Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Obóz władzy” – jak roboczo określa się w mediach organy władzy ustawodawczej i wykonawczej złączone nieprzewidzianą w konstytucji partyjną pępowiną – otrzymał w zeszłym tygodniu dwa ostrzeżenia od władzy trzeciej, sądowniczej. Sąd Najwyższy uznał tzw. przepisy dezubekizacyjne (czyli wprowadzoną w 2016 r. nowelizację wcześniejszych przepisów o zaopatrzeniu emerytalnym m.in. byłych funkcjonariuszy MO) za przykład odpowiedzialności zbiorowej, niemożliwej do zaakceptowania w państwie demokratycznym (nawet przy rozliczaniu nadużyć totalitarnego reżimu, którego potrzebę sędziowie potwierdzili w uzasadnieniu wyroku).
„Rozliczenia z przeszłością to nie tylko domena prawa” – zauważył sędzia sprawozdawca, i stąd nieuniknione potknięcia oraz konieczność ich korekty. Innymi słowy – sąd podał definitywną wykładnię prawną, ale rzecz pozostaje w sferze uprawnionej dyskusji politycznej.
Druga natomiast sytuacja pozostaje poza sferą dopuszczalnego „luzu interpretacyjnego” czy politycznych debat. Otóż Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł nieważność decyzji premiera z kwietnia, nakazującej Poczcie przygotowanie i przeprowadzenie tzw. wyborów kopertowych. Sąd uznał ją za wydaną wadliwie i bez podstawy prawnej. „W wypadku tak ważnej kwestii jak wybory najważniejszej osoby w państwie (...) powinny być szczególnie przestrzegane zasady legalizmu” – stwierdził sędzia, wygłaszając wyrok. To oględny sposób na wyrażenie przez sąd zdumienia całą sytuacją z wiosny. Premier usiłował dokonać kluczowych dla ustroju państwa kroków, działając jak początkujący urzędnik niskiego szczebla, niezbyt zorientowany jeszcze w szerszych ramach prawnych powierzonego mu odcinka.
Zwykle korektą takich działań zajmuje się naczelnik wydziału. Premierowi, jak widać, nie zaszkodziłby darmowy staż np. w wydziale któregoś z magistratów. ©℗