Antyhiena

"To fantastyczne!" - woła redaktor, oglądając zdjęcia z ekshumacji w Kosowie. Nominowany do Oscara dokument próbuje zastanowić się, czym jest dzisiaj zawód reportera.

19.05.2008

Czyta się kilka minut

James Natchtwey w Indonezji / fot. Christian Frei Filmproductions /
James Natchtwey w Indonezji / fot. Christian Frei Filmproductions /

James Natchtwey od 25 lat zawsze jest na pierwszej linii frontu. Chciałoby się natychmiast dodać: "uzbrojony w aparat fotograficzny", ale określenie to dziwnie nie przystaje do człowieka, który swoją misję pojmuje jako rozbrajanie konfliktów. Który czuje się odpowiedzialny za to, co widzi. W czasach, kiedy na pierwszych stronach gazet codziennych królują krwiożerczy paparazzi, kiedy trwa nieustanna licytacja cierpieniem, korespondent "Sterna" wydaje się istotą z innej planety.

Zawsze nieskazitelnie ubrany, uczesany z przedziałkiem, jest jak samotny wilk, z dala od dziennikarskich stad polujących na "mocne" zdjęcie. Zrobione przez siebie fotografie (w Rwandzie, Indonezji czy Palestynie) traktuje jako oskarżenie i protest. Wyrosły w szkole fotografików lat 70., buntujących się przeciwko propagandzie na temat wojny w Wietnamie, wierzy, że jego praca może zmienić świat. Chce być ambasadorem pokoju. Na miarę swoich możliwości - choć, kiedy trzeba, potrafi paść na kolana przed linczującym człowieka rozwścieczonym tłumem w Dżakarcie.

Reżyser filmu, chcąc przekroczyć granicę, która zawsze, mniej lub bardziej, oddziela nas od fotografowanej rzeczywistości, umieścił na aparacie Nachtweya specjalną kamerkę. Dzięki niej widzimy sam moment uchwycenia zdjęcia, samą decyzję (często o charakterze moralnym), która mu towarzyszy. Nie to jest jednak najważniejsze. Reporter "Sterna" to okaz anachroniczny. Wstydzi się faktu, że jego zdjęcia traktowane są jak produkt, ciągle się czegoś uczy od nowa, cały czas zadaje sobie trudne pytania. Film o Nachtweyu, opowiadając przecież o reporterskiej gorączce, tchnie dziwnym spokojem. Sfera jego życia prywatnego pozostaje tajemnicą. Możemy się tylko domyślać, że prawie nie istnieje. Patrząc i słuchając Nachtweya, chciałoby się zadać pytanie: czy on sam w ogóle istnieje? A może jest tylko naszą idealną projekcją, wyobrażeniem o tym, jak być powinno, a nie jest.

FOTOGRAF WOJENNY - reż.: Christian Frei, Szwajcaria 2001, TVP Kultura, sobota 24 V, 22.10

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2008