Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kto otrzymał taki wyrok i zniósł go z godnością? Kto nie tylko wybaczył, lecz sam odkupił i naprawił ciemne zaślepienie ludzkie, nędzną zdradę, zszokowane milczenie, wykręty, ucieczkę? Kto? Czym prędzej trzeba się wpatrzeć w Jezusa wiary. On idzie ku nam wprost z czterech Ewangelii, z czterech świadectw, wprawdzie nie współczesnych, lecz dość bliskich wydarzeniom i natchnionych. Spisanych przez ludzi wiary powołanych na świadków.
Nie trzeba znać fizycznych konkretów Pasji, co więcej - nie musimy też rozumieć ówczesnych intryg, które uczyniły ją możliwą. Domysły te i inne mówią coś o świecie, o możliwościach ludzkich wtedy i teraz, i o tym, jak dziś potrafimy te możliwości sobie wyobrazić.
To zależy od doświadczenia, z którym żyjemy teraz, może nawet bardziej od tego niż od znajomości historii tamtych czasów. Jezus żył wcielony, a więc opleciony historią, osadzony w niej jak więzień w celi; skoro zaś jest Panem i jest Żyjącym, to widzimy Go oczami wiary jako Tego, Który jest Ten Sam wczoraj i dziś, i na wieki. Czuję niebezpieczeństwo i błąd podróży w czasie, by oglądać Jezusa nie tego samego dziś, lecz niby tego sprzed wieków. Dlaczego?
Bo musimy uznać, że przyjął prawdziwą śmierć, wypełniła się w Nim tajemnica odejścia. Zmartwychwstanie nie odwołuje śmierci, nie zamienia jej w pozór bez konsekwencji. Według Ewangelii Zmartwychwstały Jezus powrócił do swoich, cicho stanął przed nimi, dał się poznać, przekonał ich, że to On Sam w ciele, objaśniał Pisma, powtarzał obietnice - dopełniał misję. I równie cicho odszedł.
Możemy dziś układać litanię będącą próbą uchwycenia tajemnicy w naczynia naszych doświadczeń. Może Jezus umiera jako ofiara religijnej prawowierności, jako naruszający status quo, stabilność jakiegoś wzajemnego układu? Nie wiemy, jak to się stało, że wpadł w groźne tryby świata. A może dał się im zmiażdżyć, aby i w tym być z nami? Co to znaczy, że umierał “posłuszny"? Czy tak jak Hiob?
Nie chcę oglądać historycznej rekonstrukcji tamtego wydarzenia. Tryby świata oglądam na żywo. Świat jest dziś też pełen męki ludzkiej. Kto chce, kto ma odwagę, może zobaczyć tę samą przepaść, co na Golgocie.
Są miejsca, w których wciąż wyświetla mi się film nie dla wszystkich widzialny. To dokument - nie rekonstrukcja. W J. jest w kościele Droga Krzyżowa, cała wyzłocona, wolna od barwy krwi i siności oblicza. Ale wystarczy wyjść na okalające kościół ulice i dróżki. Tam leżały tak niedawno prawdziwe żydowskie ciała zabijanych w pogromie, padających w ucieczce, bezsilnych, schłostanych, przygniecionych ohydnym ciężarem.
Wśród fotosów z filmu Gibsona jeden mnie wzruszył pewnym detalem. Widzowie męki, między nimi mężczyzna zasłaniający rozwartą dłonią czyjeś oczy, chyba dziecka: “nie patrz!". Gest bardzo instynktowny, bardzo swojski. Warto przypomnieć tę możliwość udającym się do kina na ten film.
Zobacz: Józefa Hennelowa: ("TP" nr 9/04).