Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pokazują to ostatnie informacje, wedle których wina może "przesuwać" się z pilotów na gen. Błasika. Informacje te pokazują też, jak bardzo loty najważniejszych osób w państwie uwikłane były w politykę: tę wielką, gdy prezydent Polski chciał być w Tbilisi przed francuskim (co ujawniła "Gazeta Wyborcza", publikując notatkę kpt. Grzegorza Pietruczuka), i tę mniejszą, gdy generał nadzorujący pilotów, być może w oczekiwaniu na awans (co wiemy ze stenogramów), próbował przypodobać się zwierzchnikowi sił zbrojnych i być może dlatego naciskał na załogę, która - jak się okazało - znała warunki pogodowe na lotnisku w Siewiernym (więc powinna albo zrezygnować ze startu, albo polecieć na lotnisko zapasowe). Wreszcie wiemy też więcej o funkcjonowaniu 36. pułku.
O tym, że załoga miała świeże informacje o pogodzie i nie chciała lecieć, dowiedzieliśmy się po wielu miesiącach. Można więc przypuszczać, że światło dzienne ujrzą kolejne fakty, notatki i stenogramy, które mogą w sposób decydujący wpłynąć na interpretacje przyczyn katastrofy. I choć dzisiaj największe wątpliwości budzi zachowanie gen. Błasika, nie przesądzajmy sprawy. Nic jeszcze nie zostało rozstrzygnięte.