Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie wiadomo, ile dokładnie jest w Hiszpanii zbiorowych mogił. Prawdopodobnie około dwóch tysięcy. W czasie wojny domowej w latach 1936-39 ofiary masowych egzekucji grzebano często tam, gdzie padły strzały: na skraju wioski, na dziedzińcu klasztoru, pod lasem. Ciała zwolenników generała Franco, zamordowanych przez republikanów, odnaleziono i pochowano zaraz po wojnie. Ciała republikanów, zamordowanych przez frankistów, pozostawiono. Ale ludzie znikali również później, aż do końca rządów Franco. Ich rodziny, mimo upływu lat, wciąż szukają śladów i informacji, które dadzą im nadzieję – przynajmniej na odnalezienie szczątków bliskich. Na to, by mogli ich godnie pochować.
W ciągu ostatnich lat otwarto około czterystu masowych grobów, ekshumowano z nich szczątki około sześciu tysięcy ludzi. Te, które udało się zidentyfikować, zostały przekazane rodzinom. Ekshumacjami zajmują się zwykle społeczne organizacje, założone przez bliskich ofiar – jak Stowarzyszenia na rzecz Odzyskania Pamięci Historycznej.
W 2007 r. ówczesny socjalistyczny rząd premiera José Luisa Zapatero przyjął ustawę o pamięci historycznej, która miała ułatwiać poszukiwania grobów. Jednak po przejęciu władzy przez obecny prawicowy rząd Mariano Rajoya prace stanęły w miejscu – obcięto fundusze, nie działa Biuro Pomocy Ofiarom Frankizmu. Rozliczanie przeszłości się skończyło.
BEZ PRZEDAWNIENIA
Zamknięte groby to otwarte rany: tak mówią bliscy zaginionych i pomordowanych. Powtarzają, że trudno zapomnieć lub wybaczyć, gdy nawet nie można się ze zmarłym pożegnać.
Wcześniej przez wiele lat w Hiszpanii panowało przekonanie, że do tych bolesnych spraw lepiej nie wracać. Demokratyczną transformację i społeczną równowagę miała gwarantować amnestia, uchwalona w 1977 r., dwa lata po śmierci generała Franco. Jednak teraz, gdy Hiszpania jest stabilnym demokratycznym państwem, coraz trudniej o uzasadnienie, dlaczego ktoś miałby nie dowiedzieć się, gdzie i jak zginął jego dziadek i gdzie został pochowany.
Teraz dwie partie opozycyjne – socjaldemokratyczna Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) i komunistyczna Zjednoczona Lewica (IU) – zapowiedziały zgłoszenie w parlamencie inicjatywy w sprawie otwarcia wszystkich zbiorowych grobów w ciągu najbliższych dwóch lat. O wyjaśnienie losu dziesiątków tysięcy zaginionych obywateli zaapelowali też do hiszpańskiego rządu eksperci ONZ z komisji ds. zaginięć bez wieści.
Bo choć obecne hiszpańskie władze nieustająco zasłaniają się amnestią z 1977 r., to jednak prawo międzynarodowe uznaje, że takie zbrodnie jak zaginięcie bez wieści w czasie wojny domowej czy autorytarnego reżimu ani się nie przedawnia, ani nie podlega amnestii.
KWESTIA GODNOŚCI
A na tym nie koniec. Niedawno do sądu w Madrycie wpłynął wniosek od argentyńskiej sędzi Marii Servini – o aresztowanie i ekstradycję czterech byłych agentów organów bezpieczeństwa (precyzyjniej należałoby powiedzieć: organów represji) z czasów Franco. Jak się okazało, dwóch z nich żyje w Madrycie i mają się dobrze. Na razie nie wiadomo, czy zostaną wydani Argentynie, ale na pewno powinni przestać czuć się bezpiecznie.
Wśród tych, których dotyczy wniosek, jest Juan Antonio González Pacheco, zwany „Billy el Niño”: sadystyczny oprawca, który torturował więźniów. Amnestia z 1977 r. umożliwiła mu rozpoczęcie nowego życia – pracował m.in. jak szef firmy ochroniarskiej w Madrycie.
Dziś ma 67 lat, jego ofiary są w podobnym wieku. „To nie jest kwestia nienawiści i chęci zemsty. To jest kwestia moralnej godności – mówi profesor ekonomii Jesús Rodríguez Barrios, którego „Billy el Niño” przesłuchiwał w latach 70. ubiegłego wieku. – To nie my, prześladowani, byliśmy przestępcami”.