Żuk kolorado i inne plagi

Wiele zdarzeń ostatnich przykuwało uwagę, ale dwa, może trzy z nich zaciekawiły nas szczególnie.

21.03.2016

Czyta się kilka minut

Stanisław Mancewicz /  / Fot. Grażyna Makara
Stanisław Mancewicz / / Fot. Grażyna Makara

Wszystkie – co warto zauważyć – mają mocne tło natury medycznej, a przecież medycyna właśnie jest naszą ulubioną dziedziną, bowiem jak żadna inna nauka, jest stworzona do diagnozowania tutejszego życia publicznego.

Pierwsze z tych arcyciekawych zdarzeń to oświadczenie pewnej pięknej postaci naszego środowiska artystycznego, że owa zapomniała o swych młodzieńczych kontaktach z tajną policją. Z powodu otumanienia nadmiernym uprawianiem seksu. Oto różne mieliśmy próby wyjaśniania podobnych epizodów, były to wyjaśnienia mniej lub bardziej przekonujące, ale to tłumaczenie uznać należy za najoryginalniejsze. Piśmiennictwo zajmujące się powikłaniami na tle seksualnym jest przebogate, trudno więc ad hoc uznać, jak bardzo amnezja wynikła z forsownego stosunku jest komplikacją częstą, czy raczej rzadką. Są niewątpliwie badacze, dla których inkryminowany objaw jest oczywisty, jednak w przekonaniu powszechnym pożycie – nawet kompulsywne – nie ma aż tak dewastującego wpływu na sprawność tzw. pamięci autobiograficznej.

W analizie tej osobliwej historii wypada dodać, iż wybranie takiej okazji, jak tłumaczenie się ze współpracy z SB, do zademonstrowania swych potencji i krzep to pomysł nowatorski i świeży. Wydaje się jednak, że mamy tu do czynienia z – pardon – przeszpanowaniem. Życie artystów zawsze budziło niezdrową ciekawość ludzi szarych, ale niewątpliwie ta dziwaczna sprawa odciśnie się chyba na sposobie pozyskiwania tajnych agentów dla naszych służb specjalnych.

Drugie zdarzenie jest jeszcze przed nami, a idzie tu o zapowiadaną wielką demonstrację poparcia dla rządu i partii. Rzec trzeba, że z tego typu manifestacją nie mieliśmy do czynienia najpewniej od końca lat 70. XX wieku, a i wtedy demonstracje poparcia dla władzy i partii organizowano z pewnym dystansem i poczuciem zużycia. Jeżeli pamięć nas nie myli, od początku lat 80. aż do teraz w kraju naszym demonstrowano tylko przeciwko władzy. Z tego, co można przeczytać, zapowiadana „manifestacja miliona” ma być takoż protestem „przeciw zagranicy”. Otóż nie ulega żadnej kwestii, że takiej imprezy z kolei nie organizowano tu od co najmniej półwiecza. Oczywiście celnym elementem tego zbiegowiska byłoby spalenie amerykańskiej flagi, co uświadomiłoby nam chyba wystarczająco mocno, gdzie dziś jesteśmy.

Posunąwszy się nieco w głąb naszych doświadczeń z protestami „przeciw zagranicy”, kreowanymi przez władze, wypada przypomnieć kampanię walki ze stonką ziemniaczaną, zrzucaną przez amerykańskie samoloty na nasze poczciwe kartofliska. Każde reżimy mają swoją stonkę – rzec można sentencjonalnie i dodać należy, że zaiste chrząszcz ten – zwany żukiem kolorado – nie zdechł, a raczej odrodził się właśnie pod postacią „broni elektromagnetycznej”. Jakoby testowanej na ufnej ludności prastarych Ziem Odzyskanych. Z zapowiedzi obecnego ministra wojny wynika, że pełne wyniki badań tej zbrodni poznamy za pół roku, bowiem osoby cierpiące na „dolegliwości” muszą zostać przebadane. Na pytanie „przez lekarzy jakiej specjalności?” nie mamy niestety odpowiedzi. Nie wiemy takoż, co zostanie podane osobom „z dolegliwościami” jako antidotum. Domyślać się należy, że może to być jakaś mieszanina proszku z suszonych pająków i żabiego skrzeku, zagnieciona z chlebem, bowiem stosowanie nowoczesnych szczepionek w kraju naszym zaczyna być uznawane urzędowo za szkodliwy przeżytek.

Tak czy owak, fakt, że tajemniczymi atakami zajęło się Ministerstwo Obrony Narodowej, należy uznać za wiadomość dobrą dla sporej części naszego schorowanego społeczeństwa. Pocieszeniem i nadzieją byłaby takoż twarda deklaracja wystąpienia Polski z NATO i wstąpienia do czegoś na kształt Układu Warszawskiego. Zaiste wspomnienia z czasów, kiedyśmy byli członkami tego sojuszu, nieco zbladły, a może nawet całkiem wyparowały, a mniemać dziś zasadnie trzeba, że stało się tak z powodu zbyt częstego spółkowania. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2016