twierdzi – będą najważniejsze od 30 lat. ©