Zaklęty krąg

Pręgi Magdaleny Piekorz, uhonorowane Złotymi Lwami tegorocznego festiwalu w Gdyni, to film o złu, które podstępnie zagnieżdża się w nas, choć wierzyliśmy, że się przed nim obronimy. O tym, że mimowolnie wkraczamy w ślady wyżłobione przez naszych rodziców. I o tym, jak wątła jest nadzieja wyrwania się z tego koliska.

24.10.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Scenarzysta “Pręg" Wojciech Kuczok to dziś może najgłośniejszy młody polski pisarz, przeżywający imponujące pasmo sukcesów. Wątek domowej opresji i sadystycznego ojca powraca uporczywie w jego twórczości - we wczesnym opowiadaniu “Dioboł", w scenariuszu “Pręg", wreszcie w powieści “Gnój", za którą Kuczok otrzymał Paszport “Polityki" oraz Nagrodę Nike, zwyciężając też w plebiscycie czytelników “Gazety Wyborczej".

***

W “Gnoju" Kuczok pisał o nieumiejętności okazywania uczuć, o autorytecie, który boi się zakwestionowania i swoją pozycję buduje na przemocy, o piekle, w którym żyje młody chłopiec - z bezbronną matką, sadystycznym ojcem, głupimi i okrutnymi rówieśnikami. W świecie ukazanym przez książkę nie było właściwie żadnej szczeliny, przez którą mógłby nadejść ratunek, dlatego, chcąc uratować bohatera, pisarz musiał w finale świat ten zniszczyć, decydując się na ryzykowny, zbyt natarczywy obraz szamba, które zalewa rodzinny dom. W “Pręgach" Kuczok kondensuje i niuansuje obraz opresji, a zarazem znacznie poza niego wykracza, otwierając perspektywę wyzwolenia.

Maltretowany przez ojca Wojtuś (Wacław Adamczyk) ucieka z domu, dorasta i odnajdujemy go jako trzydziestoletniego mężczyznę (Michał Żebrowski), samotnie borykającego się z życiem. Jest grotołazem, który ucieka przed ludźmi w mroczny świat jaskiń, w zimne dziury w ziemi, w pustkę mieszkania-pustelni (tej, jak pisał Barańczak, “jamy w betonie"), w obsesyjne rytuały porządku, mające zapewnić bezpieczeństwo, poskromić groźny chaos świata. Nawet Bóg jawi mu się na podobieństwo okrutnego ojca, przed którym trzeba się ukorzyć, w którego boleśnie dotykalne istnienie się wierzy, ale któremu nie można zaufać.

Jest okaleczony głębiej może, niż sam potrafiłby przyznać - nie tylko odebrano mu zdolność ufania innym, oddania się, miłości, ale i zakażono złem. Jak wyobrażany przez niego Bóg, który żąda upokorzenia, ofiary z siebie, jak ojciec, który wymagał bezwzględnego posłuszeństwa, najmniejsze uchybienie okrutnie karząc, tak on sam chce karać świat, zadawać mu ból, bijąc nieposłusznych czy torturując gołębie, sypanym ziarnem wabiąc je na nabity gwoźdźmi parapet...

W tym zimnym, pozbawionym miłości świecie pojawia się młoda kobieta, Tania (Agnieszka Grochowska), z poświęceniem próbująca uratować bohatera, a zarazem znaleźć w nim życiowe oparcie - wbrew wszelkim przeszkodom zbudować rodzinę. Wojciech stanie przed najtrudniejszym egzaminem. Będzie musiał odpowiedzieć na miłość Tani, a jednocześnie zamknąć swe rachunki z ojcem, który zza grobu, utrwalonym na kasecie głosem, poprosi go o wybaczenie. W ostatniej scenie filmu ukryte w słowie “Wojciech" słowo “ojciec" opalizuje dwuznacznością: jest jednocześnie ciężarem i nadzieją.

***

“Pręgi" portretują kolisko bezradności i agresji, w którym każdy jest zarazem oprawcą i ofiarą, świat, w którym nikt nie potrafi usłyszeć innych, zrozumieć ich, wykroczyć poza własny strach. Wszystkie instytucje społeczne - rodzina, szkoła, Kościół - dotknięte są skażeniem. Nauczycielka razami linijki wymusza spokój w klasie, uczniowie wzajem biją się i upokarzają, młodzi przedrzeźniają starych i słabych, ojcowie trzymają dzieci w ryzach rytualną chłostą, postrzeganą jako dowód rodzicielskiej troski, za który dziecko winno być wdzięczne. I nawet ksiądz skory jest do kuksańców czy szarpania.

W tym układzie wzajemnych nienawiści nikt nie jest w pełni niewinny czy raczej: nikogo nie można obciążyć pełną winą. Raz wyrządzone zło zatacza coraz szersze kręgi, zaraża kolejne ofiary. Dzięki ukazaniu tego mechanizmu postać ojca (Jan Frycz) zyskuje w filmie większą psychologiczną subtelność. Gdy w “Gnoju" jest niezrozumiałym, okrutnym monolitem z pejczem w dłoni, w “Pręgach", choć trudno go usprawiedliwić, w jakimś stopniu można zrozumieć jego postępowanie. Wychowuje syna samotnie, bez przedwcześnie zmarłej żony, przygnieciony wychowawczą odpowiedzialnością, której nie potrafi unieść, kierując się upiorną, a przecież wcale nie tak rzadko spotykaną logiką: jak ja ciebie teraz bił nie będę, to ciebie życie, synku, pobije...

