Zagrajmy to jeszcze raz

Chociaż nowy film Spielberga stał się już społeczno-politycznym fenomenem, z punktu widzenia sztuki nie jest dziełem wybitnym.

30.01.2006

Czyta się kilka minut

Filmowi agenci Mosadu w akcji: z lewej konstruktor bomb Robert (Mathieu Kassovitz), z prawej główny bohater Avner (Eric Bana) /
Filmowi agenci Mosadu w akcji: z lewej konstruktor bomb Robert (Mathieu Kassovitz), z prawej główny bohater Avner (Eric Bana) /

Spielberg, największy bajkopisarz spośród współczesnych reżyserów, sięga czasem po poważne tematy. W jego filmografii "Kolor purpury" sąsiaduje z "Indianą Jonesem", "Lista Schindlera" następuje po "Parku Jurajskim", a "Szeregowiec Ryan" poprzedza "A.I.: Sztuczną Inteligencję". Nic dziwnego, że po efektownej i pustawej "Wojnie światów" Spielberg podjął się bardziej ryzykownego projektu.

Avner, syn izraelskiego bohatera narodowego, jest młodym agentem Mosadu. Jednak, jak mówi jedna z filmowych postaci, "żaden z niego Charles Bronson". Wiedzie przykładny żywot męża i przyszłego ojca. Jego życie zmienia bieg dopiero po zamachu, dokonanym przez terrorystów "Czarnego Września". Wraz z czterema innymi agentami Avner ma zabić inicjatorów monachijskiej tragedii. Tak rozpoczyna się gra między izraelskim wywiadem i Palestyńczykami.

---ramka 406511|lewo|1---Spirala przemocy nakręca się, zemsta rodzi zemstę. Wszyscy znamy tę prawdę, w kinie wypowiadano ją wielokrotnie. Także w czteroodcinkowym serialu fabularnym sprzed kilku lat pt. "Miecz Gedeona", który również opowiadał - solidnie, bez sensacji - historię izraelskiej zemsty za Monachium, widzianą oczami agentów Mosadu.

Skonwencjonalizowanie tej historii przez Spielberga sprawia, że po jego filmie oczekujemy czegoś więcej niż tylko słusznej, acz banalnej konstatacji. W tym względzie "Monachium" zawodzi. Spielberg jest reżyserem na wskroś hollywoodzkim, dla którego tempo narracji i gatunkowy sztafaż ważniejsze są od psychologicznej głębi. Jego dzieło bliższe jest politycznemu thrillerowi niż traktatowi o źródłach przemocy i ciągnącym się korowodzie śmierci.

Już od pierwszych scen reżyser zabiera nas w podróż do świata znanego z filmów szpiegowskich. Cyniczni szefowie, którzy ryzykują życiem podwładnych, zakłamani politycy i sterowani przez nich niewinni bohaterowie stanowią stały element tej rzeczywistości. W "Monachium" pojawia się również inny ulubiony motyw amerykańskiego kina: tajemniczy spisek CIA, FBI, Żydów, masonów, kleru i Bóg wie kogo. Wszystko zgodnie z "zasadą Bogarta": zagraj to jeszcze raz.

Spielberg próbuje wprawdzie przełamywać fabularne sztampy, lecz efekty są mizerne. W wywiadach poprzedzających amerykańską premierę reżyser wyznawał, że jego celem było odwrócenie odwiecznej filmowej reguły, która nakazuje widzom kibicować bohaterowi nawet wtedy, gdy wyrządza zło. A jednak panowie z Mosadu od początku budzą naszą sympatię, życzymy powodzenia ich śmiercionośnej misji. Niemal do samego finału Avner jawi się jako patriota walczący w słusznej sprawie. Pojawiające się sygnały, że krwawy konflikt zmierza donikąd, rażą melodramatyzmem i łatwizną, jak w przypadku rozmowy Avnera z niczego nieświadomą przyszłą ofiarą.

Nadużyciem byłoby rozpatrywanie filmu Spielberga w kategoriach kina artystycznego, zbyt wiele w nim klisz i zapożyczeń z popkultury. "Monachium" pozostaje zgrabnie skonstruowaną opowieścią o tajnej misji. Spielberg jest mistrzem tego typu opowieści, toteż film wciąga, nie pozostawia miejsca na znużenie czy zniecierpliwienie. Sposób, w jaki twórcy budują napięcie, nawiązuje do najlepszej szkoły suspensu spod znaku Hitchcocka. Chropowate, paradokumentalne zdjęcia Janusza Kamińskiego nadają urody i dynamiki. Przyzwoicie wypadają też aktorzy, Eric Bana w roli Avnera bywa przekonujący, Daniel Craig z wdziękiem wciela się w porywczego agenta Steve'a, a Geoffrey Rush jako cyniczny Ephraim dodaje smaku.

"Monachium" to pozycja przyzwoita - ani więcej, ani mniej. Paradoksem jest, że mocniejszą stronę dzieła o tej tematyce stanowi umiejętne posługiwanie się filmowymi gatunkami niż wycieczki ku psychologii. Widać Spielberg, wieczny chłopiec z Hollywoodu, stworzony jest do snucia bezpretensjonalnych opowieści dla własnej i widza przyjemności.

"MONACHIUM" ("Munich"), reż.: STEVEN SPIELBERG, scen. na podstawie powieści George'a Jonasa: Tony Kushner, Eric Roth; zdj.: Janusz Kamiński. Prod. USA 2005. Dystr. UIP.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2006