Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Modelki i modele, aby dostać pracę np. podczas pokazu, będą musieli przedstawić zaświadczenie o stanie zdrowia, szczególnie uwzględniające wskaźnik masy ciała BMI (ang. Body Mass Index). Lekarz, biorąc pod uwagę wagę, wiek i budowę ciała, zadecyduje, czy modelka nie jest chorobliwie wychudzona. Pracodawcy, który złamie nowe prawo, grozi kara w wysokości do 75 tys. euro i do sześciu miesięcy w więzieniu.
O ustawie, przygotowanej według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia, mówi się w kontekście kobiecym. Nie tylko dlatego, że branża modelingowa jest silnie sfeminizowana. We Francji z anoreksją walczy ok. 40 tys. osób – 90 proc. z nich to kobiety.
„Narażanie młodych ludzi na nierealistyczne obrazy ludzkiego ciała prowadzi do deprecjonowania przez nich samych siebie i słabego poczucia własnej wartości, które mogą mieć wpływ na zachowania związane ze zdrowiem” – mówiła 5 maja Marisol Touraine, francuska minister spraw socjalnych i zdrowia.
W październiku nad Sekwaną wejdzie w życie inna regulacja: nakaz oznaczania cyfrowo zmienionych zdjęć. Te, na których manipulowano wyglądem modela lub modelki, będą musiały mieć adnotację „Zdjęcie wyretuszowane”.
Nowe francuskie prawo może spowodować, że domy mody, które mają ogromną moc kreowania obowiązującego „kanonu piękna”, nie będą zatrudniać wychudzonych modelek. Ale lansowany przez lata niezdrowy wzorzec wyglądu trudno będzie wyprzeć ze świadomości społecznej jedynie za sprawą regulacji prawnych, bez kampanii społecznych i edukacji na temat anoreksji i bulimii. To, że żaden francuski dom mody nie będzie zatrudniał wychudzonych modelek, nie sprawi przecież, że te choroby po prostu przestaną istnieć. ©℗