Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jak powiedział potem jego rzecznik, Papież słuchał, starał się dodać im otuchy i zapewnił o modlitwie.
Kilka godzin wcześniej, podczas Mszy odprawianej na stadionie baseballowym Nationals Park, papież wezwał amerykańskich katolików - biskupów, księży i wszystkich wiernych - do nawrócenia, pokuty i wybaczenia.
"Wiem o bólu, jakiego doświadczył Kościół w Ameryce w wyniku skandali seksualnych w które zamieszane były dzieci. Żadne moje słowa nie mogą oddać bólu i zgorszenia do których te skandale doprowadziły"- mówił papież podczas kazania, którego słuchało 45 tysięcy wiernych. Dodał, że ucierpiały nie tylko ofiary, lecz cały amerykański Kościół i że zażegnanie tego kryzysu także jest zadaniem dla całej katolickiej wspólnoty - biskupów, księży i wiernych. Wezwał, by otoczyć opieką i miłością , zarówno tych którzy ucierpieli jak i księży, który z oddaniem służą kościołowi.
Niespodziewane spotkanie z ofiarami skandali oraz otwarte, szczere wypowiedzi Benedykta XVI - podczas rozmowy z reporterami na pokładzie lecącego do USA samolotu, przy okazji spotkania z biskupami w środę i podczas czwartkowej mszy - postrzegane są jako przejaw odwagi i chęci uczciwego zmierzenia się z trudnym problemem.
Na poświęconym wizycie papieża blogu dziennika "New York Times" , z uznaniem o takiej postawie papieża napisał m.in. ksiądz James Martin: "Benedykt XVI nazwał rzecz po imieniu. Nie kluczył, nie uciekał się do mętnych zdań, ale powiedział jasno i wyraźnie: seksualne molestowanie nieletnich było powodem wstydu kościoła".
Troje uczestników prywatnego spotkania z Papieżem (w przeszłości molestowanych) w udzielonym tuż potem wywiadzie dla telewizji CNN mówiło o wzruszeniu i nadziei, jaką napełniła ich bezpośrednia rozmowa z Benedyktem XVI.
"Był pełen szacunku. Po pierwsze przeprosił. I sprawiał wrażenie że naprawdę rozumie, o czym mówimy. Było jasne, że nie przeczytał o tym z gazety, ale że dokładnie to wszystko przemyślał" - mówił jeden z uczestników spotkania, Olaf Horne.
Molestowany w młodości Gary Bergeron, który w przeszłości bezskutecznie zabiegał o audiencję w Watykanie i który często wypowiada się w imieniu poszkodowanych, choć nie uczestniczył w czwartkowym spotkaniu, określił gest Papieża jako "ważny krok".
Fakt, że takiego spotkania z ofiarami nie przewidziano w oficjalnym programie wizyty Papieża, a także jego decyzja by nie odwiedzać Bostonu (w tej diecezji doszło do najpoważniejszych nadużyć) budziły w Stanach sporo kontrowersji.
"W kościele katolickim bardzo ważne są symbole. Wydaje mi się, że gdyby (Papież) nie spotkał się z ofiarami, byłoby to potwornym symbolem" - powiedział Bergeron w rozmowie z Associated Press.
Zarówno podczas czwartkowej Mszy, jak i środowego spotkania z amerykańskimi biskupami, Benedykt XVI podkreślał, że na kwestie skandali seksualnych trzeba patrzeć w szerszym kontekście - pornografii, przemocy, "wulgarnego manipulowania seksualnością". Podkreślił, jak wielką rolę mają do odegrania nauczyciele i katecheci, których zadaniem jest troska o kształtowanie sumień młodych ludzi.
Papież mówił, że dziś nie tylko amerykański Kościόł, ale całe społeczeństwo znalazły się na rozdrożu. Muszą stawić czoła ogromnym wyzwaniom: erozji moralności, konsumpcyjnemu stylowi życia, postępującej laicyzacji. Ale na te wyzwania, zdaniem Papieża, także trzeba patrzeć w szerszym kontekście - amerykańskiej historii i tradycji. "Amerykanie to naród nadziei. Wasi przodkowie przybyli do tego kraju w poszukiwaniu nowej wolności i możliwości. Ogrom dziewiczych terenów budził w nich nadzieję na to, że można zacząć od nowa, budować naród na nowych fundamentach... Nadzieja na przyszłość jest bardzo ważnym elementem amerykańskiego psyche".