Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Odstępując od zwyczajowego protokołu na płycie lotniska St. Andrews w Waszyngtonie Benedykta XVI przywitał osobiście prezydent George Bush z żoną i córką (zazwyczaj powitania zagranicznych gości mają miejsce w Białym Domu). Z entuzjazmem będzie go witać także 64 milionów amerykańskich katolików.
Podczas pięciodniowej pielgrzymki Papież dwukrotnie - w Nowym Jorku i Waszyngtonie -odprawi msze na baseballowych stadionach. Będzie rozmawiał z katolickimi katechetami i przedstawicielami amerykańskiego episkopatu, odbędzie także kilka spotkań ekumenicznych (m.in. w nowojorskiej synagodze). W Waszyngtonie ma rozmawiać z pracownikami katolickiego uniwersytetu, w Nowym Jorku odwiedzić Ground Zero.
Jednym z najważniejszych punktów programu ma być przemówienie wygłoszone na forum ONZ, podczas którego papież, jak sam zapowiedział, będzie m.in. mówił o prawach człowieka.
Prezydent Bush, który choć sam jest protestantem, wielokrotnie podkreślał, że z Papieżem czuje się blisko związany. Rzeczniczka Białego Domu zapowiedziała, że podczas oficjalnego spotkania w środę rano Bush i Benedykt XVI mają rozmawiać o prawach człowieka, walce z muzułmańskim ekstremizmem a także o problemie głodu w Afryce. Jest jednak sporo kwestii, które mogą być niewygodne: między innymi stosunek Papieża do nielegalnej imigracji, kary śmierci, czy afirmującej wolny rynek neoliberalnej ideologii; nade wszystko zaś wojna w Iraku, której Watykan od początku był zdecydowanym przeciwnikiem. Benedykt, który kończy dziś (w środę) 81 lat, nie przyjął zaproszenia i nie weźmie udziału w wydanej na jego cześć w Białym Domu urodzinowej kolacji.
W toczącej się obecnie kampanii wyborczej o głosy katolickiego elektoratu- tradycyjnie dość nieprzewidywalnego- toczą zażartą walkę kandydaci z obu stron politycznego spektrum. Kardynał J. Francis Stafford zapowiedział w przededniu wizyty, że papież chce zachęcić wiernych do myślenia i dopomóc im w podejmowaniu "głębszych moralnie decyzji". Nie będzie jednak dostarczał gotowych recept.
Nie zaplanowano także żadnych spotkań z ofiarami skandali seksualnych, które kilka lat temu doprowadziły do najpoważniejszego kryzysu w dwustuletniej historii amerykańskiego kościoła katolickiego. Ale pytanie dotyczące tej kwestii, zgłoszone przez grupę reporterów lecących z Benedyktem do USA, było pierwszym, na które obszernie odpowiedział Papież podczas transatlantyckiego rejsu.
"Bardzo trudno mi pojąć, jak było możliwe sprzeniewierzanie się przez księży ich misji polegającej na uzdrawianiu i ofiarowywaniu dzieciom bożym miłości" - mówił. Papież dodał, że czuje się "głęboko zawstydzony" i że dla Kościoła katolickiego "ważniejszym jest posiadanie dobrych księży niż wielu księży".
Jak zauważył w przededniu wizyty dziennik "New York Times", Benedykt jest papieżem, którego większość Amerykanów nie zna i nie potrafi zaklasyfikować. Z jednej strony ma reputację doktrynalnego konserwatysty - "bożego rottweilera" potępiającego homoseksualizm i aborcję, traktującego katolicyzm jako jedyną słuszną religię. Z drugiej jednak, jest postrzegany jako człowiek błyskotliwy i elokwentny, skromny i delikatny. Aż dwie trzecie uczestników niedawnego sondażu dziennika Washington Post i telewizji ABC, uznało, że konserwatywny papież jest oderwany od rzeczywistości; ale aż 74% jest doń nastawionych przychylnie.
"Podczas obecnej wizyty nie będzie groził palcem" - przewidywał nowojorski dziennik. "Możliwe, że proste kategoryzacje na naszych oczach się roztopią".
Nuncjusz papieski w Stanach Zjednoczonych, arcybiskup Pietro Sambi, także liczy, że wizyta będzie okazją to zapoznania papieża z Amerykanami i przekonania ich, że nie jest "twardą, nieludzką osobą".
Sam Benedykt powiedział tuż przed wyjazdem, że z "misyjną", jak to określił, wizytą wiąże ogromne nadzieje. Obejmując swój urząd trzy lata temu, ewangelizację zlaicyzowanej Europy poczytywał sobie za jedno z najważniejszych zadań. Wśród krajów rozwiniętych Stany Zjednoczone, w których blisko 90% osób deklaruje się jako wierzące, są absolutnym wyjątkiem. "Oczywiście, Europa nie może po prostu kopiować Stanów Zjednoczonych. Mamy własną historię" - mówił Papież w rozmowie z reporterami na pokładzie lecącego do Waszyngtonu samolotu. Tłumaczył, że Ameryka to kraj, którego fundamentem jest "pozytywny sekularyzm" i że takiego wyboru jej założyciele dokonali "z miłości do religii i do autentyczności, którą przeżywać można wyłącznie w wolności".