Banery

Co zrobić, żeby ci, którzy dają słowo, dotrzymywali słowa? Żeby podpis pod umową nie był umowny, lecz stanowił zobowiązanie? Myślę, że wielu z nas boryka się z podobnym problemem: jak się umówić, żeby umówić się naprawdę?

31.03.2009

Czyta się kilka minut

Byłem ostatnio w jednej ze szkół na Śląsku. Świetnie prowadzonej, z nauczycielami, którym "się chce", i uczniami, którzy potrafią, z nowoczesną salą gimnastyczną i znakomitą stołówką, tak znakomitą, że - jak mi powiedziano - nawet ci najbardziej oporni chodzą do szkoły codziennie, żeby tylko nie stracić obiadu. Otóż szkole tej trafiła się przed kilku laty niebywała okazja: zaproponował jej podpisanie umowy znany koncern paliwowy, który obiecał wspierać działalność sportową. Podpisywanie odbyło się z hukiem: szkołę obwieszono banerami koncernu, zjawiły się kamery, dziennikarze, no i przyjechał sam prezes, a wraz z prezesem nawet kilka koszykarek, które pokazywały zebranej młodzieży swoje umiejętności. Jak to się dawniej mówiło - z całej okolicy zbiegli się ludzie, szczęśliwi, że coś się wreszcie będzie działo, młodzież nie będzie wieczorami wystawać na przystankach autobusowych, no i w ogóle cywilizacja, europeizacja i jasna przyszłość...

Umowę podpisano, prezes, udzieliwszy kilku wywiadów, odjechał, koszykarki rozdały autografy, banerów na razie nie ściągano i wszyscy byli ciekawi, co dalej z ich szczęściem. Nie znam (od razu mówię) szczegółów umowy, ale jedno wiem: szczęście nie nadchodziło, nie nadchodziło - i nie nadeszło. Dyrektorka szkoły interweniowała, pisała podania, powoływała się - a tu nic, cisza. Nie chodziło o duże pieniądze: szkoła koszty ma małe, wiele rzeczy robi się społecznie (tak, bo w Polsce wciąż są ludzie, nawet wielu ludzi, którym jeszcze chce się społecznie pracować). Nic, kamień w wodę. Gdzie tam kamień?! Po kamieniu zostają przynajmniej kręgi na wodzie. A tu nawet tyle nie zostało. Umowa leży w szafie, a pani dyrektor kolejne podanie pisze...

Co byście zrobili na moim miejscu? Ujawnili nazwę tego koncernu? Napiętnowali? I co? Obeszłoby ich napiętnowanie na ostatniej stronie "Tygodnika"?

"Mamy za dużo zaufania do rzeczywistości. A nuż nas pewnego dnia zbudzą?", pisał fenomenalny Lec. No więc widziałem to przebudzenie... I to właśnie w tej szkole miałem mówić o nadziei. I mówiłem. Bo w końcu nadzieja to jest przede wszystkim nasza własna postawa, nasza wierność, nasze dotrzymywanie słowa. Może tamten prezes nie jest już prezesem, nie wiem. Może to w ogóle nie jest jego wina. Może wina jest strukturalna, ma w niej swoją cząstkę wielu "niewinnych". Nadzieja musi sobie jakoś radzić. Niektórzy filozofowie powiedzieliby, że nadziei naprawdę doświadczamy wtedy, gdy rzeczywistość poddaje ją próbie. Nie ma innej nadziei jak tylko próbowana.

Tylko tak sobie myślę o tych dzieciach... Że kiedyś też będą podpisywały jakieś umowy, że będzie się od nich oczekiwać uczciwości, lojalności, słowności, i tak dalej. I że się jakiś inny prezes tego samego koncernu będzie wściekał, że mu na stacjach benzynowych paliwo kradną...

Niby wiadomo - życie to nie bajka. Ale czasem trochę szkoda, że nie. Chociaż... Przypomniał mi się monolog z programu kabaretu "Potem". "Wiecie jak jest w życiu? No jak jest? Że jeden jest bogaty, a drugi jest biedny. A w bajkach? A w bajkach odwrotnie: jeden jest biedny, a drugi bogaty".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2009