Zawodowy Andaluzyjczyk

Lorca był poetą na wskroś nowoczesnym, którego fascynował mrok – pokłosie młodości spędzonej pod czarnym słońcem swojej ojczyzny.

21.10.2019

Czyta się kilka minut

Frontyspisy z tomów BN /
Frontyspisy z tomów BN /

Istnieją poeci, których wiersze pozostają w cieniu biograficznej legendy ich twórcy. Chętniej przecież słuchamy o awanturniczych żywotach, przesyconych teatralnym duchem, jakby od początku przygotowywanych pod scenariusz wielkiego spektaklu. Rzadko kiedy z tych morderczych zapasów o uznanie właśnie poezja ostatecznie wychodzi zwycięsko. Dlatego Federico García Lorca i jego poezja mieli, mimo wszystko, dużo szczęścia.

Słusznie uznany za klasyka literatury XX wieku, w Polsce tułał się raczej na obrzeżach zbiorowej świadomości i po koneserskich niszach. Na szczęście wydany właśnie tom „Wiersze i wykłady”, ze wstępem i opracowaniem Justyny Ziarkowskiej (wyboru istniejących przekładów i nowych tłumaczeń dokonał Marcin Kurek), ma szansę to zmienić, gdyż jest najobszerniejszym jak dotąd zbiorem poezji hiszpańskiego trubadura, dodatkowo wzbogaconym o wykłady. Rozpisana chronologicznie twórczość poety pozwala zobaczyć nie tylko niezwykłą ewolucję (przeplataną gwałtownymi zerwaniami i uskokami) poetyckiej dykcji, ale również żelazną konsekwencję, z jaką pochłaniał i filtrował rzeczywistość.

Jednak problem z Lorcą polega na tym, że niechętnie relacjonował ten proces w formie zapisu. Jego przyjaciel, poeta Guillermo de Torre, określił go wręcz mianem „barda przedgutenbergowskiego”, zawsze chętnego do recytacji, opornego jednak przed drukiem, który, jak się wyraził w jednym z listów, groził śmiercią istocie poezji. Tu pojawia się kolejny kłopot – wiersze Lorki, przełożone przez takich tłumaczy jak Leszek Engelking, Jerzy Ficowski, Mieczysław Jastrun czy Jarosław Marek Rymkiewicz, brzmią po polsku mocno i czysto, ale z pewnością daleko im do głębi hiszpańszczyzny, stonowanej dodatkowo andaluzyjskim akcentem. A bez tego ducha południowej Hiszpanii, który odcisnął trwałe piętno na wyobraźni poety, otrzymujemy ledwie połowę Lorki.

Borges nazwał go wręcz mianem „zawodowego Andaluzyjczyka” – określenie pomyślane jako obelga, z pewnością sprawiłoby adresatowi przyjemność. Lorca bowiem czerpał pełnymi garściami z ojczystej krainy, czego dowodem są jego wczesne utwory. Tym samym postawił się w kontrze do wielu awangardowych twórców ówczesnej epoki, walczących ze stereotypowym wyobrażeniem o Hiszpanii wesołej i, jak to określiła Ziarkowska, „pełnej tamburynów, orkiestr dętych i pieśni flamenco”.

Jego krytycy mylili się jednak fundamentalnie, gdyż Lorca był poetą na wskroś nowoczesnym i dalekim od taniego sentymentalizmu. Folklor nie był dla niego pocieszeniem ani próbą restauracji wiary w stabilność świata w chaotycznych czasach. W cygańskich opowieściach widział raczej mroczne zwierciadło – narzędzie do wiwisekcji własnej duszy. Stąd choćby fascynacja pojęciem duende, któremu poświęcił swój słynny wykład. Ów ekstatyczny stan, w który czasem wpadali artyści flamenco, niewątpliwie kusił go obietnicą wglądu w autentyczną tkankę rzeczywistości, skrywaną pod kwiecistymi szalami z frędzlami.

Tego marzenia nie porzucił nawet, gdy wyjechał do USA pod koniec lat 20. Powstały w tym czasie tom „Poeta w Nowym Jorku” z pewnością czerpie swój język już z zupełnie innego imaginarium niż wcześniejsze teksty. Jednak fascynacja mrokiem – tym, co odrzucone, odmienne i przepełnione śmiercią – to pokłosie młodości spędzonej pod czarnym andaluzyjskim słońcem.

Na koniec jeszcze o biografii, którą u Lorki kształtował rytm jego poezji. Powrót z Ameryki zbiegł się z powstaniem Drugiej Republiki. Jednak krótki karnawał wolności zakończył się równie brutalnie jak życie poety. W sierpniu 1936 r., na początku wojny domowej, został zamordowany (najprawdopodobniej było to zlecone morderstwo) przez faszystowską milicję, a miejsca jego pochówku nie udało się ustalić do dziś. W ten sposób poezja zaplątana w biografię (albo odwrotnie) stała się metaforą własnej epoki. ©℗

Federico García Lorca WIERSZE I WYKŁADY, Wybór, wstęp i opracowanie Justyna Ziarkowska i Marcin Kurek BN II 264, Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław 2019

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor i krytyk literacki, stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2019

Artykuł pochodzi z dodatku „Biblioteka Narodowa