Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niezwykle ciekawe jest to spotkanie dokonujące się poza polem bitwy. Patrząc na ks. Dariusza Oko w telewizji, trudno nie zapytać: co to za człowiek? I oto z rozbrajającą szczerością odpowiada na wszystkie pytania Piotra Litki, kreśli swój autoportret. Autoportret człowieka spełnionego i przekonanego o swej wyjątkowości i misji. Syn rodziny (dziadkowie), która w czasie wojny uratowała ok. 25 Żydów. W szkole prymus, dwukrotnie pierwsze miejsce na olimpiadzie z fizyki. Uczony (dwa doktoraty: z filozofii i teologii, plus habilitacja), uczeń mistrzów, on sam otoczony uczniami i wybitnymi przyjaciółmi, sportowiec (narty, piłka ręczna, pływanie), globtroter, kaznodzieja-wykładowca słuchany przez miliony, wspierany (jak sam mówi) przez setki ludzi, popierany i chwalony przez kardynałów, biskupów, profesorów nauk humanistycznych i przyrodniczych, siostry zakonne i ludzi świeckich. Prześladowany świadek wiary.
Mówi: „Czuję, jakbym był opatrznościowo przyprowadzony na tę godzinę”. Mówi (cytat za portalem „Frondy”): „Przy całej skromności muszę przyznać, że mam wyjątkową wiedzę w Polsce, mało jest tak wykształconych ludzi. Mam głęboką wiedzę teologiczną i filozoficzną... Moim doktoratem zachwycał się ks. Tischner, wspierał mnie. Jestem wychowankiem kard. Jaworskiego, był to jeden z najbliższych przyjaciół Ojca Świętego. Widzę tu pewną dynastię myśli”. A do tego sympatyczny człowiek, o czym można się przekonać choćby oglądając liczne w książce zdjęcia. Nie przemawia do nas doktryner ani fanatyk, ale człowiek głęboko przekonany, że został obdarzony misją.
„Moje życie. Z ks. Dariuszem Oko rozmawia Piotr Litka”, Wydawnictwo św. Stanisława BM, Kraków 2014