Żeby...

Boże Narodzenie było czasem składania życzeń innym. W Sylwestra składamy je także sami sobie, oczekując od nadchodzącego kalendarza spełnienia się obietnic, nadziei albo marzeń przynajmniej. Bez tego witanie Nowego Roku nie miałoby przecież sensu. Może więc i mnie się uda...

03.01.2007

Czyta się kilka minut

Po pierwsze, chciałabym, aby pięciu nieszczęsnych czternastolatków z gdańskiego gimnazjum odnalazło drogę nadziei, w tej chwili, jak się wydaje, kompletnie zablokowaną. Dwa miesiące temu skazani na umieszczenie w zamkniętym "zakładzie wychowawczym", nie mieli prawa opuścić go także na Święta. Sądowi zdaje się to wystarczać, choć podnoszą się głosy niepokoju. Czy pensjonariusze takiego zakładu, wśród których są także nieletni przestępcy sensu stricto, to jest to otoczenie, w którym tych pięciu potrafi zrozumieć i przezwyciężyć koszmar, do jakiego się przyczynili - niewinną śmierć sponiewieranej przez siebie koleżanki? Kto ma im w tym pomóc? Czy doznania w zakładzie tego typu gwarantowane mogą nie zniszczyć do reszty wrażliwości, nie zablokować refleksji, nie sparaliżować dyspozycji do skruchy? W czym ma pomóc osamotnienie, w taki czarny sposób doznawane pewnie po raz pierwszy?

Nie wiem, kto teraz z nimi rozmawia, kto w ogóle ma wolę znalezienia klucza do ich sytuacji i ich prawdopodobnego zagubienia się w tym, co się stało. Jeśli prawdą jest, że rodziny przyjęły decyzję sądu z oburzeniem, jako "krzywdzącą niewinnych", to tym gorzej. Chłopcom niezbędny jest wychowawca-przyjaciel, surowy i wierny równocześnie. I to nie z doskoku, jednorazowo, lecz tak długo, jak będzie potrzeba. Doznanie mądrej przyjaźni, a nie tępej zemsty, jest jedynym ratunkiem, którego, niestety, same sankcje mogą wcale nie nieść. Chciałabym, aby czas świąteczny mógł się otworzyć przed nimi. Smutnymi, głupimi czternastolatkami, którzy wtedy na lekcji polskiego obudzili demony, jakim nigdy pewnie nie zdołali przyjrzeć się z bliska.

Chciałabym również, aby nie przestała funkcjonować jedna mała, z 70 uczniów złożona, szkoła w polskiej wiosce. Jej najważniejszą cechą jest, że lubią ją dzieci i rodzice. Dla lokalnego urzędnika nie jest to żaden argument: pieniędzy brak, więc zlikwidowanie szkoły we wsi i posłanie małych dzieci o cztery kilometry wiejskiej drogi do innej, większej (nic to, że obcej) - to dla niego żaden problem. Okazało się, że nawet minister, składający obietnicę, że "nie pozwoli", nic zrobić nie potrafi. Chciałabym usłyszeć, że to nieprawda. Że ludzie, którzy bronią czegoś, co jest dobre, a im bliskie, zwyciężają biurokratów, dla których takie kategorie nie mają znaczenia. 70 rodzin zadowolonych - tak niby mało. Ale to tylko niby.

I chciałabym jeszcze, aby stołeczni dziennikarze nie pisali o sobie tylu złośliwości. Był taki tekścik co dopiero: wybrzydzający na przyrodnika, który w wywiadzie dla innego tytułu przyznał wprost, że nie obchodzi Bożego Narodzenia. W ogóle. Okazało się, że trzeba to skomentować, na tyle jadowicie, na ile się da. Tak jakbyśmy nie mogli żyć w Polsce obok siebie jako ludzie najprzeróżniej ukształtowani, także i nadający na zupełnie różnych falach. Tak jakby trzeba było wyszukiwać tych innych, by ich pokazać palcem, skoro sami już o swojej inności powiedzieli.

Słychać głosy troski, że czas kiedyś święty teraz pozwala się pochłaniać przez wszechobecny jarmark prezentów. A może jednak warto zadziwić się przez chwilę, jak olbrzymią siłę ma ciągle nowina sprzed dwu tysięcy lat, skoro miliardy ludzi dzisiaj przenoszą co roku odprysk tamtej radości z Narodzin, rozmieniony na gwiazdki wszystkich supermarketów, ale płynący z blasku tamtej jednej gwiazdy prowadzącej do stajenki?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 53/2006