Żenująca preambuła

Mój drogi Piołunie,

07.09.2013

Czyta się kilka minut

Od dawna cierniem tkwiła w mym oku preambuła do konstytucji, jaką lata temu zafundował sobie nasz Priwislanskij Kraj. Mało widziałem podobnych przykładów kunktatorstwa i mazgajstwa, choć po tym skundlonym świecie wałęsam się nie od dziś. Taki bzdet mogli wysmarować jedynie ci płaczliwi jajogłowi, co każdy włos zwykli dzielić na ośmioro. Cherlawi na ciele i duszy, co nigdy nie pojmą, że nie ma nic potężniejszego od triumfu woli, a Kraft przychodzi durch Freude. My, Naród – zarówno wierzący w Nieprzyjaciela, który jest źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i bla, bla, bla, bla... jak i ci, którzy wiary tych pierwszych ciemniaków nie podzielają, ale wywodzą wspomniane wartości z innych źródeł bla, bla, bla, bla... Rzygać się chce, ot co!

Na szczęście są jeszcze w tym kraju pacjenci, którzy nie idą na lep zgniłych kompromisów. Męscy i twardzi, w przeciwieństwie do zniewieściałych paniczyków, co mizdrzą się na prawo i lewo, bo chcieliby się przypodobać wszystkim. Jeszcze nadwiślańska kraina nie zginęła, drogi Piołunie, skoro doczekaliśmy tych błogosławionych czasów, gdy jeden z polityków ogłasza, że w tym burdelu zaprowadzi nareszcie aksjologiczny porządek. Żenującą preambułę autorstwa słabeuszy się zdemontuje i napisze od nowa, a właściwie po staremu, czyli jak należy: „W imię Nieprzyjaciela wszechmogącego...”.

Dziwi Cię, że gorąco popieram ów projekt? Sądzisz, że postradałem zmysły albo już pogubiłem się w mych diabelskich gierkach? Nie, nie i jeszcze raz nie. Jeżeli bowiem wczytasz się w dalsze elukubracje naszego męża stanu, szybko się zorientujesz, że tu wcale nie idzie o jakieś odwołanie się do spółki Taty, Cieśli i Gołębia. Tu chodzi o coś stokroć dla wielu naszych nadwiślańskich pacjentów ważniejszego i cenniejszego. Tu chodzi o narodową tradycję, której za wszelką cenę trzeba strzec, chronić i pielęgnować. Rozumiesz? Nie ma się czego bać. Nieprzyjaciel to w tym przypadku tylko hasło wywoławcze, sztandar, dekoracja albo paprotka. To nie jest ta żywa, odwieczna, wszechpotężna i przerażająca Siła, przed którą drżeć i schylić kark musi nawet nasz mroczny Ojciec. To jedynie logo mające symbolizować wszystko, co w nadwiślańskich dziejach najlepsze i najwartościowsze – i takoż powinno pozostać po wiek wieków. Dlatego też ateiści nie mają co pyskować, bo taka preambuła to nie kwestia wiary czy niewiary. To kwestia nadwiślańskości albo nienadwiślańskości. A nie muszę chyba dodawać, po której stronie stoi ZOMO.

Uwielbiam, jak z Nieprzyjaciela robi się taką wydmuszkę. Jak Jego niepojęty Ogień zamienia się na tandetny neon, już z oddali przyciągający nierozgarniętą klientelę. Jak Jego opętańcze nauki sprowadza się tylko do szpuli srebrnych nici, którymi na chorągwiach obok Honoru i Ojczyzny wyszywa się Jego przeklęte miano.

I jak to zwykle bywa, od razu przez myśl przemknęła mi anegdotka. Kilka lat temu przysiadłem sobie po cichutku w pewnym biskupim mieszkaniu i przysłuchiwałem się dyspucie, którą gospodarz w fioletach wiódł z jednym żurnalistą. Brali się za łby o przyszłość Kościoła w nadwiślańskim kraju. Co ciekawe, klecha był zdeklarowanym pesymistą, a z kolei jego ciut naiwny oponent przekonywał, że może nie wszystko idzie w najlepszym kierunku, ale do przepaści jest jeszcze daleko. Zresztą, jeżeli zdarzyłoby się, że kiedyś znajdziemy się już na krawędzi, i tak nie ma się czym martwić. Przecież Nieprzyjaciel obiecał, że Kościoła bramy piekielne nie przemogą. Na to przez chwilę zamyślił się katabas, aż wreszcie podniósł oczy, przewiercił rozmówcę przenikliwym spojrzeniem i chłodno zapytał: A gdzie jest tam napisane, że chodzi o Kościół w Polsce?

TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2013