Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba” (Łk 24, 35). W greckim tekście Ewangelii według św. Łukasza czytamy en te klásei – dosł. „w łamaniu chleba” (i tak też na łacinę tłumaczy św. Hieronim w Wulgacie: in fractione panis). Został więc rozpoznany nie tyle w samym Chlebie, co w znaku Jego łamania. Zanim ich zostawił z Chlebem na stole i w dłoniach, najpierw się objawił w geście miłości.
Oczywiście wiemy, że sformułowanie „łamanie chleba” jest u św. Łukasza niemal synonimem Eucharystii; niemniej ten fragment Ewangelii wyraźnie nam uświadamia, iż Eucharystia nie jest wyłącznie liturgicznym aktem i celebracją; jest też – o czym wyraźnie przypomina nam Wielkoczwartkowe mandatum – wezwaniem do czynu miłości: na pierwszej – i na każdej – Eucharystii Jezus nie tylko przemienia chleb i wino w swoje Ciało i Krew, ale także umywa swoim uczniom nogi. Jedno i drugie objęte jest Jezusowym poleceniem: „To Czyńcie na Moją pamiątkę”.
OLEJEK ZA 300 DENARÓW
Tak więc Jezusa Zmartwychwstałego rozpoznajemy najpierw w każdym czynie miłości. To bardzo ważna lekcja. Przede wszystkim dlatego, że Kościół nie ma tak naprawdę innej misji jak prowadzenie i otwieranie każdego z nas na spotkanie z Żyjącym Panem. Wszystko inne jest w stosunku do tego wtórne i albo potrzebne, albo nie...
W perykopie, którą czytamy (Łk 24, 35-43), podpowiedziane są nam przez Jezusa dwa konkretne czyny miłości, które w szczególny sposób mogą otwierać na Jego obecność.
Pierwszy z nich to pokazanie ran: „zobaczcie moje ręce i moje stopy (...) dotknijcie i zobaczcie” (w. 39). Oswoiliśmy bardzo ten tekst, wydaje nam się taki prosty. Nie jest jednak proste ani oglądanie, ani dotykanie czyichś ran, ani ich pokazywanie. Pokazując rany, masz pewnie nadzieję, iż zostaną one nie tylko dostrzeżone, lecz że spotkają się z dyskretną wrażliwością i delikatną miłością. Pokazanie ran jest znakiem wielkiego zaufania – zawierzenia – i umiejętności przyjęcia miłości. Gotów jestem nie tylko dawać, ale także przyjąć.
Drugi podpowiadany (bo praktykowany) przez Jezusa czyn miłości to wspólny posiłek: „Macie tu coś do jedzenia? Oni podali Mu kawałek ryby. Wziął i jadł wobec nich” (w. 41-43). Wspólnota stołu to wielki znak miłości – równie konkretny, co zaniedbany przez nas. Nie jadamy razem ani w rodzinach, ani na plebaniach. Nie mamy na to czasu – jest tyle „ważniejszych” rzeczy do zrobienia. A przecież jest oczywiste, że nie chodzi tu o to, by zjeść, lecz o to, by zjeść razem. W poranek wielkanocny siedziałem przy stole z ponad setką osób bezdomnych i ubogich. Kiedy wychodzili ode mnie z domu, nie chwalili jakości jedzenia; dziękowali za możliwość spotkania i rozmowy. Ludzie, którzy na co dzień naprawdę wiedzą, co to głód. Stół jest przestrzenią spotkania – uwagi, słuchania, skupienia się na drugim. We wszystkich tych postawach objawia się Zmartwychwstały.©