Z Kosowa do Syrii

Dżihadyści z Państwa Islamskiego prowadzą rekrutację na Bałkanach. Zaostrza to nastroje nie tylko wśród muzułmanów.

29.09.2014

Czyta się kilka minut

Nowy meczet w Mitrowicy jest największy w Kosowie: jego dwa minarety, wysokie na 48 metrów, widać z przedmieść. Świątynię otwarto w czerwcu. „Z tego Bożego domu będzie biło źródło wiedzy i pokoju” – zapowiadał wtedy jeden z liderów wspólnoty muzułmańskiej.

Stało się jednak inaczej, skoro w środę, 17 września, policja zatrzymała tutejszego imama Enisa Ramę. Razem z nim w Kosowie aresztowano 11 innych duchownych. Wszystkich oskarżono o rekrutację ochotników dla wojsk Państwa Islamskiego oraz Dżabhat an-Nusra – organizacji dżihadystycznych z Bliskiego Wschodu.

Pocisk pokoju

To nie pierwsze aresztowania: w sierpniu, podczas podobnej akcji zatrzymano 40 osób, zajęto broń i materiały wybuchowe. Ich skala mówi wiele o radykalizacji nastrojów na Bałkanach. Według władz Kosowa tylko w tym roku do dżihadystów w Syrii i Iraku dołączyło 200 Albańczyków. Niedawny raport CIA wspomina też o 350 obywatelach Bośni, którzy poszli na „świętą wojnę”.

Istotne są także zasięg i sposób działania ekstremistów. Przypadek Enisa Ramy jest znamienny: 43-letni dziś imam urodził się w Kosowie, lecz wykształcenie zdobywał w Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Egipcie. Jest redaktorem naczelnym lokalnego, albańskojęzycznego oddziału Peace TV – internetowej telewizji z siedzibą w Dubaju, na Zachodzie oskarżanej o szerzenie antysemickich i dżihadystycznych treści (jedna z jej sztandarowych audycji ma tytuł „Pocisk pokoju”). Lokalna redakcja Peace TV kieruje swój program głównie do muzułmanów narodowości albańskiej, którzy stanowią większość w Kosowie i Albanii, i tworzą 33-procentową mniejszość w Macedonii. W Bośni i Hercegowinie, a także na pograniczu serbsko-czarnogórskim mieszkają z kolei Boszniacy: Słowianie, których przodkowie przeszli na islam w czasach osmańskich.

Choć normy islamu uchodzą tu za stosunkowo liberalne, to począwszy od lat 90. – gdy na wojny w Bośni i Kosowie zaczęli przybywać ochotnicy z krajów arabskich – wzrosło znaczenie ruchów skrajnych. Pojawili się wahabici; według wrześniowego raportu wywiadu Chorwacji ok. 3 tys. z nich może stanowić zagrożenie także dla tego kraju.

Niedawna wojenna przeszłość regionu ma znaczenie i dziś. Do tradycyjnych czynników sprzyjających radykalizacji (np. wysokie bezrobocie w Kosowie) dochodzi chęć „spłaty długu”, zaciągniętego wtedy u muzułmanów z Bliskiego Wschodu.

Mamo, wyjechałam walczyć

O zasięgu dżihadystycznej propagandy świadczą też problemy państw Zachodu, w których mieszkają imigranci z Bośni: do Syrii wyjeżdżają stamtąd nawet nastoletnie muzułmanki. Interpol szuka m.in. 15-letniej Sabiny Selimović i 16-letniej Samry Kesinović, które w kwietniu wyszły z domów w Wiedniu, zostawiając rodzicom listy z informacją, że jadą „walczyć za islam”. Kilka dni temu do Austrii dotarła informacja, że jedna z nich zginęła. Przed dwoma tygodniami policja z Grazu udaremniła wyjazd do Syrii kolejnym dwóm nastolatkom.

Rekrutacji ochotników sprzyja na Bałkanach bliskość Turcji, przez którą podróżują oni do Syrii. Korzystając z nieuregulowanego od lat statusu Kosowa i instytucjonalnego paraliżu Bośni, dżihadyści założyli tu – np. pod pozorem budowy szkół lub instytucji charytatywnych – sieć kontaktów, trudną do zinfiltrowania przez policję.

Co na to rządy krajów regionu? Ustawę zakazującą swoim obywatelom walki za granicą uchwaliły już Bośnia i Hercegowina oraz Macedonia; nad podobnymi pracuje Serbia i Kosowo. Przed niedawną wizytą papieża w Albanii islamski fundamentalizm potępił Skënder Bruçaj, lider największej organizacji religijnej kraju. „Apelujemy do wiernych, by trzymali się z daleka od ludzi, którzy posługując się religią chcą sprowadzić do nas radykalny islam i manipulować tymi, którzy nie znają zasad swojej religii” – mówił w wywiadzie telewizyjnym.

Serbska ambiwalencja

Choć obecność ochotników z Albanii i Kosowa nie ma wpływu na przebieg walk w Syrii i Iraku, informacje o „dżihadzie na Bałkanach” czynią szkodę znacznie bliżej: wywołują niemal odruchową reakcję w Serbii. Witryny belgradzkich księgarń eksponują w tych dniach dwa elementy: portrety Gawriły Principa, sprawcy zamachu w Sarajewie w 1914 r., tu uznawanego za bohatera, oraz – lepsze lub (w większości) gorsze – książki o zagrożeniu radykalnym islamem.

Ziarna strachu padają w Serbii na żyzny grunt: w kraju, który przez kilkaset lat był pod panowaniem osmańskim, wzmianki o „pochodzie islamu” uruchamiają miejscowy radykalizm. Gdy w sierpniu serbska prasa pisała, iż Państwo Islamskie marzy o utworzeniu kalifatu w Europie, drukowano też jego mapy – z zaznaczonym na czarno Półwyspem Bałkańskim.

Rzecz jednak znamienna: w dyskusji o rozpoczętych w miniony wtorek amerykańskich nalotach na wojska Państwa Islamskiego w Syrii – których celem jest, jak zapowiadał prezydent Barack Obama, zniszczenie dżihadystów – większość serbskich publicystów nie może się odnaleźć. Serbski antyamerykanizm – wspierany przez Rosję, jednego z ważniejszych partnerów gospodarczych tego kraju – jest wciąż zbyt silny.

Wygląda na to, że za sprawą dżihadystów cały region stał się znów zakładnikiem własnych emocji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2014