Świat jego wartości współkształtowany jest przez tradycyjny polski katolicyzm, z autorytetem proboszcza, ze spowiednikiem, do którego prowadzi się dorastającego syna. Nawet zawodowo jest związany z Kościołem - fabrykuje świątki (obraz brutalnego ojca, który pracowicie poleruje papierem ściernym figurę Matki Boskiej, ma w sobie duży ładunek ironii). Ale nie jest to najważniejsze, tak naprawdę nie wiemy, czy jest człowiekiem wierzącym. Kościół jest tu elementem szerszej, silniejszej całości - tradycji, ugruntowanych od pokoleń zachowań, przekonań, wyobrażeń o życiu, w którym nie ma miejsca na delikatność, czułość, współczucie.

Grany przez Frycza mężczyzna to człowiek przegrany, czasem wręcz dziecinnie spragniony jakiegoś uznania i sukcesu, nie potrafiący nawiązać prawdziwych więzi z synem. Na dziecko przelewa swoją nienawiść i swoje lęki, patrząc na jego narastającą wściekłość myślimy o chwilach, gdy czujemy złość w stosunku do dziecka (żony, przyjaciół, bliźnich...), wiemy, że ma ona też inne przyczyny, że w jakimś stopniu mścimy się za własną frustrację, ale nie potrafimy nad tym zapanować, zło jest silniejsze. Przeradzając się w fizyczne maltretowanie, mechanizm ten budzi grozę, ale w jakiejś zaczątkowej formie - czy nie jest znany nam wszystkim?

Syn ucieka od ojca, by po latach przekonać się, że ucieczka była jedynie pozorna - ojciec mocno w nim tkwi, jak diabeł, który niszczy życie bohatera, szuka okazji, by wyzwolić się, znów wkroczyć w świat. Historia, którą opowiadają Kuczok i Piekorz, jest dramatyczna, sięga po sytuacje skrajne. Ale znów: czy my wszyscy, którzy przekroczyliśmy pewną granicę wieku, nie złapaliśmy się kiedyś na tym, że powtarzamy wybory, zachowania, myśli, gesty naszych rodziców - takie, które kiedyś nas przerażały i co do których obiecywaliśmy sobie, że nigdy nie będą naszymi?

Jedyną ucieczką z tego zaklętego kręgu jest miłość, ale ratunek to niepewny. Rodzące się uczucie między Tanią i Wojtkiem jest kruche, to spotkanie poranionej pary, bo także Tania pochodzi z rodziny ludzi nieszczęśliwych, uciekających przed światem, jej cokolwiek histeryczna determinacja pozwala domyślać się samotności, głodu innego człowieka. Czy im się uda? Pozostajemy z naszą niepewnością.

***

Trudno naturalnie przyznać wywodowi, będącemu fabularną osią “Pręg", jakąś psychologiczną odkrywczość. Film jednak znakomicie broni się szczerością, poczuciem prawdziwości, jakie nam daje. I grą aktorów - przejmującego, debiutującego na ekranie Wacka Adamczyka, a zwłaszcza znakomitego Jana Frycza, który stworzył kreację wybitną, uczłowieczając swego bohatera, znakomicie oddając jego psychikę, z pomocą nieraz minimalnych gestów oddając galopujące weń emocje.

Gdybyśmy nie wiedzieli tego wcześniej, nigdy byśmy się chyba nie domyślili, że twórcami “Pręg" są debiutanci w dziedzinie pełnometrażowego kina fabularnego. Magdalena Piekorz, mająca na swym koncie szereg dokumentów, operator Marcin Koszałka, znów dokumentalista, zapamiętany m.in. z głośnego, poświęconego własnej opresyjnej rodzinie obrazu “Takiego pięknego syna urodziłam", młody krakowski kompozytor Adrian Konarski czy wreszcie Kuczok, autor pierwszego w swym dorobku scenariusza. Mamy do czynienia z dziełem w pełni profesjonalnym, o przemyślanej, dopracowanej formie, w czym zapewne duża zasługa Krzysztofa Zanussiego, który nie tylko skojarzył autorski duet Piekorz-Kuczok, ale też zapewnił im optymalne warunki do pracy.

A wady? Na tle świetnej pierwszej części filmu, poświęconej dzieciństwu głównego bohatera, zdecydowanie gorzej wypada część druga, “współczesna". Chęć domknięcia wątków, zilustrowania myślowych założeń owocuje pewną nachalnością, dramaturgicznym pośpiechem, zaś gra Michała Żebrowskiego jest mocno przeszarżowana, jego aktorska ilustracja tezy o złu, któremu się opieramy, ale które przenika w nas - zbyt już dosłowna i natrętna.

Nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z filmem dobrym i ważnym, kolejnym w ostatnich latach dziełem dającym nadzieję na odrodzenie polskiego kina.

***

“Pręgi" to także przypomnienie o tym, z jaką siłą narzuca się nam zło, jak jest widowiskowe, spektakularne, ekspansywne. Na jego tle dobro jest skryte, jego niewyraźny zarys majaczy gdzieś w cieniu. Ból i rozpacz donośnie krzyczą, nadzieja najwyżej szepcze. Aby ją usłyszeć, zawierzyć, aby wydobyć się ku światłu z ciemności jaskini, pustki zimnego serca, otchłani - trzeba woli i męstwa. “Stwarzałem niewidzialny sznur. / I wspinałem się po nim i trzymał mnie."

“Pręgi", reż. Magdalena Piekorz, scen.: Wojciech Kuczok, zdj.: Marcin Koszałka, muz.: Adrian Konarski, opieka artystyczna: Krzysztof Zanussi; występują: Michał Żebrowski, Jan Frycz, Wacław Adamczyk, Agnieszka Grochowska, Leszek Piskorz, Jan Peszek i inni, Polska 2004

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1971 r. Krytyk literacki, pracownik Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, sekretarz Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta, wieloletni redaktor „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „Miłosz. Biografia” (Wydawnictwo Znak,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2004